Rozdział 8: Nieważkość

6 5 0
                                    

Czerń oplata mnie ciasno i nie pozwala oddychać. Czuję się jakbym opadała na dno, a pode mną była pustka. Niemiłosierna pustka, jak ta w moim sercu. Czy ja w ogóle nadal miałam serce? Nie słyszałam jego bicia, nie słyszałam niczego.

Siły opuszczają moje ciało, jestem coraz słabsza, ale w jakiś szalony sposób szczęśliwa. Nikt tak naprawdę nie wie jak to jest umierać, oddalać się od rzeczywistości. Lekkość ogarnia mój umysł, nigdy nie było mi tak dobrze. Nawet w ramionach Emrysa. Gdyby teraz ktoś próbował wyciągnąć mnie z tego stanu błogości, pewnie zrobiłabym wszystko, żeby tu wrócić. Do mroku.

Spojrzałam w dół i ujrzałam na końcu przepaści światło, ciepłą jasność. Szykuję się na spotkanie z Zaświatami, czekam ze zniecierpliwieniem na spotkanie ze Śmiercią. Gdy jestem już tak blisko, zauważam piękną dłoń, wyciągniętą w moją stronę, czekającą aż ją chwycę.

Nagle ktoś wyłania się z mroku, nie potrafię dojrzeć kto, i chwyta mnie w ramiona. Zmierza do góry. Ja nie chcę. Szarpię się, ale to nic nie daje, białe światło po chwili staje się małą kropką, a ja z rozczarowaniem poddaję się.

Nie mam tyle siły, aby próbować przeciwstawić się demonowi.

***

Zdaję sobie sprawę, że rozdział jest bardzo krótki, ale lubię trzymać ludzi w niepewności. Skupiłam się dość mocno na odczuciach bohaterki i tym, jak mogłaby wyglądać śmierć. Czy moje wyobrażenie jest ciekawe? Czekam na Wasze opinie w komentarzach.

Skąd wziął się tutaj demon? Tego i wiele innych dowiecie się z następnych publikacji.

Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt <3

The OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz