Rozdział 20

5 1 0
                                    

Ale byłam wściekła. Najpierw na mężczyznę, który potrącił mnie łokciem, gdy łapałam taksówkę. Zachwiałam się i z godną pozazdroszczenia gracją prawie przewróciłam się na chodnik, upuszczając przy okazji torebkę. Musiałam się po nią schylić, tracąc cenny czas. Potem na kobietę z dzieckiem, która ukradła mi taksówkę zaparkowaną pod blokiem, więc musiałam przespacerować się po ulicy w poszukiwaniu wolnej. Później, kiedy już wsiadłam do samochodu, na korek. Na niezmieniające się światła. Na brak klimatyzacji w taksówce.Generalnie byłam wściekła na wszystko. Ale chyba najbardziej na samą siebie. Nie zapominaj o Sylvii!Ach, na nią... Cholera jasna, nie mogłam przecież jechać w takim stanie na randkę! Zaczynałam poważnie żałować, że zostawiłam tę wariatkę samą w moim mieszkaniu. No dobra, może przesadzałam z epitetami, ale kiedy tak siedziałam w taksówce, mając ochotę schować twarz w dłoniach i wyć — dosłownie, nie płakać, wyć — doszłam do wniosku, że popełniłam błąd. Jeśli Sylvia zdolna jest do takich irracjonalnych zachowań, to czego jeszcze mogę się po niej spodziewać? Z drugiej strony, gdybym została, żeby dalej rozgrzebywać tę sprawę, nigdy nie wyszłabym z mieszkania, a do tego po prostu nie chciałam dopuścić. Wszystko było takie poplątane, dziwne, niepewne i groteskowe, a teraz zaczynało układać się w logiczną całość. Nie stałam się nagle bezsensowną obsesją Petera, bo tak, tylko właśnie z przyczyny Sylvii. Siedząc tak bezczynnie i czekając, aż taksówka dojedzie na miejsce, zastanawiałam się, czy sytuacja na weselu nie była rzeczywiście jej sprawką. Gdy wtedy, po tym feralnym wieczorze, omawiałam to z Hellen, wydało mi się takie irracjonalne, by ktoś — zwłaszcza tak blisko mnie — był zdolny do robienia takich świństw. Z drugiej strony miałam kłamstwa i manipulacje Sylvii ukazane jak na dłoni, więc czego jeszcze potrzebowałam dla potwierdzenia?

 Wysiadając w końcu z taksówki, spojrzałam zamyślona na telefon, ale oprócz odpowiedzi od Walta nie miałam żadnej wiadomości czy połączenia. Może więc Sylvia poczeka na mnie w spokoju i zanim wrócę, ogarnie się?Wierzysz w cuda?Musiałam zadowolić się nadzieją, przynajmniej na parę godzin. Zresztą, na ten moment powinnam raczej wyrzucić ją z głowy i spędzić miło czas, prawda? Żebym tylko wiedziała, gdzie będę spędzać ten czas...

Zgodnie z tym, co napisał Walt, założyłam na siebie to, co chciałam, czyli sprawdzony uniwersalny randkowy zestaw — wygodne spodnie, casualową koszulę i trampki. Tak w zasadzie miałam przygotowane buty na obcasie, ale nie zdążyłam ich zmienić, kiedy Sylvia wpadła jak po ogień. Trochę się obawiałam, co mógł przygotować Walt i chociaż nie wyobrażałam sobie jakichś szalonych wspinaczek po ściankach, to cóż, różne rzeczy się zdarzają, prawda? Na szczęście miałam na sobie spodnie z gumką, więc żadne uczty mi nie straszne!Ach, ty subtelna...

W każdym razie według taksówkarza, który mnie tutaj podrzucił, byłam na miejscu. Nawigacja też się z tym zgadzała. Ale tak naprawdę nie wiedziałam, gdzie jest to miejsce. Patrzyłam na budynki wokół, ale nic nie wyglądało znajomo. Nie przypominałam sobie, bym kiedykolwiek była na tej ulicy. Z daleka widziałam stację kolejową, kilka sklepów, jakieś zielenie majaczące w oddali. Z kolei nigdzie nie zauważyłam ani restauracji, ani kina, ani... czegokolwiek, gdzie można udać się na randkę. O co chodziło?

— Przepraszam — zaczepiłam przypadkowo przechodzącego mężczyznę. — Czy orientuje się pan gdzie jest 213 Mile End Road ?-Spojrzał na mnie niewyraźnie, po czym wskazał ręką nad moim ramieniem. 

— Tutaj.-Odwróciłam głowę w stronę bramy – metalowej, wyglądającej na ciężką – na którą przed chwilą bezmyślnie patrzyłam. Ogrodzenie wokół miało najróżniejszego rodzaju graffiti i nie wyglądało ani trochę zachęcająco. Poza tym brama była otwarta, ale nikt, dosłownie nikt z przechodniów nie skręcił w tamtą stronę ani razu, więc szczerze wątpiłam, że gdzieś tam za brukowanym podjazdem kryła się restauracja czy bar. Podjazd prowadził w głąb podwórza, gdzieś pomiędzy drzewa, zza których nieco wyłaniał się wysoki, szary, prostokątny budynek z odpadającym tynkiem. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 25, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dobranoc SkarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz