15

3.2K 123 9
                                    


Pov Ivy

Teraz jestem już pewna, że Harry się o tym wszystkim dowiedział. Zachodze jednak w głowę jak to mu się udało. Czyżby przekupił policję? To jest jedyne logiczne wytłumaczenie tego wszystkiego. Inaczej by nie poznał prawdy.

- Ostrzegałam cię, że to zrobię, ale ty nie chciałeś mnie słuchać, nie dałeś mi innego wyboru - on nie powinien w ogóle mi się dziwić gdyby chociaż raz posłuchał moich próśb to nic takiego nie miałoby miejsca. Jakby nie tknął Ethana to nigdy bym na niego nie doniosła. Rozstalibyśmy się w porozumieniu, a nawet nie byłoby to żadne rozstanie, bo nic nas nie łączyło.

- A ja ci mówiłem, że masz się dobrze zachowywać. Ani razu się do tego nie zastosowałaś - te słowa sprawiają, że krew po prostu zaczyna we mnie się gotować. Mówi do mnie zupełnie tak jakby była jego własnością, niewolnicą, która nie ma prawa głosu i musi słuchać swojego Pana.

Harry'emu chyba pomyliły się epoki, bo niewolnictwo już dawno zostało zniesione. Poza tym kobiety już od dawna mają prawo decydowania o sobie.

- Jakim cudem cię nie zamknęli? - pytam czym szybko zmieniam temat naszej dyskusji.

- Mam duże kontakty - odpowiada wymijająco, a ja nic z tego nie rozumiem. Szczerze to można było się tego spodziewać, nie powiedziałby mi prawdy. - A ty akurat wybrałaś ten komisariat, w którym mogę najwięcej. Cudowny zbieg okoliczności - komunikuje z uśmiechem na ustach, a ja w myślach przeklinam to, że nie pojechałam te kilka kilometrów dalej.

Bardzo możliwe, że miałabym już spokój, a tak to on nadal będzie mnie nachodził. Będę musiała także zawiesić swoje spotkania z Ethan'em. Nie mogę kolejny raz go narażać. W ostateczności się z nim rozstanę.

- Idź już sobie, jestem zmęczona - informuje go i podchodzę do kanapy, a następnie na niej siadam. To co on mi powiedział sprawiło, że całkowicie straciłam wszelką energię. Jego osoba ma na mnie okropny wpływ.

- A jak jutro wrócę to się okaże, że zdążyłaś już wyjechać. Nawet na krok się dziś stąd nie ruszam. A ty teraz będziesz pod stałą kontrolną - komunikuje mi spokojnie, a mnie ze złości aż podrywa do pozycji stojącej.

Co on sobie wyobraża?!

- Co to ma znaczyć? - zadaje to pytanie wściekłym tonem. On nie ma prawa mnie tak traktować.

- To, że straciłem do ciebie resztki zaufania i wiem, że znowu coś spróbujesz zrobić. Nie mam ochoty na ciągłe szukanie ciebie, więc zastosuje inne środki. Tym razem radykalniejsze.

Mrugam kilkukrotnie, on naprawdę to mówi poważnie.

- Ty jesteś chory na głowę - stwierdzam, bo jestem tego stuprocentowo pewna. Nikt normalny nie zachowuje się tak jak on.

- Mów sobie co tam chcesz. Decyzja została już podjęta.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Niechciane Uczucie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz