Rozdział 46

494 39 7
                                    

- Oi. Tou-chan, nie potrzebujemy nowych dziur w ścianie! - zawołał młodszy blondyn, unikając kolejnych pocisków w postaci noży kuchennych.

- Co. To. Za. Bariera?! - wywarczał w odpowiedzi Hokage.

- Rozkaz Tsunade - usłyszał w odpowiedzi. - Albo to, albo wylądowałbyś na OIOM-ie w gorszym stanie niż Jiraiya, gdy próbował ją podejrzeć w gorących źródłach.

Ojciec spojrzał na syna, szukając jakiejkolwiek podpowiedzi, co do prawdziwości jego słów. Po chwili opuścił ręce, w których znajdowały się widelce i pokręcił głową.

- Powiedzmy, że ci wierzę - wymamrotał odkładając sztućce do szuflady. - A zahaczyłeś może o wieżę dzisiaj? Dokumenty od Kushiny już mi się skończyły... - zaskakująco zabrzmiało to wręcz dziecinnie, szczególnie, że padło to z ust prawdopodobnie jednego z najsilniejszych Kage.

- Hai - prosta, zwięzła odpowiedź. Nastolatek odłożył jeden ze zwoi na stół, drugi wyciągając do ojca. - W tym jest pilna wiadomość z Suny, która przyszła w środku nocy.

Minato wziął zwój od syna i, bez większego problemu, odpieczętował go. Czytając wiadomość zmarszczył brwi i spojrzał na swojego syna.

- Dokąd sięga bariera? - Widocznie już układał plan działania.

- Na pewno jej granica obejmuje teren zabudowany i niemal wszystkie pola treningowe. Tam nie możesz wejść.

- A pomnik Hokage?

- Tam możesz przebywać. Twoje przymusowe L4 nie wlicza obserwowania wioski.

- Nie czas na żarty, Naruto. Zbierz całą drużynę siódmą i spotkajmy się na pomniku za kwadrans - wydał rozkaz, zdejmując różowy fartuch kuchenny. W oczach zalśniła zaś powaga, która utwierdziła jego syna w przekonaniu, że to był rozkaz.

- Hai. Hokage-tou-sama.

***

Znalezienie wszystkich na szczęście nie było trudne, ale zrobienie tego w kwadrans okazało się lekkim wyzwaniem. Chociaż jego szybkość mu w tym ułatwiała,

Kiedy jednak wszyscy zebrali się na pomniku, z zaskoczeniem spojrzeli na opartego o drzewo lidera wioski.

- Akatsuki porwało Kazekage - powiedział poważnie Minato, otwierając czerwone oczy. Jednak w następnej chwili mrugnął i jego oczy wróciły do, teraz niebezpiecznie zimnego, błękitu. - Waszą misją jest go odzyskać.

- Hai!

- Sakura, jako podopieczna Tsunade, twoim priorytetem jest opieka nad rannymi. Haku, ty przejmujesz rolę medyka drużyny pod nieobecność Haruno. Zrozumiane?

- Hai!

- Wyruszacie za pół godziny. Rozejść się!

***

Pędzili już dzień i noc, robiąc krótkie przerwy na odpoczynek. Przed nimi była jeszcze połowa drogi, a czas uciekał. Naruto nadawał szybkie tempo, mimo, że to Kakashi był liderem. Hatake jednak nie śnił go poprawiać, bo sytuacja im na to nie pozwalała.

Zorientował się jednak, że wokół nich znajduje się dziwna bańka chłodniejszego powietrza, ale uznał to za wygodne rozwiązanie w przypadku przemieszczania się po pustyni. A do niej nie było już daleko, sądząc po otaczających ich drzewach. W ciągu następnej godziny dotarli do granicy. Tam formacja zupełnie się zmieniła. 

Naruto, do tej pory pilnujący tyłów, stanął na czele, wyznaczając bezpieczną trasę. Haku, razem z Sakurą pozostały na środku. Kakashi oraz Sasuke zajęli tyły, sami nie do końca wiedząc czemu.

Pędząc przez wydmy, Kakashi zorientował się, jak nienaturalnie się po nich biegnie, tak jakby ktoś skleił ze sobą ziarenka piasku. I szczerze chyba wiedział czyj to był pomysł. Patrząc na tyły długiego płaszcza, nie umknęły mu drobiny piasku nasączonego chakrą. Ta z kolei rozlewała się po innych ziarenkach, sklejając je ze sobą.

Mimo wszystko, było to bardzo wygodne rozwiązanie, a sam Naruto nie wydawał się tym zmęczony, wręcz nieznacznie przyspieszył tempo. Dlatego też, Hatake nie odezwał się ani słowem i dalej poruszali się z pomocą tej metody.

***

Do wioski dotarli następnego ranka, pozwalając sobie na krótki odpoczynek w nocy. Strażnicy, trochę zaskoczeni ich szybkim przybyciem, poprosili ich o dokumenty. Wypytując o powód przybycia, w odpowiedzi pokazano im jedynie zwój z pieczęcią Hokage. Jeden z Chuninów, ten wyglądający na młodszego, natychmiast zaprowadził ich pod wieżę Kazekage. Po drodze, zauważyli zaskakująco niewielką skalę zniszczeń, co pewnie było zasługą nieobecnego Kazekage i jego manipulacji piaskiem. Przed wejściem do wieży, pilnując ogólnego porządki i dogasając ogniki paniki, stał Baki. Widząc drużynę siódmą, wetknął klipbord z jakąś listą pod pachę i zaczął przedstawiać im sytuację. Zaś Shinobi, który ich tu zaprowadził, popędził z powrotem na swoje stanowisko.

Nim jednak Jonin zdążył przekazać chociażby połowę danych, jakiś nieznany drużynie ninja przekazał informację o hospitalizacji Kankuro, który ruszył w pościgu za porwanym Kage. Bez najmniejszego zawahania ruszyli do szpitala, gdzie Sakura miała zająć się bratem młodego Kage, jak i nielicznymi rannymi.

Wszystkich jednak zaskoczył wybuch Chiyo, jednej z członków starszyzny wioski. Kobieta, myląc Kakashiego z jego zmarłym ojcem, zaatakowała go, chociaż Baki powstrzymał ją przed zadaniem jakichkolwiek ran.

Staruszka na szczęście zrozumiała swój błąd i przeprosiła młodego Hatake, który i tak wybaczył jej swoim denerwującym, niemal niewidocznym uśmiechem. Uwaga jednak została szybko skupionona na Sakurze, która nie wiadomo kiedy zajęła się Kankuro. Wciągnęła do pomocy Haku, która z kolei poprosiła Naruto o pomoc z przygotowaniem naparu. A w tym wypadku robił im za kuchenkę. Blondyn tylko pokręcił na to głową, trzymając w płonących rękach metalową misę.

- Co oni robią? - zapytała staruszka. - Przecież i tak tylko Senju jest w stanie go uratować.

- To chyba nawet lepiej, że obie się u niej szkolimy - odpowiedziała Haku, ucierając w moździerzu jakieś tajemnicze liście.

Odpowiedź kunoichi zaskoczyła wszystkich, za wyjątkiem Namikaze, który wiedział, w jaki sposób brunetka udoskonalała swoje medyczne ninjutsu oraz utrzymywała kontakt z Sanninką.

Nikt nie odważył się jednak skomentować jej słowa i trójka shinobi w spokoju dokończyła przygotowanie w sumie trzech porcji naparu. Po tym, upewniając się, że znajdzie się troje shinobi, by jej pomóc przy zabiegu, opuścili szpital i, wraz z Chiyo, ruszyli śladem porwanego Kage.

##################

Yup. Gomenasai za takie długie czekanie. Niestety, ale ostatnimi czasy trochę ciężko z weną twórczą z mojej strony. Do tego te matury....

Mam jednak nadzieję, że wszyscy się dobrze czują i radzą sobie z tą pandemią. Jakby, co postaram się kolejny rozdział jak najszybciej naskrobać

Ja Ne =^+^=

Pozwól MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz