//3// Mój brat jest idiotą

214 8 0
                                    

-Przymknij się lepiej- Powiedział chłopak, z którym grałam i podał mi rękę. Ja złapałam ją i podniosłam się do góry, otrzepując spodnie.

-Nowe nocne znajomości?- zaśmiał się chrapliwie nieznajomy. On też miał maskę na twarzy. Serio? Czy wszyscy będą je teraz nosić?

- Co tam macie?- Usłyszałam kolejny głos

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Co tam macie?- Usłyszałam kolejny głos. Tym razem pochodził z rampy, na której leżała moja deska. Spojrzałam w tamtym kierunku.
-Oo... jeździcie?- Zapytał, chłopak w (co za zaskoczenie) Masce.
-Proszę Ciebie, my?- zaśmiał się koszykarz. -A kto?- Chłopak chwycił deskę i zaczął ją obracać.

- Zostaw ją!- Krzyknęłam w jego kierunku -Ulala, chyba już wiem kto- stanął na niej i zjechał. Musiałam niechętnie przyznać, że jechał całkiem nieźle.
-Radziłbym skręcić mocniej śruby przy łożyskach- Oświadczył, stając przedemną i wciskając mi deskę w rękę. -Chyba, że wolisz mieć kuku- Uderzył mnie lekko w nos.

-Łapy przy sobie- Walnęłam bo w rękę. -Waleczna... No cóż, co chłopaki, zbieramy się?- Zapytał, a pozostała dwójka przytaknęła.
- To do zobaczenia...- Zamilkł, jakby chciał, żebym powiedziała mu moje imię.
-Chyba śnisz- Prychnęłam z pogardą i stając na desce, skierowałam się prosto w stronę domu. Gdybym się odwróciła, usłyszałabym jeszcze cichy głos.
-Oryginalne imię- A następnie cichy śmiech...

/*/*/*/

Wparowałam do domu, kładąc przy drzwiach deskę. Cicho przemknęłam do swojego pokoju, z ulgą stwierdzając, że nikt się nie obudził.

Ledwo co otworzyłam drzwi i weszłam co swojego ciemnego kącika usłyszałam jakże znajomy i denerwujący głos -Znów jeździłaś- To był Heonhwan, jego brat Younsoo siedział gdzieś w swoim pokoju, albo spał jeszcze smacznie.

-Tak, przecież sam widzisz, że jestem tutaj o piątej rano- Powiedziałam tonem "weź wyjdź i zostaw mnie w spokoju"
-Wiesz, że rodzice się wściekną, gdy im o tym powiem- Powiedział poważnie. - Ale im nie powiesz- Powiedziałam poważnie, wiedziałam, że tego nie zrobi.
Co jak co, ale solidarność pomiędzy naszą trójką rodzeństwa była ogromna.
- Jak zwykle- Uśmiechnął się i wyciągnął ręce, żeby mnie przytulić. Bez zastanowienia wpadłam w jego ramiona.

-Idź się lepiej umyj- Dał mi klapsa w pośladek, a ja mocno walnelam go w ramię -Bo nieźle jedziesz- Zaśmiał się. -Grałam dzisiaj w kosza- Przyznałam, a on uniósł zdziwiony brwi. -Sama?- Zapytał - Nie, była tam grupa chłopaków, wszyscy mieli maski na twarzach- Powiedziałam na odchodne, chwytając ręcznik, kosmetyki i ubrania.

/*/*/*/

Po szybkim, ale jakże pobudzającym prysznicu, który nawiasem mówiąc nie był mi za bardzo potrzebny. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania i pomalowałam się, aby w szkole jakoś się jeszcze prezentować.

Miasto ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz