Rozdział 13

10K 285 13
                                    

Obudziłam się przygnieciona przez coś, a raczej kogoś. Nagle ból przeszył moją czaszkę. Cholera jasna. Przesadziłam wczoraj. Ledwo otworzyłam oczy i zobaczyłam kto obok mnie leży, wyskoczyłam jak poparzona, budząc go przy okazji. Wywaliłam się na ziemię. Spojrzeliśmy na siebie przerażeni.

-Jak... O kurwa, czy my... ? - zapytałam okrywając się jakimś materiałem, o chuj to są jego spodnie.
Odskoczyłam od nich, po czym znowu się nimi odkryłam. Nick zaczął się histerycznie śmiać.

-Nie pamiętasz nic? - zapytał pocierając swoje zaspane oczy.

Serce biło mi mocno. Przespałam się z Nickiem. Głowa pulsowała mi niemiłosiernie. Skrzywiłam się. Złapałam się za głowę i nagle zabolało mnie ręka. Co do Chuja. Nagle zaczęłam sobie przypominać fragmenty wczorajszego wieczoru. Pobladłam, po czym zaczęłam się histerycznie śmiać. Spojrzał na mnie nieogarniającym wzrokiem. Wyglądał zajebiście. Nagle wstał do pozycji siedzącej. Był w bokserkach. Dostałam olśnienia. John, spuchnieta ręka, kłótnia, schlanie się, łazienka, wymioty, piżama. Dotknęłam swojej szyi, swoich ust. Oddech ugrząsł mi w gardle. O Boże. Brunet okazał się być bardziej rozsądny.

-Przepraszam... - wykrztusiłam, patrząc na niego. Mam na sobie jego koszulkę. Nick uśmiechnął się boleśnie, oho, kacyk.

-Za co? -wstał, a ja zachłysnęłam się powietrzem.

Moje oczy poszerzyły się. Schowałam twarz w dłonie. Po chwili podszedł do mnie i zdjął je żebym na niego spojrzała.

-Może byś się ubrał? -zapytałam, gdy nagle dotarł do mnie jego miętowy zapach. Jakim cudem?

Hmmm... Nick spojrzał się na mnie i odchrząknął. No tak miałam w dłoniach jego spodnie, a na sobie jego koszulkę. Jak oparzona zrzuciłam ją z siebie, po czym ogarnęłam, że nie mam na sobie stanika. Nick spojrzał mi się na piersi i cicho zakaszlał.

-Więc jednak do mnie dołączasz? Hmm? Chętnie Ci pomogę- jego rozbawiony wzrok krążył po moich krągłościach.

Zakryłam się szybko z powrotem jego koszulką i spojrzałam na niego ze złością.

-Jesteś okropny! Ugh! Gdzie ten moralny Nick? - powiedziałam mrużąc oczy. Gdyby wzrok mógł zabijać, to padłby na ziemię.

-Wczoraj mówiłaś, że go nie lubisz- uśmiechnął się figlarnie. Przewróciłam oczami.

-Przepraszam, mógłbyś się trochę odsunąć? Tak wiesz, najlepiej za drzwi? - powiedziałam zirytowana.

-Tak oczywiście, rozumiem, że moja osoba cię dekoncetruje-powiedział wzruszając ramionami, a ja już nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.

-Na wszystko masz odpowiedź, co? - powiedziałam unosząc do góry brew.

Prezentował się wspaniale, mimo worków pod oczami. Jego włosy, po prostu och! Ciało, zapach, wszystko! Na wspomnienie tego jak mnie wczoraj dotykał spłonęłam rumieńcem. Uśmiechnął się tylko i zieleń jego oczu zabłysnęła chwilowo.

-Wiem, o czym myślisz- uśmiechnął sie. Zaczęłam się nerwowo śmiać. Zrobiłam się czerwona jak burak.

-Muszę się ubrać- szepnęłam, nie mogąc odwrócić wzroku od jego tatuażu. Moje serce zabiło niemiłosiernie.

-Tak kochanie, pójdę zrobić śniadanie- powiedział uśmiechając się ciepło. Miałam ochotę się rozpłynąć. Kiwnęłam głową, po czym chłopak wyszedł z mojego pokoju.
-Cholera masz swoje spodnie!- rzuciłam mu je z sypialni.

Kątem oka dostrzegłam rozbawioną Emily. Japierdole, przecież co ona sobie o mnie pomyśli? Nawet o tym nie myślę, cholera jakby się dało. Więcej nie piję. Mam jebanego kaca mordercę, prawie przespałam się z Nickiem, pobiłam Johna, chociaż z tego akurat się cieszę. Tylko ręka piecze mnie straszliwie, ale warto było. Mogłam walnąć go jeszcze z kolanka, prosto w... Dobra muszę się uspokoić. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w luźną, czarną koszulę w różowe kwiaty na ramię i czarną skórzaną spódnicę. Do tego złoty pasek. Hmm... Włosy pokręciłam delikatnie na końcówkach. Postawiłam dzisiaj na mocniejszy makijaż. Użyłam korektora, czerwonej szminki i narysowałam sobie kreski Eyelinerem. Pewnie wyglądam jak taki kicz, ale z drugiej strony przynajmniej kreski mam w miarę równe. Zaśmiałam się sama do siebie. Wyszłam z sypialni, podczas gdy Emily i Nick(już ubrany) rozmawiali w kuchni. Uśmiechnęłam się do nich, a oni nic. Zbyt zajęci sobą mnie nawet nie zauważyli. Brunet był w trakcie robienia naleśników. Hmm... Ale pięknie pachnie, a Em jadła jakieś dietetyczne coś. Zmarszczyłam brwi. Usiadłam obok Emily na wyspie. Nagle przenieśli na mnie wzrok.

-Nick właśnie opowiadał mi o waszej upojnej nocy- Emily uśmiechnęła się znacząco, a moje oczy otwarły się że zdumienia.

-Ach tak? A co takiego wspominał?- powiedziałam podnosząc do do góry lewą brew. No chyba nie. Jego włosy były mokre, brał prysznic,a spojrzenie rześkie, jasne i pełne rozbawienia. Gdybym nie była podejrzliwą nawet bym się uśmiechnęła.

-Jak mu najpierw zrobiłaś dobrze, a potem on tobie i happy ending- zaśmiała się cicho.

Zmarszczyłam rozbawiona brwi. Spojrzałam na niego z miną "really? ", a on wzruszył tylko ramionami. Seksownymi ramionami. Podkoszulek, który miał na sobie odkrywał mu umięśnione barki i ten tatuaż. Odchrząknęłam cicho.

-A opowiadał, no wiesz, że to wszystko stało się tak szybko, że nawet tego nie pamiętam? -uśmiechnęłam się triumfalnie, Nick pobladł, a Emily zaczęła się śmiać jak opętana. I co powiesz na to Sanders? Lepiej nic nie mów.

-Możliwe, że nie pamiętasz tych chwili uniesień, byłaś strasznie pijana- pokręcił z dezaprobatą głową.

Roześmiałam się. Woda spływała mu po czole, a ja usilnie starałam się powstrzymać od wytarcia mu tego ręcznikiem. Cholera.

-Och doprawdy, za nieprzytomną się brałeś?- zapytałam rozbawiona. Emily zaczęła już płakać, a jej twarz stała się krwistoczerwona.

-Sama się na mnie rzucała, jestem tylko
facetem- spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam błysk. Przewróciłam oczami.

-Tak, na pewno. Chyba w twoich snach- prychnęłam marszcząc brwi.

-Możliwe, bo po seksie zawsze dobrze mi się
śpi- zaśmiał się cicho.

-Ciekawe z kim, bo przecież byłam nieprzytomna-zmrużyłam oczy, a on spojrzał się na mnie, wyraźnie powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Wyglądał uroczo i seksownie w jednym.

-Tak, nieprzytomna od mojego dotyku- w tym momencie wszyscy zaczęliśmy się gorączkowo śmiać. Boże, mój brzuch.

-Jesteś stuknięty-pokręciłam roześmiana głową. Był dumny ze swojego małego zwycięstwa i ja też widząc jego radość. Niech się idiota cieszy.

- Ty coś o tym wiesz- mrugnął do mnie zalotnie, a pacnęłam się w czoło.

-Ale ci to weszło--odezwała się głośno dysząc Emily.

-Zupełnie jak...

-Nawet nie kończ, zboczeńcu- przerwałam, czując, że jeśli zaraz nie przestanę się śmiać to eksploduję. Wyglądam teraz pewnie jak zasmarkany dzieciak ale nie mogę przestać się śmiać.

-Gdziesz bym śmiał tak szybko kończyć- sam zaczął się śmiać. Coś czuję, że ten dzień będzie udany.

Don't say anything [W TAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz