29

2.3K 103 10
                                    


Pov Ivy

Po czterech godzinach jazdy zatrzymujemy się w jakimś domu w lesie. Rozglądam się dokoła i z przykrością stwierdzam, że moje szanse na ucieczkę są teraz zerowe. Jestem zdana tylko na tego psychopate.

- Pośpiesz się - zostaje pogoniona przez tego fałszywego policjanta. Nie mam pojęcia jak w państwie prawa takie rzeczy mogą mieć miejsce. On powinien siedzieć w więzieniu, a nie stać na straży prawa. Oby ktoś wreszcie coś z tym zrobił.

Po chwili wchodzę do tego domu, który wewnątrz wydaje się większy. Panują tu bardzo ciemne barwy. Można by nawet powiedzieć, że panuje ponury nastrój. Idę dalej, a ten szatyn podąża za mną. Nie wiem dokąd zmierzam po prostu idę przed siebie.

Aż wreszcie dochodzę do pomieszczenia, które chyba jest salonem widzę siedzącego na czarnej skórzanej kanapie Harry'ego Stylesa.

Ciekawe czemu sam nie pofatygował się żeby po mnie przyjechać. Może chciał pokazać jaki to jest ważny i, że od wszystkiego ma ludzi.

- Strasznie długo ci zajęło odnalezienie mnie. Myślałam, że szybciej ci pójdzie - mówię do niego żeby chociaż trochę zmniejszyć ten uśmiech na jego twarzy. Ma także zbyt pewny wzrok, mam nadzieję, że przynajmniej odrobinę uda mi się zepsuć mu humor.

- Miałem bardzo ważne sprawy na głowie. Na przykład musiałem odnaleźć tego zdrajce Nialla Horana, a przyznaje, że to nie było proste zadanie. Robił wszystko co było tylko w jego mocy żeby przede mną uciec, ale zapomniał, że coś takiego jest niemożliwe. Dorwałem go i zamordowałem w najbardziej okrutny sposób. Najpierw jednak cierpiał tak bardzo, że błagał mnie bym to skończył i wreszcie go zabił. Po jakimś czasie spełniłem jego prośbę, przecież nie jestem bez serca - moje ciało przechodzi dreszcz. Nie chcę sobie nawet tego wyobrażać.

Przecież jakby się tak dokładnie zastanowić to Niall nie zrobił nic tak bardzo złego. On jedynie mi pomógł.

Dzięki niemu uwolniłam się od tego piekła, a jemu przyszło zapłacić za to najwyższą cenę.

- Możesz już odejść - mówi do szatyna, a ten nic nie mówiąc opuszcza to wielkie pomieszczenie.

Nie mam pojęcia co teraz powiedzieć, los który spotkał Nialla wywarł na mnie naprawdę wielkie wrażenie. Przecież był on człowiekiem i nikt nie miał prawa odbierać mu życia ani go dręczyć.

Tak się nie robi.

- Na początku naprawdę nie chciałem cię do niczego zmuszać, ale ty w ogóle tego nie doceniałaś. Im lepszy dla ciebie byłem tym ty bardziej mnie ignorowałaś. Gdybyś nie poprosiła Nialla o pomoc to nawet to nic by mu się nie stało. On by żył, a tobie też nic by nie zagrażało.

- Mnie także zamierzasz zamordować? - pytam, bo to właśnie zrozumiałam z jego wypowiedzi. Nawet nie zdziwiłabym się po nim czegoś takiego.

- Jeśli chciałbym twojej śmierci to już dawno byłabyś martwa. Ja jednak zadałem sobie więcej trudu, bo nadal mi się ogormnie podobasz i chcę cię mieć - wyraża się o mnie zupełnie tak jak o jakieś rzeczy. - Choć powinnaś ponieść jakieś konsekwencje za tę ucieczkę.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Niechciane Uczucie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz