Pełnoletność rozdziałów

19 5 33
                                    

Harry posłusznie otworzył okno, nerwowo zerkając na drzwi, do których ktoś zaczął się głośno dobijać.

— Cholera, wysoko — Sir zmartwił się, wyciągając głowę za okno. Potem otworzył szerzej oczy. — HARRY! — Wrzasnął, ale było już za późno. Szyszka wskakując na parapet, wydał z siebie krzyk bojowy, by zaraz spaść na sam dół. Bucio złapał się za włosy, patrząc jakby w zwolnionym tempie, obserwując drobną postać córkosyna. Był taki kruchy... Przeszło mu przez myśl, ale nie wypowiedział tego na głos.

Obrócił się gwałtownie, gdy niegdyś jeszcze drzwi opadły z impetem na podłogę i wręcz czerwona ze złości twarz jego brata zbliżała się do niego wraz z ciałem. Sir zdołał wykrzyknąć:

— Kto nie skacze ten za Łyshamem! — I wyskoczył przez okno. Tak jakby. Ze strachem zauważył, jak Facuconte chwyta się jego kostki, by spaść z nim z wieży.

— Ty cholerny gnojku i minecraftowa jaskinio! — Wydarł się Łysham.

— Fuck you, świnio — Sir pokazał mu środkowego palca.

— Sam się fakuj jukuj! — odparł Facuconte, który zaraz potem wydał z siebie dziwny dźwięk . Rozległ się odgłos łamanych kości. Sir momentalnie się skrzywił, dziękując losowi, który widocznie z nim jakoś współpracował, że spadł na krzaki wujka Guy'a.

Podniósł się i z wyrazem triumfu na twarzy podszedł do Łyshama, który potłukł swoje okulary. Otrzepał swoje majestatyczne szaty i zdejmując okulary z oczu brata, obrócił się na pięcie, szukając Harry'ego. Nagle spojrzał w górę. 

— Ciec! — Harry obdarzył go swoim słynnym spojrzeniem, a Sir rozwarł usta ze zdziwienia. Szyszka unosił się na brwiach Shreka! Bucio przeżywał absurdalne przygody, ale takiego obrotu spraw się nie spodziewał. Tym razem miał wrażenie, że do powietrza dodali jakichś środków odurzających, które spowodowały u niego halucynacje.

— Ha... Ha? — Sir praktycznie nie mógł wykrztusić żadnego słowa. Jego syn żył. Był cały. Harry został opuszczony na brwiach ogra. Bucio rozłożył ręce, czując łzy cisnące się pod powieki. Wziął Szyszkę w objęcia, jakby miał zaraz zniknąć. Harry wydał z siebie dziwny dźwięk. Sir odchrząknął i znacząco się od niego odsunął. Zapanowała dziwna atmosfera niezręczności.

— Dobra, wracamy do domu. — Sir uśmiechnął się.

— Ciec, a co z minecraftem? — Nagle rozległ się huk. Ogromny huk. Coś rozbłysło na niebie. Harry otworzył szerzej oczy. Bucio sapnął z niedowierzania. Tego, co tam ujrzeli się nie spodziewali...

—//—//—

Wiem, krótko lolz

Ród Grayhamów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz