Rozdział 2: Kocham cię, żegnaj (plus drobna wstawka dla czytelników)

14 5 0
                                    

Zebrałam włosy w kucyk i podwinęłam rękawy luźnej koszuli. Tak dawno nie miałam na sobie spodni, że przeszkadzał mi materiał przylegający do skóry. Butów z wysoką cholewką też dawno nie zakładałam, więc chwilę pochodziłam wokół pokoju, aby się jako tako przyzwyczaić.

W sumie nie spieszy mi się. Moje serce chce z całych sił zostać, ale rozum wie lepiej, czym to poskutkuje. Czuję, że naprawdę zostało mi niewiele czasu, a chcę umrzeć w samotności tak, jak powinnam zginąć na wojnie wśród reszty gnijących braci. Nie chcę, żeby widział jak dusza opuszcza moje ciało, nie chcę, aby trzymał martwą skorupę. Niech nie zapamięta mnie jako zimnego trupa o bladej, poznaczonej upływem lat, twarzy.

Myślę, że samolubne byłoby dalej wieść życie blisko niego, nawet, jeśli jesteśmy małżeństwem i poprzysięgliśmy sobie być ze sobą w zdrowiu i w chorobie. On będzie żył dalej, a ja po prostu będę rozdziałem, który się zakończył. Zacznie na nowo, znajdzie sobie kogoś nowego.

Nie wiem czemu poczułam się zazdrosna na tę myśl. W końcu nie będę się oszukiwać, że nie będzie szukać szczęścia. Trochę porozpacza, ale to facet, który miał już wiele kobiet i brak jednej nie zmieni zbytnio jego życia uczuciowego.

Zaczęłam szperać w swojej szufladzie z ubraniami. Gdzieś na jej dnie powinien być sztylet ze srebrną rękojeścią, którym walczyłam jeszcze w bitwie, a potem przemyciłam go tu ze sobą. Wiem, że to dziwne, ale na początku, kiedy razem zamieszkaliśmy, nadal obawiałam się, że spróbuje mnie zabić i jakoś tak wyszło. Po chwili ważyłam w ręku lekko stępiony oręż i spojrzałam na swoje odbicie w lśniącej powierzchni jego ostrza. Jakby przez mgłę, przez króciutki moment zobaczyłam siebie z dawnych lat. Te lśniące, długie włosy i iskrzące się oczy, które były moim największym atutem. To już należy do przeszłości.

Wysunęłam ostrze z czarnej skórzanej pochwy zdobionej srebrzystą nicią. Nadal umiem to zrobić jednym płynnym ruchem, ale zamarłam na chwilę, widząc, co spadło na podłogę. Pukiel czerwonych włosów po latach nadal nie stracił swego żywego koloru. Jedyne trofeum po starciu z generałem nieśmiertelnych. Dowód mojego zwycięstwa.

Musiałam wyjątkowo głośno westchnąć, bo przy mnie nagle pojawił się Emrys. Ledno zdążyłam schować kosmyk w zaciśniętej pięści i rzucić broń pod łóżko, gdy już lustrował mnie zdziwionym wzrokiem.

- Dawno nie nosiłaś spodni – spoglądał przy tym na opinające moje nogi skórzane nogawki.

- Trochę się za nimi stęskniłam – skłamałam.

To takie żenujące, że nie potrafię powiedzieć mu prosto w twarz, że szykuję się w samotną podróż.

- Myślałem, że polubiłaś suknie. Zawsze narzekałaś na to, że masz za grube uda, gdy patrzyłaś w lustro i porównywałaś je z moimi – odparł bez przekonania.

- To wszystko jest takie skomplikowane – wydusiłam sfrustrowana i opadłam na łóżko ciężko wzdychając.

Ukryłam twarz w dłoniach, po czym poczułam, jak materac ugina się obok mnie. Jego ręka musnęła mój nadgarstek. Wiem, że nie powinnam przed nim niczego ukrywać. Jestem złą żoną, za stara na kochankę i tragiczną przyjaciółką.

- Nie chcę, żebyś się przy mnie źle czuła. – Wziął głęboki oddech. - Jeśli nie czujesz już do mnie tego, co dawniej, zrozumiem to. Ludzie nie są zbyt stali w uczuciach, a na pewno nie tak, jak my.

Chciałam zaprzeczyć, ale sama nie byłam już niczego pewna. Tyle czasu już wzbraniam się od jego dotyku, a później nawet przestaliśmy ze sobą praktycznie rozmawiać. Nie wiem, co mam zrobić w tej sytuacji. Potrzebuję przestrzeni.

- Posłuchaj – spojrzałam w jego zatroskane oczy – dobrych kilka lat temu straciłam wiarę we własną wartość, bo straciłam oprócz niewinności także swoją młodość. Codziennie patrzę na ciebie, wiecznie młodego mężczyznę, i czuję zazdrość, a może raczej żal, że nie jestem już atrakcyjna i poniekąd nie zasługuję na twoją adorację. Myślę, że nie zostało mi wiele czasu na tym świecie i nie chcę umrzeć w twoich ramionach, bo na to nie zasłużyłam i ty także nie zasługujesz na cierpienie z tym związane.

Słowa mieszały się ze sobą, tworzyły chaos w moim umyśle i opuszczając moje usta robiły to szybko, jak najszybciej. Wbiłam mocno paznokcie w kołdrę, którą wcześniej nakryłam łóżko.

A on milczał. Tak niemiłosiernie długo, a kiedy się odezwał, pokruszyłam się wewnątrz.

- Dla mnie zawsze będziesz najważniejsza i twoje dobro jest moim priorytetem. Chcę być przy tobie do ostatniej chwili, móc być tym, który pożegna cię jako ostatni, jako mąż i jako ktoś, kto bezgranicznie cię kocha.

To chyba za dużo dla mnie. Moje serce bije za szybko i aż prawie obija się o żebra.

Nie zważając na jego słowa i obecność tak blisko mnie, sięgnęłam pod łóżko i przytroczyłam sztylet w zdobionej pochwie do paska spodni, dyskretnie ukrywając na dnie rudy pukiel. Wiedziałam, że jego oczy szerzej się otwierają na widok broni, którą odebrałam tyle żyć do niego podobnych, a zarazem nie, istot.

Całkiem możliwe, że to przez łzy obraz przed moimi oczami stał się rozmazany, ale dzięki temu nie musiałam obserwować jak kuli się w sobie przeze mnie. Jeszcze postanowiłabym zostać i krzywdzić dalej siebie i jego.

- Nasz czas dobiega końca. Proszę cię, abyś dalej szukał szczęścia i nie poddawał się przeze mnie – głos łamał mi się z nadmiaru emocji. - Żegnaj i powodzenia, Emrysie.

Zarzuciłam niewielki tobołek na ramię i, nie spoglądając ani razu w tył, wyszłam chwiejnym, acz stanowczym, krokiem z domu.

Właśnie opuściłam mojego ukochanego.

A jego imię cały czas odbijało się echem, jakbym wciąż je wypowiadała.

Może stanie się moją nową modlitwą.

Emrys, Emrys, Emrys... I tak w kółko, dopóki nie wydam ostatniego tchnienia.

Dopóki nie dopełni się moje przeznaczenie.

„Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz."

Śmierć to tylko epilog, który jest nieunikniony.

***

Wyszło trochę chaotycznie pod koniec, ale właściwie na tym mi zależało.

Rozumiem, jeśli ktoś nie trawi mojego stylu pisania i nie krytykuję czyiś gustów, także zdaję sobie sprawę, że nie każdemu przypadnie ten rozdział do gustu.

Wyznam, że przemyciłam coś od siebie do głównej bohaterki, coś bardzo ważnego, co będzie pojawiać się również w kolejnych rozdziałach. Widzę w niej poniekąd swoje wady i zalety, z którymi zmagam się codziennie.

Uprzedzam, że poruszę w tej opowieści wiele cięższych tematów, możliwe, że bardzo kontrowersyjnych i nadal aktualnych. Staram się, aby nie tylko dać czytelnikowi przyjemność z czytania moich prac, ale chciałabym też skłonić go do refleksji.

Mam nadzieję, że będę mogła podyskutować na te poważniejsze tematy z Wami w komentarzach.

To chyba tyle mojej paplaniny na dzisiaj i piszcie koniecznie, czy chcecie więcej takich wstawek bezpośrednio ode mnie.

Jeśli coś wydaje się niejasne lub nielogiczne, to chętnie odpowiem na wszelkie pytania i wyjaśnię niejasności.

Pozdrowionka ode mnie <3


The OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz