//18// Wybrana

78 3 0
                                    

Tae otworzył drzwi, które bez najmniejszego skrzypnięcia ukazały mi nowocześnie urządzony gabinet.
To co w szczególności rzuciło mi się w oczy, to ogromne monitory i jeden, równie duży, czarny fotel, odwrócony do nas tyłem.
-Witaj, witaj- fotel powoli odwrócił się, a ja ujrzałam mężczyznę, którego kojarzyłam już z telewizji I innych mediów społecznościowych. Rozejrzałam się po chłopakach, ale wszyscy odsunęli się odemnie, zostawiając mnie sam na sam z...
-Bang Si-hyuk?- przyjrzałam się nieznajomemu mężczyźnie.
-We własnej osobie- uśmiechnął się do mnie I wskazał ręką na fotel, na którym chwilę potem usiadłam z niedowierzaniem i głośno bijącym sercem.
-Milioner... tutaj?-dodałam ze strachem, starając się ukryć zdenerwowanie w moim głosie.
-A coś w tym dziwnego?- roześmiał się. Musiałam przyznać, że brzmiał całkiem szczerze.

Nie odpowiedziałam.

Odchrząknął, a ja uniosłam wzrok znad moich kolan na jego uśmiechniętą twarz.
-Wiesz dlaczego tu jesteś?- wstał i odwrócił się do mnie plecami.
- Nie - odparłam zgodnie z prawdą.
-No to widzę, że chłopcy Cię nie wtajemniczyli- odwrócił się I przejechał wzrokiem po twarzach siódemki.
- Nie- Namjoon spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, ale ja go nie odwzajemniłam.
-Chcieliśmy, aby to Pan wszystko jej powiedział- Hobiasz nawet na mnie nie spojrzał -Nam by nie uwierzyła- dodał, a ja chcąc nie chcąc skinęłam lekko głową. Czułam, że to co miałam w końcu usłyszeć, Będzie dla mnie okropny ciosem.
-Racja, racja- Bang potwierdził słowa Hoseoka, I odwrócił się w moją stronę.
-Też pewnie bym im nie wierzył, po tym jak wrobili mnie w To wszystko- wyciągnął w moim kierunku rękę
-Zapraszam na mały spacer- rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale po kilku chwilach zastanowienia, nie miałam tu chyba nikogo, na kim mogłabym polegać. Ujęłam jego rękę i wstałam, starając się ignorować chłopaków.

Wyszłam razem z Si-hyuk'iem drzwiami znajdującymi się naprzeciw drzwi, którymi tu weszłam.
-Younsin- usłyszałam cichy głos Jina, ale nawet nie zaszczyciłam go spojrzeniem, wiedziałam, że może na to nie zasługiwał, ale był jednym z... nich. To mi wystarczało za uzasadnienie.

Ku mojemu zaskoczeniu wyszliśmy prosto do ogrodu.

Gdzie się nie odwróciłam, tam widziałam ogromne rośliny w soczysto-zielonym kolorzei kolorowe kwiaty, spoglądające na mnie zza tych jakże pięknych liści.

-Ślicznie Tutaj- z zapartym tchem rozejrzałam się po ogrodzie.
-To prawda...- Przyznał Bang -Trochę musieliśmy się namęczyć, żeby to wszystko tak rosło- dotknął jednego z jasno-niebieskich kwiatów. Nachyliłam się, żeby powąchać go. Chwilę potem odsunęłam się zaskoczona, nie czując żadnego zapachu.
- Jak... przecież...- spojrzałam zdezorientowana na mężczyznę.
-W tym świecie nie ma już praktycznie naturalności...- Bang odwrócił się I spojrzał mi w oczy.
-W każdym razie, tak myślałem, aż do dziś- poprowadził mnie spowrotem do swojego biura. Rozejrzałam się w poszukiwaniu któregokolwiek z chłopaków, ale nie było tam nikogo.

Usiadłam po raz kolejny na fotelu.

- Do dziś?- zapytałam, odzyskując głos, który nie brzmiał jak mój własny.
-Tak, dopóki Cię nie ujrzałem- uśmiechnął się.
- Nie dziwię się, że chłopcy wybrali właśnie Ciebie- dodał
-Wybrali? Do czego?- znów byłam zdezorientowana

- Do misji...-

Miasto ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz