9.

84 17 2
                                    

Simon chodził niecierpliwie po lotnisku i co chwilę spoglądał na swoją dłoń, na której błyszczał jego pozłacany zegarek.

Prezent od Ambar, pomyślał a przed jego twarzą stanął wizerunek jego narzeczonej, która z takim oddaniem i miłością spoglądała na Rose.

Po raz kolejny ogarnęły go wątpliwości co do swojego wyboru o odejściu z gangu.

Wiedział, że była to dobra decyzja dla jego ukochanych lecz gdyby nie odszedł teraz byłby na swoim miejscu z górą pieniędzy, pozycją a co najważniejsze - Ambar i Rose nie groziłoby niebezpieczeństwo.

Jego myśli przerwała dłoń, którą położył ktoś na jego przegubie więc odwrócił się w tym kierunku a jego spojrzenie spotkało się z brązowymi oczami Jazmin.

-Gaston już ląduje - poinformowała go przejęta i uśmiechnęła się słabo w jego stronę. -Niedługo będziemy w Wirgini i wszystko się ułoży, tak?

-Nie mów tak bo nie masz takiej pewności - odparł ledwo słyszalnie i ukrył twarz w dłoniach.

Chłopak na ogół był twardy i niewzruszony ale teraz najchętniej usiadłby na zimnych kafelkach i zaczął płakać.

Czuł się tak słabo, bez mocy jakby z góry przekreślił wspólne życie wraz z kobietami, które kochał ponad wszystko.

Wiedział jak to bywa w gangach a fakt, że nowy w ł a d c a wyglądał na zimnego chuja nie poprawiał całej tej sytuacji.

Kiedy z nim rozmawiał widział oziębłość oraz rozbawienie jego sytuacją.

Simon ciężko przestawił się z bycia kimś na bycie n o r m a l n y m obywatelem swojego miasta.

Przywykł do tego, że to on decyduję o życiu i pracy innych, jednak tym razem decydują o tym groźnie wyglądający faceci w czarnej skórze, która mocno z nich schodziła.

-Simon, damy sobie z Nimi radę! - zapewniła go siostra, odrzucając swoje rudawe włosy do tyłu.

-A jeśli nie bo już po... po wszystkim? - spytał bezsilnym głosem a w jego czekoladowych oczach zalśniły łzy.

-Nie możesz nawet tak myśleć, rozumiesz?! - krzyknęła, nie przejmując się zupełnie tym, że zwróciła na nich uwagę osób, które stały blisko.

-To samo przychodzi - wyszeptał i szybko starł płynącą wolno łzę. -Jeśli coś z nimi jest nie tak to ja... ja się zabiję - odparł i wpadł w bezgłośny płacz, który zanosił się po całym jego ciele.

Jazmin przytuliła bruneta do siebie mimo tego, że wiedziała, że ten nie lubi, kiedy się przy Nim rozczula albo okazuję słabość.

Była jednak pewna, że sytuacja jest na tyle dramatyczna, by ten gest został uznany i nie odrzucony.

O dziwo chłopak zdawał się popierać jej myśli bo wtulił się w jej ciało i dał popust swoim emocją, które targały jego ciałem.

Kochał Ambar i Rose ponad życie i poprzysięgnął sobie, że jeśli którejś z nich coś się stanie to zabiję wszystkich, którzy przyczynili się do ich krzywdy.

-Jesteście gotowi? - głos Luny wyrwał obu z rozmyśleń.

-Oczywiście - przytknął Simon i podniósł z ziemi swoją walizkę, ruszając szybko za brunetką.

Przeszli przez całe lotnisko, kierując się w dachu, na którym stał prywatny helikopter męża Luny, Gastona.

Szatyn wbiegł po schodach na górę i od razu rzucił się ku brązowookiemu facetowi.

-Dziękuję! - wyszeptał, nie bacząc na to jak może wyglądać cała ta sytuacja z innej perspektywy.

Po policzku Alvarez'a spłynęła następna fala łez, której chłopak nie potrafił powstrzymać pomimo, że bardzo próbował.

Perida wyciągnął ramiona w stronę chłopaka i pozwolił mu się przytulić, czego drugi wcale nie odmówił.

-Damy radę, Simon! - zapewnił go Gaston, trzymając jego twarz w dłoniach. -Odnajdziemy Twoją żonę i córeczkę!

-Narzeczoną - poprawił go Simon i posłusznie skierował się do helikoptera.

Nim zamknął drzwi odwrócił się do swojej siostry i posłał jej delikatny lecz smutny uśmiech.

-Bardzo możliwe, że widzimy się po raz ostatni także... Kocham Cię, Jaz - odparł i spuścił wzrok. -Nie mówiłem Ci tego nigdy ale nigdy nie pozwoliłem, by coś Ci się stało. Dopóki nie poznałem Ambar i nie urodziła Nam się Rose to właśnie Ty byłaś mi najbliższą kobietą - wyznał, powodując, że po twarzy rudowłosej spłynęły łzy wielkości grochu.

Chciała jeszcze coś dodać, jednak nim otworzyła usta chłopak zamknął drzwi i wbił wzrok w niebo, któremu chmury przyozdobiły jego biel swoją niebieską powłoką.

мє νυєℓνєѕ ℓσ¢α || ѕιмвαя || ραят 3 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz