Pamiętnik nawet nie z poprzedniego życia a z całego jej istanienia. Było w nim wszystko. Kto ją zabił, gdzie, kiedy, jak. Najmniejsze szczegóły. Niektóre były nawet sprzed kilku wieków. Na wszystkich się zemściła. Każda zemsta wyglądała inaczej. Raz spalili ją na stosie. Wydała wyrok na całą wioskę paląc ją płomieniami tak silnymi aż nie do ugaszenia. Zabiła każdego kto w niej mieszkał. Ludzie którzy znajdowali się poza obrzerzami wsi płonęli samoistne. A ona patrzyła na to wszystko z satysfakcją. Nie spodziewała się, że głupa książka może mieć tak cenne informacje. Zdziwił ją jeden fakt. Była opisana jej śmierć sprzed roku. Jednak miejsce na zemstę wciąż pozostaje puste. Kto to uzupełnia?
-Jest-szepnęła do siebie popijając łyk wina. Zaklęcie które przywróci ją do świetności i przywróci moce. Przywróci w szczególności moc luster tak ważną w jej sposobie zabijania, jej wizytówkę.
-Emilu!-wrzasnęła przyzywając mężczyzne. Skłonił się delikatnie-Szykuj świece i rysuj pentagram czarnym węglem z mojego kominka. Czas wracać- zaśmiała się szyderczo. Brzmiała jak jakaś czarownica która realizuje swój plan.
-Tak jest pani-wycofał się aby wykonać jej rozkazy. Wszystko musiało być perfekcyjne. Świece były już rozpalone i stały przy ramionach gwiazdy Dawida narysowanej w kole. A na środku pentagramu stała ona. W swojej nieczłowieczej postaci. Czarna suknia, welon oraz szpilki. Zaczęła wypowiadać swoje zaklęcie
-Et portae inferi mihi restituere speculum virtutis. Pristini, vires restituere. Fiat mihi tenebris habiti. Veni memorias*-ćwiece zgasły z silnym podmuchem wiatru. Cienie opatuliły jej postać. Wszędzie słychać było piekielny pisk i wrzask dusz błagających o łaske. Spowił ją mrok. A jej sługa patrzył na wszystko z przerażeniem. Przeraźliwie dźwięki rozrywały wręcz jego głowę. Gdy nagle wszystko ucichło. Mroczny czar jakby prysł. Spojrzał w jej stronę. Jej oczy mimo wcześniejszego odcenia zrobiły się ciemniejsze i zdobyły szkarłatnego szlachetnego odcienia. Nie było już w nich blasku ani odrobiny a tylko krwawa nicość. Za nią wznosiły się czarne cieniste macki które poruszały się jakby w ciemnej mgle. Całkowicie zniknęła dobroć która tliła się gdzieś w jej sercu. Powróciła najciemniejsza strona Krwawej Mary. Bloody Mary która siała postrach przed wiekami. Uśmiechnęła się ale jej uśmiech był pełen grozy. On drżał przed nią
-Masz rację Emilu drżyj przede mną. Jednak jesteś mi wciąż potrzebny. Nie musisz bać się o swoje życie- rzekła do niego
-Pani. Jestem na twe rozkazy-ulęknął przed nią chyląc głowę. Okazywał jej ogromny szacunek. Był spowodowany strachem do niej jak i głebszym uczuciem którym ją darzył. Obawiał się jej ale wiedział, że wspomnienia pozostały
-Chodź-szepnęła- Sprawię, że będziesz silniejszy-wycofał się na moment. Jednak po chwili się zbliżył ponownie. Pragnął tej mocy mimo wszystko. Stanął w środku wcześniej narysowanego czarnego pentagramu. Pomieszczenie oświetalało teraz tylko kilka świec których płomień nie jest zbyt wielki. Zaczęła po raz kolejny wypowiadać zaklęcie w języku łacińskim
-Satanas fideli servo suo uti potestate mea. Implebo animam propria potentia inferni.**-po raz kolejny w ciemnym pomieszczeniu pojawiły się mroczne cienie. Jeden z nich wleciał jakby w jego usta. Mężczyzna nie mógł przez moment oddychać. Upadł na kolana a jego ciało przeszywał ogromny ból. Czuł jakby płomienie paliły go od środka. Nie mógł wytrzmać. Upadł na kolana rozrywając obiema rękami biały t-shirt który miał na sobie. Ból był nie do zniesienia. Z jego ust wydobywały się jakby zduszone jęki. W pewnym momencie z jego gardła wydobył się okropny krzyk. Dźwięk jakby połączenie jego męskiego głosu z głosem diabła, a to wszystko połączone z wyciem bólu. Dla ludzkiego ucha był przeraźliwy. A ona stała i patrzyła z zafascynowaniem na to co dzieje się z jego ciałem. Czerpała pewego rodzaju satysfakcję z jego cierpienia. To była rozkosz dla jej oczu. Widok który przyprawiał ją o miłe dreszcze na jej bladej skórze. Wręcz poezja której dawno nie smakowała. Emil padł nieprzytomny na ziemię.
-Zasłużyłeś na odpoczynek-pocałowała go w czoło a jej macki przełożyły go delikatnie do jego łóżka -Jutro się zabawimy- dodała.* Nastał ranek. Podczas nocy ona wraz z jej dawną mocą odkryły miejsce gdzie znajdują się jej niegdyś podopieczni. Chciała sprawić miłą wizytę swojemu byłemu kochankowi. Do jej biurka podszedł sługa. Jego wygląd oprócz oczu się nie zmienił. Te za to nabrały odcienia limonkowej zieleni. Były piękne. Niespotykane. Ona też miała cudowne oczy. Ciemny szkarłat tęczówki oka świetnie komponował się z jej ciemnym ubiorem. Dodawał charakteru całej stylizacji.
-I jak się czujesz?-spytała unosząc lekko głowę w jego stronę
-Czuję się inaczej. Jakby we mnie kryło się coś silnego i coś nad czym mogę zapanować w dodatku-stwierdził. Mary uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. To jaką ona moc czuje to jest dopiero coś. Poczucie, że jednym ruchem możesz zabić dziesięciu mężczyzn to jest coś.
-Cieszę się. Jesteś bardziej teraz podobny do mnie. Twoją duszę zastąpił piekielny cień. Masz o wiele więcej siły fizycznej niż zwykły człowiek no i cieniste macki. U mnie masz kilkaset a sam posiadasz cztery więc bądź dumny. -zakomunikowała mu to wszystko a on słuchał uważnie. Skupił swoje myśli delikatnie a za nim pojawiły się cienie. Mógł nimi kierować. To prawie jak dodatkowe ręce tylko o wiele silniejsze. Złapał nią krzesło które stało po drugiej stronie stołu i uniósł bez żadnego problemu. Kobieta podeszła do niego dumna i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. Usiadła na biurku oplatając go nogami wokół bioder i wtulając się w jego tors. Szybko odwzajemnił gest. Wciąż zabawnie to wygląda. Ona w jego ramionach taka maleńka a jednocześnie tak silna. Oderwała jednak głowę jego klatki i rzekła
-Chodźmy odwiedzić naszych przyjaciół- mówiąc to na jej usta wkradł się złowieszczy uśmiech który on odwzajemnił.* Byli już w piwnicy. Słyszeli głosy i śmiechy innych ludzi. Mary doskonale je rozpoznawała. Choćby na końcu świata. Jeff, Jane i jej niegdyś ukochany Toby. Wszędzie panowała ciemność. Zrobiliśmy delikatny szmer
-Dobra Jane koniec żartów-stwierdził jej wróg numer jeden
-Ale to nie ja-odpowiedziała mu dziewczyna. Mary w tym czasie wycelowała sztylet-PADNIJ!-wydarła się ta mała suka. "Szlag by to" pomyślała. Wyłoniła się z ciemności a stukot jej obcasów idealnie skomponował się z panującą ciszą. Światło latarki leżącej na ziemi lekko ją oświetlał. Jedna z macek wyminęła cudowne trio sięgając po sztylet. Jak to żałośnie wygląda gdy są gotowi do walki nie mając najmniejszych szans
-Witaj Toby-rzekła wprost do niego. A jej złowieszczy chichot rozniósł się echem
-Mary-z jego ust wydobył ledwo słyszalny szept. Mary nie chciała ich jeszcze zabijać. To nie czas jeszcze. We trójkę są bezbronni. Ona chce wyzwania. Za nimi pojawił się Slender.
-"Czas znikać. Na ciebie też czas przyjdzie Slendermanie. Miejsce na ciebie też wciąż jest wolne"- stwierdziła w myślach i zachichotała pod nosem
-"Chyba czas na razie na ciebie Bloody Mary. Spotkamy się tego dnia. Wtedy wszystko się rozstrzygnie"- zwrócił się do niej w myślach Slenderman robiąc coś, że trójka zemdlała. A Mary wraz ze swoim sługom rozpłynęli się po prostu w powietrzu.$$$$$$$$$$
Jaka relacja panuje pomiędzy Slendim a naszą Mary? Czemu akurat tak do niego się zwróciła? Cóż dowiecie się wkrótce kochani. Ale w tym wszystkim aż głupio mówić xD bo musiałam przeczytać własną książkę żeby przypomnieć sobie co w niej było haha. Przygotujcie się bo prawdopodobnie może być tak, że rozdziały znikną na jakiś czas do korekty ale to nie teraz. No cóż do nexta Lilators! Postaram się wstawić następny rozdział jak najszybszej. Buźka*Moce piekła przywróćcie mi moc luster. Przywróćcie dawną siłę. Niech ciemność mnie opęta. Wspomnienia przybądźcie
**Szatanie użycz mocy memu wiernemu słudze. Odbierz jego duszę i napełnij mocą piekieł
Nie bierzcie tego w 100% na poważnie xD W końcu to wujek google bo ciocia wikipedia nie była skora do pomocy
CZYTASZ
Psychiatryk dla Creepypast cz.1 i 2
FanfictionWsystkie creepypasty z Domu Slendermana zostały złapane. Każdy siedzi w oddzielnej celi. Cały psychiatryk jest tak skonstruowany tak, że nikt z niego nie wyjdzie. Są to tak chorzy psychicznie ludzie, którzy wybrażają sobie niestworzone rzeczy. Ale c...