Rozdział 37

691 61 20
                                    

Naruto i Haku dotarli na miejsce zbiórki spokojnym krokiem, niejednokrotnie wchodząc do różnych korytarzy i sprzątając pozostałych ANBU Korzenia. Nie dotarli jednak sami. Razem z nimi przyszło około dwudzieścioro dzieci, najstarsze może siedmioletnie. Najmłodszą trójkę musieli nieść na rękach. Wszystko to pokazywało, jaki okrutny był Danzo Shimura. Kilkoro ze starszych dzieci bardzo przypominało członków klanu Uchiha.

Na miejscu zastali Kuramę oraz Tsunade, którzy pilnowali odpoczywającej Ayame. Starszy Kitsune sprawił, że przyjęła swoją zwierzęcą formę, ale i tak owinął ją swoim haori. Nie poprzestał jednak na tym, tylko przyjął lisią formę i teraz grzał ją swoim ciepłem.

- Jak Ayame? - zapytała Haku siadając obok znudzonej z lekka Senju.

- Zaskakująco, nic poważnego nie było - odpowiedziała, lekko rozproszona ich pojawieniem się. - Większość ran była powierzchowna, za wyjątkiem kilku złamanych żeber oraz połamanych nóg i przedramion. Większość jest już niemal całkowicie zagojona. Jedynie z paznokciami trochę się zejdzie.

- To dobrze. Chociaż i tak jej szkoda - stwierdziła Haku.

- Za to więcej niż piekło, które urządza Kaa-san Danzo już chyba nie da się sprawić - wymamrotał Naruto.

Tutaj młoda Yuki, której ciało powoli przyjmowało swój codzienny wygląd, musiała przyznać mu rację. To, co do tej pory widziała i zrobiła było same w sobie mocne. I jakby na domiar złego, właśnie oba Kage Bunshin zdecydowały się zniknąć i przesłać swoje wspomnienia.

Dwójka chunninów wyraźnie zbladła na wspomnienia wszystkich tortur i krzyków bólu. Ich demonicze formy zaś kompletnie zniknęły, zostawiając jedynie ich zakrwawione ubranie. Chwilę później dotarła na miejsce wykąpana w czerwonej posoce lisica, a kilka minut później zjawiła się reszta również z kilkorgiem dzieci. Potem cała baza zaczęła się walić.

- Onii-san, Onee-san - odezwało się jedno ze starszych dzieci. - Co się dzieje?

- Dom największego zła Konohy się wali - odpowiedziała Haku, głaszcząc przerażone dziecko po głowie. Wszystkie dzieci podbiegły jak najbliżej tych co je wybawili, a sam Hokage zmuszony był wydostać się z morza dzieci.

- Sochi, Sensei - zwrócił uwagę wywołanej dwójki. - Potrzebuję waszej pomocy. Trzeba wszystkich przenieść do mojego gabinetu.

To mówiąc, rzucił im po jednym kunai i pokazał, by zrobili to, co on. Sam zaś odszedł od grupki dzieci i wbił kunai w ziemię. Jiraiya i Naruto uczynili podobnie, i wszyscy znaleźli się w trójkące stworzonym przez kunai. Tutaj Hokage zaczął składać pieczęcie wymawiając kolejno ich nazwę, po czym przesłał chakrę przez kunai, które połączyła niewielka strużka energii.

W całkiem sporym błysku cała grupa zniknęła z polany zostawiając za sobą gruzy.

***

Mocny błysk rozjaśnił gabinet, a po chwili został zastąpiony przez sztuczne światło żarówek. Minato Namikaze, który już dawno zdjął swoją maskę i kaptur, uprzednio wracając do swojego normalnego wyglądu, zawołał kilku ANBU, by przygotowali dwa całkiem spore pomieszczenia w wieży, by ulokować odnalezione dzieciaki na kilka nocy. Wojownicy wysłuchali rozkazu i, po krótkiej chwili, wszystkie dzieciaki smacznie spały skulone na czterech łóżkach.

- Czyli jest ponad trzydzieścioro ocalałych dzieci, które Danzo chciał zamienić w swoich wojowników - stwierdził wyczerpany Hokage obserwując wschód słońca przez okno. - Co z nimi zrobimy? Nie możemy ich tak po prostu zostawić.

- Wrzucić do sierocińca też nie za bardzo - stwierdziła lisica. - Od kilkorga czuć TĄ energię.

- Do tego kilkoro wygląda jak Uchiha. A o tym musi się dowiedzieć Sasuke - dodał Naruto. Wszyscy się z nim zgodzili.

- Na pewno wszystkie dzieci trzeba sprawdzić i zobaczyć, czy Danzo nie zaczął im męcić w głowach. No i namierzyć matrony odpowiedzialne za oddawanie dzieci pod opiekę tego ścierwa - wymamrotała Kushina.

- To na pewno. Do tego trzeba jeszcze pomóc dzieciakom odnaleźć rodziny albo takowe znaleźć. Ale o tym jutro. Teraz to musimy iść odpocząć - wymamrotał Minato. - Kurama, zabierz Ayame do domu i zostań z nią na kilka dni. Poza tym musisz z nią omówić zbliżającą się wiosnę i sam wiesz co.

- Hai - tu lis przybrał swoją ludzką postać i zabrał ranną lisicę do jej domu.

- Minoru - zawołał, na co zamaskowany mężczuzna wyłonił się z cienia. - Zawiadom rodziny, które zgłaszały się w domu z zaginięciem dziecka w ciągu ostatnich siedmiu lat. Ale nic im nie obiecuj.

- Hai - i zniknął, ruszając w drogę powrotną razem z Ravą i Miyu.

- To na razie tyle. Teraz mamy trzy godziny odpoczynku - po tych słowach, wszyscy obecni ruszyli do domu.

***

Następnego ranka, ledwo Minato znalazł się w biurze, a pojawiły się pierwsze demoniczne rodziny, które poszukiwały swoich dzieci. Ku ucieszy rodzin i Kage, niemal wszystkie demoniczne dzieci zostały odebrane tego dnia, włącznie z trójką najmłodszych, odnalezionych przez dwójkę Chunninów.

W kolejnych dniach zjawiały się też i ludzkie rodziny poinfirmowane przez ANBU o prawdopodobnym odnalezieniu ich zaginionych dzieci. Wszystkie ludzkie dzieci zostały poproszone o zachowanie w tajemnicy wyglądu Naruto, który i tak dzieci uznały za niesamowicie urocze Henge. Dodatkowo, przy dzieciach starszych niż cztery lata została zalecona konsultacja z psychologiem, aby wykryć i pozbyć się ewentualnego wpływu Shimury z ich zachowania.

Po trzech tygodniach, zostało zaledwie pietnaścioro dzieci. Siedmioro, po kilku testach okazało się być zaginionymi w masakrze małymi Uchiha. Sasuke był niemal wniebowzięty na te wieści. Jednak nie był ostatnim Uchihą w wiosce. Pozostała ósemka dzieci była tylko z dwóch domów dziecka. W obu pracowała ta sama opiekunka, więc szybko powiązano fakty i kobietę aresztowano.

Aktualnie już wylądowała za kratkami i odsiadywała wyrok za spiskowanie ze zdrajcą. Jedynym problemem pozostały braki w cywilnej radzie wioski, które trzeba było zapełnić rozsądnymi ludźmi. Poza tym życie w wiosce nie uległo szczególnej zmianie.

Pozwól MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz