IX

345 7 4
                                    

Draco

Po chwili byliśmy już w Malfoy Manor, przywitał mnie ojciec i...matka. Nie wiedziałem co ona tu robi, jeszcze godzinę temu była w domu Andromeny wraz z moimi przyjaciółmi.

-Draco...-usłyszałem oschły głos za swoimi plecami. Odwróciłem się a tam ujrzałem samego Voldemorta, przełknąłem głośno ślinę, co nie uszło uwadze mojej matki i o dziwo ciotki. Podeszły do mnie i obie stanęły za mną, tak jakby dodały mi otuchy.

-Czy możemy porozmawiać?-bardziej stwierdził niż poprosił, nie chcąc się narażać zgodziłem się. On zaprowadził mnie do jadalni i poprosił abym usiadł po jego lewej stronie. Znowu się zgodziłem, to wszystko stawało się coraz dziwniejsze. On był dla mnie miły. Po chwili wygonił z pomieszczenia wszystkich, stwierdził że musimy porozmawiać sami.

-Więc tak Draco.-przerwał iryującą cisze panującą w pomieszceniu.

-Słyszałem że spotykasz się z dziewczyną, kobietą. Essy tak?-kiwnąłem głową zgadzając się, byłem bardzo przerażony, o co im chodziło?! Wszyscy pytali o Essy.

-Czy wiesz gdzie aktualnie przebywa?-już miałem odpowiedzieć kiedy usłyszałem dźwięk deportacji i po chwili przed nami stał śmierciożerca i trzymał moją Essy na rękach. Przerażony wstałem i przejąłem dziewczyne z rąk śmierciożercy. Poszedłem z nią w stronę salonu i ułożyłem na skórzanej sofie. Dziwne było to że Czarny Pan nie sprzeciwił się, nawet nie rzucił mi złego spojrzenia. Tylko podszedł do śmierciożercy z różdżką w ręku, i przyłożył mu ja pod szyje.

-Co jej zrobiłeś?-zaczął krzyczeć

-Jakie zaklęcie.-poprawiłem czarnego pana, ten nie oderwał się od śmierciożercy nawet na chwile.

-Mów. JUŻ!!!-krzyknął dość głośno i przyłożył mu różdżke mocniej do gardła. śmierciożerca tylko powiedział cicho.

-Drętwota... -po chwili zobaczyłem jak moja ukochana delikatnie otwiera oczy. Od razu wziąłem ją w ramiona, i mocno przytuliłem.

-Tylko? - nie odwracalem się od niej nawet na chwilę.

-tak.-Wyjakal cicho,chyba naprawdę bardzo obawiał się Voldzia. Po chwili usłyszałem właśnie jego głos.

-Draco weź ją do siebie, musi odpocząć.-zgodziłem się po czym wziąłem ja na ręce i poszedłem schodami na góre do siebie. Kiedy już znaleźliśmy się w moim pokoju, podszedłem do łóżka i ułożyłem ją na nim, później wróciłem do drzwi i zamknąłem je na klucz. Po chwili moja ukochana się odezwała.

-Draco...-zaczęła lecz nie dałem jej dokończyć ponieważ podbiegłem do niej i wpiłem swoje usta w jej, po chwili odepchnęła mnie i podeszła do okna. Chciałem coś powiedzieć kiedy ona odwróciła się i zobaczyłem jak po jej policzkach spływają łzy.

-Okłamałeś mnie.-zaczęła. -Dlaczego? Po co to wszystko? -zapytała dławiąc się łzami.

-Nie wiedziałem, po to miałem wyjechać.-chciałem się wytłumaczyć ale sam wiedziałem że to ja zawiniłem.

-Proszę...-zacząłem kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.Podszedłem i otworzyłem je, a w ich progu stała moja matka.

-Czarny Pan was prosi na dół.-powiedziała i rzuciła Essy lekki uśmiech.

~*~*~

Essy

Kiedy już zeszliśmy na dół zastaliśmy Voldemorta w salonie, siedział i musiał nas wyczekiwać.Kiedy podeszliśmy bliżej poczułam dyskomfort i chwyciłam Dracona za rękę, on na ten gest lekko się uśmiechnął, najwidoczniej miał nadzieję że mu wybaczyłam. W sumie wybaczyłam kiedy tylko go zobaczyłam w sypialni,lecz nie mogłam mu tego pokazać ponieważ mógł by zrobić to znowu, a ja tego nie chciałam, nie lubiłam kiedy mnie ranił, wręcz tego nienawidziłam. Po chwili niezręcznej ciszy odezwał się Vold.bez.nosa.mort.

Królestwo SlytherinuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz