Essy(Month later)
Od tej pamiętnej nocy kiedy Draco wyznał mi swoje uczucia można powiedzieć że jesteśmy razem. Przez ostatni miesiąc zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej mimo tego że zachowywał się coraz dziwniej. przez to wszystko trochę zaniedbałam inne przyjaźnie. Z Harrym i Ronem nie rozmawiałam od września. A Hermiona tylko czasami się do mnie odzywała. Właśnie wracałam z eliksirów. Oczywiście miałam masę pracy domowej. Głównie z OPCM i historii magii. Czyli z czegoś czego prawie wcale nie ogarniam. Właśnie wchodziłam do dormitorium kiedy usłyszałam obcy głos. Odwróciłam się lecz za mną nikogo nie było. Olałam to myśląc że się tylko przesłyszałam. Weszłam do pokoju wspólnego a tam zastałam Lucjusza który rozmawiał z Draco. Kiedy tylko mnie zauważyli zwrócili wzrok na mnie.
-O moja droga Essy.-Wysyczał Lucjusz. -Może ty mi powiesz gdzie podziała się moja żona.-Kontynuował.
-Nie wiem.-stwierdziłam obojętnym tonem.
-Cóż będę musiał cię ukarać za nie wiedzę, podobnie jak tego wyrodnego zdrajce.-powiedział o dziwo spokojnie.
-Czego pan chce?-zapytałam a ten odwrócił wzrok na Draco.
-Jego.-Przeniósł wzrok na mnie. -Was, w naszych szeregach.-powiedział podchodząc do mnie.Już chciał mnie złapać za nadgarstek kiedy Draco odezwał się po dłuższej chwili milczenia.
-Nie dotykaj jej.-wysyczał podobnie jak jego ojciec, głosem pełnym nienawiści.
-Zmuś mnie.-Rzucił mu przelotne spojrzenie.
-Z przyjemnością.-wyciągnął różdżkę z tylnej kieszeni i wycelował nią w ojca.
-Czarny Pan nie będzie zadowolony z twojego postępowania, ale skoro jesteś nowy w jego szeregach okaże ci łaskę.-rzucił i spojrzał na syna z uśmiechem, Draco stanął w miejscu jakby był przyczepiony do podłogi i opuścił różdżkę. Po czym spojrzał na mnie, jakby miał nadzieję że nie usłyszałam słów jego ojca.
-Draco o czym on mówi?-zapytałam. Nie mając już nic do stracenia podeszłam do niego i chwyciłam jego lewe przedramię. Podciągnęłam rękaw a tam ujrzałam coś czego nie chciałam zobaczyć.
-Nie powiedział ci? Cóż może to i lepiej.-warknął Lucjusz. Puściłam rękę Dracona i odsunęłam się od niego. Poczułam że łzy napływają mi do oczów.
-Ess musisz mnie zrozumieć. Nie miałem...-szybko przerwałam Draconowi.
-Miałeś, ale poddałeś się. Nie mam potrzeby słuchać twoich wyjaśnień ani cię rozumieć. W moich oczach jesteś skończony. -Powiedziałam po czym rzuciłam się biegiem do swojego dormitorium. Tam chwyciłam pierwszą lepszą torbę i rzuciłam na nią zaklęcie zmniejszająca zwiększające.Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wysłałam papierowy samolocik Pans w którym napisałam aby czekała na mnie przed wejściem do lochów. Rzuciłam na siebie zaklęcie kameleona i wyszłam ze swojego dormitorium najostrożniej jak się dało. Po drodze do wyjścia minęłam Draco i Lucjusza. Oczywiście wzięłam ze sobą klucz do domku letniskowego i do banku gringotta. Kiedy już opuściłam pokój wspólny rzuciłam się biegiem w stronę lochów przy których czekali na mnie przyjaciele.
-Ess co się stało?-zapytał Blaise widząc mój opłakany stan.
-Draco...on...-Blaise nie liczył na moje wyjaśnienie domyślił się co sie dzieje. Przytulił mnie mocno Pans dołączyła do uścisku. Po chwili czułości się uspokoiłam.
-Dobra Es co masz zamiar zrobić?-zapytała Pansy.
-Mama Draco była u nas i dała nam klucz do domku letniskowego ich ciotki.-powiedziałam po czym spojrzałam na Blaise'a
-Wiesz może gdzie on jest?-kontynuowałam.
-Chodzi może o domek cioci Morgan?-pokiwałam głową potakująco.
-Jedziecie ze mną?-nie musiałam długo czekać aby Pans i Blaise się zgodzili. Po chwil zobaczyłam jak Blaise patrzy się na kogoś za nami. Obróciłam głowę, za nami stał Draco.
-Es możemy porozmawiać?-zapytał było słychać że łamie mu się głos, po za tym nie wyglądał najlepiej.Podeszła do niego.
-O czym? Może znowu chcesz mnie okłamać, zresztą nie tylko mnie.-powiedziałam zbliżając się do niego.
-Ess jesteś mi potrzebna.-Po jego policzku spłynęła łza. Zbliżyłam się do niego jeszcze trochę. Stanęłam na palcach i otarłam ją rękawem.
-Proszę.-kontynuował bardziej błagalnym tonem.
-Nie mogę Draco. zawiodłeś mnie ,tak samo jak swoją matkę.-powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-Przepraszam Es.- Obiął mnie i zanurzył twarz w moich włosach. Poczułam że włosy robią się wilgotne. Draco płakał. Nie odwzajemniłam uścisku.
-Draco...ja nie mogę zostać.-szepnęłam mu do ucha.-Nie mogę narażać przyjaciół odsunęłam go do siebie.
-Rozumiem.W takim razie jadę z wami.-powiedział pewny swego.
-Jesteś pewny?-zapytałam ostrożnie, dalej nie byłam pewna na czym stoję.
-Tak.Jesteś mi potrzebna.-powiedział roztrzęsiony.
-Ja cie kocham Ess.-przyznał po czym ujął moją twarz w dłonie, i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
Nie odpowiedziałam tylko chwyciłam go za dłoń i zaprowadziłam do przyjaciół.Razem deportowaliśmy się do domku Ciotki Morgan.
CZYTASZ
Królestwo Slytherinu
Fanfiction„Nawet w najgorszych postaciach jest ziarnko dobra, po prostu wystarczy się lepiej przyjrzeć." WhiteXferret