Powiedziałam sobie, że nie będę płakać. Nie wiem, doprawdy, co we mnie wstąpiło. Może była to wina emocjonalnej huśtawki, której doświadczyłam minionej nocy, a może romantycznej ballady Taylor Swift, która leciała akurat w radiu... W każdym razie zacisnęłam mocno zęby i powiedziałam sobie, że dam radę.
Wróciłam do swojego mieszkania przed dziesiątą. W końcu! Nie muszę chyba wspominać, że totalnie zapomniałam o całym świecie po tym niespodziewanym, ale przyjemnym wybuchu namiętności.
Kogo ty oszukujesz, Jo? Dokładnie tego chciałaś! Och, zamknij się.
Obudziłam się chwilę po ósmej, o czym bezdusznie uświadomił mnie stojący na stoliku przy łóżku hotelowy zegarek elektroniczny. Walt spał jak zabity, nie przebudził się nawet, kiedy walnęłam dosyć głośno kolanem w kant łóżka. Nie mogłam mu się dziwić, po tym, co zrobiliśmy w nocy...
Jo, ogarnij się!
Musiałam wziąć kilka głębszych oddechów, przypominając sobie to wszystko. W gruncie rzeczy czułam się winna, że tak po prostu uciekłam z pensjonatu. Kiedy wróciłam teraz myślami do dzisiejszego poranka w pensjonacie, jedyne, czego pragnęłam, to zapaść się pod ziemię ze wstydu. Spanikowałam. Nie zostawiłam po sobie żadnego śladu oprócz tej cholernej karteczki... Nie wiem, naprawdę, co mnie podkusiło, żeby to napisać. To musiał być jeden z tych paskudnych przebłysków genialnych pomysłów, które czasami miewałam, a później gorzko żałowałam ich realizacji. Mówiłam, że nie uczę się na błędach?
Napisałam na hotelowej papeterii „Słodkich snów, skarbie" i zostawiłam kartkę na stoliku przy łóżku, bo chciałam być niczym tajemnicza, pewna siebie kobieta, która wychodzi w środku nocy i nigdy nie wraca.
Tylko że ja właśnie chciałam wrócić i zaczynałam powoli zdawać sobie z tego sprawę.Wytarłam mokre włosy w ręcznik i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Długi, zimny prysznic nie pomógł mi niestety w ogarnięciu swoich myśli. Nie pomagała też ani trochę zapchana skrzynka odbiorcza i kilka wiadomości głosowych na poczcie. Nie miałam najmniejszej ochoty nawet przeglądać tych wiadomości, ale czułam się winna, że zniknęłam z wesela Grega, nie żegnając się z nim nawet. Przejechałam więc szybko wzrokiem po liście nieodebranych SMS-ów. Kilka z nich było od Petera, ugh, domyślałam się więc, że próbował dzwonić i pewnie nagrał mi się na pocztę. Nie chciałam tego nawet widzieć czy słuchać, więc szybko skasowałam wszystko, co miało w sobie jego imię. Zatrzymałam się jednak przy wiadomości od nieznanego numeru."Hej, tu Greg. Sylvia powiedziała mi, co się stało. Peter to kretyn!!! Daj znać, gdzie jesteś i czy wszystko ok!"
Wspaniale, a więc Sylvia o wszystkim wiedziała... Czy to jednak coś zmieniało? Niewiele. Jednak to Sylvia, już teraz żona Grega, poznała mnie z Peterem i to właśnie ona stwierdziła, że idealnie do siebie pasujemy. Nigdy nie pałałam do niej szczególnie przyjacielskimi uczuciami. W większości kontaktów z nią traktowała mnie raczej jako swoją konkurencję, a nie znajomą jej faceta. Przywykłam już do tego, że kobiety bywały zaborcze w stosunku do swoich partnerów, jeśli gdzieś pomiędzy nimi pojawiałam się ja. Nawet w całkowicie platonicznych okolicznościach. Poznaliśmy się z Gregiem jednak tak dawno temu i przeżyliśmy tak dużo razem, że nigdy nie przyszłoby mi do głowy coś więcej. Wzdrygnęłam się na samą myśl. Był dla mnie jak kuzyn lub brat, którego nigdy nie miałam.
Dlatego też nie przejmowałam się zbytnio jej zazdrością, bo wiesz, nigdy nie powiedziała mi wprost, że wydrapie mi oczy, jeśli jeszcze raz przytulę Grega... Mimo wszystko teraz, kiedy wpatrywałam się w wiadomość od przyjaciela, ta sprawa nie dawała mi spokoju. Co jeśli Sylvia specjalnie wpychała mnie w ramiona Petera, ponieważ doskonale wiedziała, jak to się skończy? Może wiedziała, że w końcu mnie skrzywdzi, będę cierpieć i właśnie na tym jej zależało?Ech, nie chciało mi się wierzyć, że ktoś mógłby być zdolny do czegoś takiego. Pewnie za bardzo analizuję... Potrzebowałam więc kogoś, kto mógłby spojrzeć na to wszystko z perspektywy, a jedyną taką osobą była Hellen.
CZYTASZ
Dobranoc Skarbie
JugendliteraturZnasz to uczucie, kiedy masz wrażenie, że wszystko idzie zbyt dobrze, zbyt idealnie? Kiedy coś przychodzi ci zbyt prosto? Zaczynasz zastanawiać się, czy zaraz nie wydarzy się coś, co wywróci ten idealny ciąg zdarzeń do góry nogami? Masz po prostu to...