W szkołach około lutego są ferie. Dwa tygodnie wolnego oddzielające pierwszy semestr od drugiego. Hogwart niczym się nie różnił. W ciągu wolnych dni kilka razy kursował Hogwart Express. Większość uczniów wróciła do domu. W szkole zostało kilku nauczycieli, dyrektor i garstka uczniów. Podczas ferii lekcje oczywiście się nie odbywały.
Yorumi wstała od stołu w wielkiej sali i podeszła do okna. Zobaczyła coś dotąd nie znanego. Małe białe płatki. Opadały na ziemię i zbierały się tworząc puch. Chciała zobaczyć go z bliska i ewentualnie dotknąć. Przyłożyła dłoń i głowę do szyby, po czym wzięła głęboki oddech. Odeszła od okna i wróciła do stołu. Jak najszybciej wypiła kawę i wyszła.
Powoli i nie spiesząc się, szła w stronę pokoju. Niestety, po raz pierwszy zabłądziła na schodach. Trafiła na jedno z wyższych pięter. Zauważyła schody, które ją zainteresowały. Złapała barierki i zaczęła wchodzić. Jak się później okazało była to wieża astronomiczna. Samo pomieszczenie nie przykuło jej uwagi.
Mimo poranku była już senna, a miała w planach pójść do biblioteki. Po drodze oczywiście nie spotkała nikogo, a przynajmniej tak myślała. To z pewnością zasługa poprzedniego występku.Kiedy następnego dnia się obudziła, poczuła coś dziwnego. Dotąd nieznanego. Nie było to coś typu radości, smutku, gniewu czy żalu. Poczuła się pusta. Tak jakby wszystko i wszyscy ją opuścili. Nie miała żadnego wsparcia. Niby uczucie było rozpoznawalne, ale Ta pustka była nieporównywalna. Dlaczego? Nawet w psychiatryku ktoś się nią zajmował. Teraz była całkowicie sama.
-Stuk! Stuk!
-Hę?
-Yorumi za godzinę widzę cię na polu.
-Mam wziąć miotłę?
-Nie trzeba, wszystko już czeka.
Po chwili usłyszała cichnące kroki.
Prawdopodobnie miała zdawać. Przecież na żadnej lekcji nie była. Przebrała się i siedziała na łóżku. Zaczęła się zastanawiać czym był ten biały puch na dworze.
Kiedy wyszła z zamku i zobaczyła nauczyciela nie wiedziała czemu ma na sobie tak gruba warstwę odzienia.
-W takim razie zacznijmy, jesteś gotowa?
Kiwnęła głową potwierdzająco.
...Kiedy już zakończyła wysłuchiwanie tych samych słów było już ciemno. Musiała już wracać do dormitorium. Jednak to nie jedyny powód zostawienia puchu. Była zmęczona.
......Kiedy wstała i już chciała wychodzić została zatrzymana przez profesora zaklęć.
-Pamiętaj, że za godzinę masz się pojawić z różdżką pod moją salą. Zrozumiano?
Skinęła potwierdzająco głową. Była niepewna. Widziała, że musi się tam zjawić. Założyła szkolne ubrania i poczekała do wybicia na zegarze godziny 10.....
Była zmęczona. Kolejny raz nie była wstanie tego sprawdzić. Budziło to coraz większa ciekawość u Yorumi.
-Sakurako jesteś pewna, że nikogo tu nie ma?
-Tak przecież każdy ślizgon wrócił do rodziny.
-No to co? Wchodzimy?
-(nie zrozumiałe szepty)
Później usłyszeć można było jedynie kroki. Ciche kroki dwóch małych dziewczyn. Obie miały baleriny tłumiące dźwięki wydawane przy chodzeniu. Ona je słyszała. Słyszała je bardzo dokładnie. Nie mogła stać bezczynnie. Otworzyła drzwi. Nie usłyszały. Całe szczęście. Yorumi jak najciszej przedostała się do drzwi i nimi trzasnęła. Dziewczynki podskoczyły ze strachu. Zobaczyły za sobą Yorumi i jej kagune. Sakurako uciekła zostawiając koleżankę.
-Widzisz moja droga, to jest życie. Nikt ci nie pomoże.
Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Uciekaj póki się nie rozmyślę.
Wróciła do pokoju i poszła spać.
Tego dnia już nawet nie liczyła na możliwość zobaczenia puchu. Po prostu wstała i w szkolnych ubraniach udała się do sali eliksirów.
...
W końcu nadszedł upragniony dzień wolny. Yorumi zdała wszystko. Nawet to czego inni naucza się dopiero w następnym półroczu. Miała wolnego do końca roku, a nawet dłużej. Zdążyła zapomnieć o śniegu. W bibliotece znalazła dział ksiąg zakazanych. Nie mogła się tam wybrać w ciągu dnia, dlatego kiedy zrobiło się już ciemno i w bibliotece nikogo nie było udała się do tego tajemniczego działu. Znalazła tam księgę z zakazanymi zaklęciami. Zaczęła czytać.
CZYTASZ
Zagubiona
FanfictionOkładka będzie, kiedyś chyba. Yorumi mieszkała w psyhiatryku ze względu matki stanu psychicznego itp. Mimo wszystko to tylko 11-letnie dziecko. Sala 13 pokój 3 Lipiec 30 1908