Niespodziewany gość

56 8 39
                                    

ZE SŁOŃCA PEŁNEGO NIEZAPOMNIANYCH ZWROTÓW AKCJI WYSZŁA MRÓWKA PRZYPOMINAJĄCA KONIA, a nie, to jednak koń przypominający mrówkę.

- Cześć, jestem Oremore z kanału koń, teraz będę twoim rumakiem - wypowiedział w czasie zlatywania z orbity gum.
- Ja chcę tańczyć macarenę - powiedział Daoj.
- To będziesz tańczył na mnie - odpowiedział koń i zaczął jeść piasek z księżyca, a nie, to planeta B-wdupietomamktóra. Trawa stała się koniczyną, a jak wszyscy wiemy, koniczyny są złe i okropne i mordują niewinne kamienie, które lewitują wśród Sir Bucia, koszącego chmury.

No to tańczyli sobie macarenę, kiedy nagle stało się coś niespodziewanego. BEZGLUTENOWA WODA W PROSZKU BEZ LAKTOZY ZACZĘŁA ZAWIERAĆ GLUTEN I WSZYSCY ZACZĘLI MÓWIĆ CAPS LOCKIEM.

- CO MY TERAZ ZROBIMY - dramatyzował słonecznik.
- Ty, no nie wiem - odpowiedział Tubylec Ą2.
- Chcesz kupić jazz? - Powiedział ktoś, komu nie chcę wymyślać imienia. No.

Bezimienny człowiek był bardzo ciekawym spojrzeniem na inną perspektywę z perspektywy gnogoli na gondoli. Wiedzcie, że nie wiem czym jest gongola, ale wiem czym jest Gongola. No to kamera stała się obrazkiem, który stał się klawiaturą, a mottem życiowym Sir Bucia było „chcę być strzałką i grać w minecrafta" to motto. Za to mottem życiowym Daoja było motto. Tym się różnili, widzicie to. Nagle garnki zaczęły wariować i protestować, tworząc rebelię. Udoudogdzietyjesteś.

—//—//—

Sir Bucio Grayham skończył swoją piękną robotę koszenia chmur, bo miał na to za słabą psychikę, TE CHMURY ODRASTAŁY.

- Żono, lecę na Antarktydę zobaczyć dziurę ozonową - wziął swoje zimno-odporne okulary i wyszedł, wołając gongolę. No znowu ten człowiek ucieka od świata. ZNACZY SIR.

—//—//—

Mordercze kamienie zakładały podziemny sojusz z muchami pod niewolą. Kamienie nadal lewitowały, a muchy latały, więc nikt z tajemnego związku nie rzucał się w oczy lub wanny, czy co tam kto miał. Jako, że jedna mucha, która była człowieko-podobnym wymiotem i miała głos konia udającego umierającego pstrąga wydającego odgłosy godowe łososia i płotki po mutacji wieloryba, siedziała cicho.

- Jak nazwiemy klan, to znaczy organizację?
- Może Klan? - Zaproponował jakiś kamień z wąsem z musztardą.
- Nie.
- Dobrozło, czy to ty?
- Dobro... co? Te pojęcia się całkowicie wykluczają - na stos z nim, lol.
- Sam jesteś oksymoronem, sucha wodo.
- Jedz wodór na śniadanie.
- Masło jest zaprogramowane.
- Pociąg mi ucieknie.
- Ky - ja już nie wiem, kto to mówił. W każdym razie ta postać postanowiła przebiegnąć przez kraby, żeby dostać się do tajnego związku nadziemnego. CO ZA DWULICOWY DĄB. Wdechy i wydechy nadal wisiały w powietrzu, bo chciały. Woda była gorzka, masło nie.
- Ej, idę wypić masło.
- Ky, to nie - odpowiedział Typol dwudziesty czwarty i sobie poszedł.

Nagle jednak nastąpiło coś.

—//—//—

Cześć, guys. Jakieś teorie co do gongoli? Ej, wytyfy. To była gNogola

Ród Grayhamów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz