XIX wujek

17 5 18
                                    

Graham przeciągnął się i ziewnął. Czy rzeczywiście zasnął przy śledzeniu wszelkich danych o zaginięciu Szyszki i Bucia? Przejechał dłonią po twarzy. Mogłem posłuchać Zhesc i zrobić sobie kawę. Przeszło mu przez myśl, ale się wzdrygnął. Nie lubił kawy. Może nie był to jednak tak dobry pomysł i zrobił dobrze, że nie wypił kofeinowego napoju? Grayham potrząsnął głową. Zdecydowanie miał ważniejsze problemy na głowie, niż zamartwianie się kawą. Wstał z krzesła, odczuwając skutki spania na półsiedząco. Bolał go kark. Potarł go i postanowił wyjść z pokoju.

Jego wzrok jednak przykuł napis widniejący na ekranie komputera. Graham zmrużył oczy.

UrAtOwAłEś IcH?

Co to miało znaczyć i dlaczego pojawiło się na ekranie komputera? Jego komputera? Jak ktoś zdołał włamać się do urządzenia należącego do Grayhamów? Graham podszedł do biurka i zaczął coś kombinować. Po chwili napis zniknął, pozostawiając chłopaka z dziwnym uczuciem niepokoju, którego... od dawna nie zaznał.

—//—//—

Znak na niebie oznajmiał:

To nie koniec F.L.

— F.L? Facuconte Łysham? — Sir uniósł brwi. Harry wzruszył ramionami.

— Ciec, ty lepiej wezwij gongolę.

— A, no tak — Bucio zaczął majstrować coś przy zegarku. Zaraz pojawił się przed nimi pojazd z napisem GoNgOlA gRaYhAmÓw Sir uśmiechnął się triumfalnie. Wsiadł do gongoli, a za nim Harry uczynił to samo. Zaginieni członkowie nadchodzą.

—//—//—

Zhesc niemal zemdlała, gdy usłyszała otwierające się drzwi wejściowe. Wszyscy mieszkańcy posiadłości poza nimi byli w domu. Czyżby...?

Pisnęła podobnie do Bozra, któremu dokuczał CDF. Zakryła usta dłonią. Jej syn... mąż...

— Och, moi kochani — podeszła do nich i wzięła dwójkę Grayhamów w objęcia. Nie powstrzymywała łez. Myślała, że już nigdy ich nie zobaczy.

— Ta, cze matka — powiedział Harry, który powoli się dusił przez uścisk Zhesc. Graham zaalarmowany krzykiem, podobnie jak reszta domowników zszedł na dół. Stanął w bezruchu patrząc na to, kto przybył. Udusz miał podobną reakcję, ale do tego podskoczył i otworzył szeroko buzię.

— Ha... — zaczął Graham — OMYGY SZYSZKA, TY ŻYJESZ — podbiegł do niego z dziwnym uśmiechem. Graham zdecydowanie rzadko okazywał emocje. Był raczej wiecznie wpatrzony w telefon. Szyszka uniósł brwi.

— Jestem martwy w środku — odpowiedział.

— Dobra, nie miałem z kim podbijać serwerów i bawić się w RP!

— Oki to pa.

— Co powiecie na pogrzeb mrówek Bozra? — Zapytał CDF. Bozr wydał z siebie dziwny krzyk.

— TY CHAMIE — Bozr upadł na kolana i zalał się łzami. Zhesc od razu do niego podeszła i niemal mordowała CDFa wzrokiem.

— Co powiecie na małe... — Sir sugestywnie pogładził kieszeń, w której miał okulary brata — eksperymenty? — Wzrok, którym ich obdarzył okazywał czyste szaleństwo. Widocznie trzeba je było jakoś zabrudzić...

—//—//—

Jakie hepi, sprawiam, ze Graham ma depresje jak wszyscy

No świetne decyzje

Ród Grayhamów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz