Rozdział 2

7 0 0
                                    

Samochód był niezbyt duży, należał zdecydowanie do tych sportowych aut, które mkną 150 km/h po autostradach, a ty, siedząc w środku, nawet tego nie czujesz. Zdziwiło mnie jednak wnętrze auta. Wcześniej założyłam, że to po prostu odnowiony antyk. W środku jednak wszystko wyglądało na nowoczesne, więc albo właściciel wymienił wnętrze na mniej retro, albo to jakaś wersja kolekcjonerska. Nie wiem, czy miało to jakieś większe znaczenie, bo nie znałam się kompletnie na autach. Byłam w stanie jedynie stwierdzić, jaka to marka i że właściciel tego cacka na pewno nieźle się wykosztował tak czy inaczej.

W środku było całkiem wygodnie i przyjemnie, pomijając dziwną, lekko niezręczną ciszę między mną a Waltem. Kiedy ruszał, uśmiechnął się do mnie i rzucił szybkie spojrzenie na moją sylwetkę. Miałam wrażenie, że po prostu sprawdzał, czy zapięłam pas, ale nie mogłam nie zauważyć, jak zatrzymał wzrok na moich udach, w miejscu gdzie sukienka podciągnęła się i ukazała kawałek koronkowego paska pończochy. Prowizorycznie poprawiłam jednak sukienkę.

Kiedy ruszyliśmy i zdałam sobie sprawę, że jestem zamknięta w samochodzie z obcym mężczyzną, jedziemy ciemną drogą nie wiadomo gdzie, a mój telefon zdecydowanie nadal jest rozładowany, dopadła mnie lekka panika. Na chwilę w mojej głowie pojawiły się wątpliwości.

Czemu wsiadłam do tego samochodu?

Nie potrafiłam sama sobie odpowiedzieć na to pytanie i tak, byłam lekko zestresowana sytuacją, ale próbowałam myśleć trzeźwo. A przynajmniej prawie-trzeźwo, biorąc pod uwagę fakt, że czułam się jeszcze trochę lekko wstawiona.

Walt kierował w skupieniu. Stwierdziłam, że mogłabym coś odczytać z jego twarzy, ale jego wzrok skoncentrowany był na drodze. Wydawał się trochę nieobecny. Zupełnie jakby jego myśli zaprzątało coś innego.

Pomyślmy, może zastanawia się, kiedy zjechać w boczną drogę i zając się zabijaniem ciebie?

Prychnęłam do swoich myśli.

— Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci muzyka? — zapytał nagle, klikając kilka razy na migającym ekranie. Najwidoczniej uznał, że to prychnięcie było skierowane do niego.

Nawet nie zauważyłam, że z głośników od jakiegoś czasu wydobywają się elektroniczne brzmienia. Byłam tak zajęta potokiem myśli w swojej głowie, że nie zauważyłam, kiedy włączył muzykę. Brawo, Jo, brawo, koncentracja jak zwykle w stu procentach.

Westchnęłam, starając się odgonić moje głupie sumienie.

— Nie, skądże... Chociaż nie słucham takiej muzyki — palnęłam.

Nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Może moja chęć nie rozmyślania nad własną nieodpowiedzialnością przeważyła i wolałam prowadzić niezobowiązującą rozmowę z nieznajomym? Tak, to brzmiało prawdopodobnie. W końcu zawsze byłam gadułą, więc moją bronią może być zagadanie go na śmierć, w razie gdyby miał wobec mnie niecne zamiary, prawda?

Zaśmiałam się do siebie, co Walt chyba odebrał inaczej.

— Takiej muzyki? Możesz wyjaśnić, co masz przez to na myśli?

Zaczynałam żałować, że w ogóle się odezwałam. Wydawał się lekko urażony. No tak, gusta muzyczne. Niektórzy bardzo osobiście odbierali niechęć innych do danego gatunku. Ale okej, skoro już zaczęłam... Najwyżej wysadzi mnie na poboczu pośrodku niczego, ha, ha, ha.

— Elektronicznej. Techno, kluby i tak dalej — powiedziałam najogólniej, jak tylko mogłam. — Nie kojarzy mi się zbyt dobrze.

— Może po prostu do tej pory nikt nie pokazał ci tej muzyki od dobrej strony?

Dobranoc SkarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz