Sięgnęłam ręką po miskę z górnej półki w kuchni, lecz ta upadła, gdy moje plecy przeszył ból, który odebrał mi władzę nad ciałem. Nie mogę tak się wyciągać, aby dosięgnąć jakiś przedmiot, to już nie na moje lata. Odczekałam chwilę aż będę mogła się ruszyć i poszłam po szufelkę oraz zmiotkę, żeby uprzątnąć odłamki porcelany.
Możliwe, że to przez huk, jaki wywołało rozbijające się naczynie, albo mój cichy jęk bólu, obudziłam Emrysa, który przybiegł do mnie po chwili. Poczułam w nozdrzach tak bardzo mi miły zapach bzu*, który kojarzył mi się zawsze tylko z nim.
- Czy coś ci się stało? - zapytał zatroskanym głosem i klęknął przy mnie.
- Nie.
Chwycił moje ręce i obejrzał je dokładnie. Z prawego kciuka ciekła krew, pewnie musiałam przeciąć się ostrym odłamkiem. Jednak nie to mnie jeszcze bardziej zdołowało, tylko różnica między jego gładkimi, miękkimi dłońmi, a moimi pomarszczonymi, które dawno utraciły swą miękkość.
- Opatrzę cię – powiedział, wstając, aby poszukać w szufladzie spirytusu i bandażu.
Z lekkim trudem podniosłam się i pomogłam mu szukać. Natychmiast zabrał się do pracy.
- Będzie trochę szczypać – ostrzegł mnie z błyskiem w oku.
- Nie traktuj mnie jak dziecko – nachmurzyłam się jeszcze bardziej. On to może się śmiać z tego w takiej chwili, ale ja nie potrafię.
To męczy mnie codziennie. Wydaje się być beztroski, pomimo milczenia, jakie zawisło między nami. Czasem nawet przemyka mi przez głowę bardzo głupia myśl – może on wcale o to nie dba.
- Dobrze, skarbie, nie będę – spoważniał, widząc moją minę, a ja poczułam się trochę winna, że odebrałam mu całą frajdę. Ostatnio tak rzadko widziałam jego uśmiech.
Wylał kilka kropel alkoholu na powierzchowną rankę, ale pomimo lat i tak syknęłam cichutko przez uczucie szczypania. Następnie delikatnie owinął kawałek bandaża wokół mojego kciuka i na koniec pocałował czule. Jednak nie czułam już dawnej iskry.
- Mówiłam ci, abyś nie mówił do mnie skarbie – wymsknęło mi się.
Zdaję sobie sprawę, że dla niego to wszystko też jest bardzo trudne, a jeszcze bardziej z tego, że wcale mu nie pomagam swoimi uwagami. Możliwe, że nie chcę mu w tym pomagać.
On jednak też nie stara się pomóc mi w przetrwaniu tego trudnego czasu, jaki dla nas nastał, więc nie powinnam czuć się winna. Jego delikatny, tak czuły i przyjemny, dotyk i lekki pocałunek, nawet jeśli przez tkaninę, przywołał te ciepłe wspomnienia. Mam przed oczami te dziksze pocałunki, odważniejszy dotyk, który doprowadzał mnie do szaleństwa, i za którym tak bardzo tęsknię, ale wiem, że należy on do przeszłości. Tej nieodwracalnej.
- Uwielbiam mówić do ciebie „skarbie". Jesteś moją ukochaną, miłością mego życia. Bez względu na to ile masz lat i czy się starzejesz, czy nie.
Podkreślił wyraźnie ostatnie zdanie, a ja przewróciłam jak zawsze oczami. Jak on może mówić takie rzeczy, kiedy próbuję zachować dystans? Utrudnianie jest niesprawiedliwe w tym wypadku.
- Boję się, że przestałam ci się podobać – szepnęłam bardziej do siebie.
Położył dłoń na moim policzku i zwrócił twarz w swoją stronę, abym mogła spojrzeć mu w oczy. Szarozielone tęczówki podkreślał zacięty błysk. On nigdy się nie poddaje i nie patrzy za siebie.
- Zawsze będziesz dla mnie najpiękniejsza i zawsze będę pragnął być przy tobie.
Pojedyncza łza spłynęła wzdłuż jego policzka i poczułam jak ściska się na ten widok moje serce. Oboje zdajemy sobie sprawę, że nie zostało mi już wiele czasu i prędzej, czy później będzie musiał nauczyć się żyć beze mnie. A do tego czasu muszę się męczyć dla niego, aby nie cierpiał. Przez co sama cierpię.
CZYTASZ
The One
פנטזיהCzasami jedna osoba, która na pozór nic nie znaczy, może stać się wszystkim i jako ta jedyna przesądzić o losie wielu istnień. Cerridwen, weteranka wojny ludzi z nieśmiertelnymi, na polu bitwy podejmowała wiele decyzji o życiu innych, ale nigdy nie...