Rozdział 2.

11.2K 471 22
                                    

Minął  tydzień odkąd Aron ze mną zerwał a u mnie nic się nie zmieniło. Nadal siedziałam w pokoju i godzinami płakałam w poduszkę. Chodziłam tylko na te zajęcia które były obowiązkowe a tak to nie robiłam nic oprócz użalania się nad sobą

Złamane serce boli jak cholera. Dlaczego akurat ja musiałam się o tym przekonać w tak bolesny sposób?

- Zabiję tego chuja!!!-krzyczała Emma za każdym razem kiedy widziała jak plączę-co za skurwiel...

- Emm daj spokój proszę-powiedziałam siorbiąc nosem. Nie wiem skąd miałam tyle płynów w organizmie ale moje oczy zawsze były pełne nowych pokładów łez do wypłakania.

- Co daj spokój co daj spokój?!!!-zaczęła wymachiwać rekami na wszystkie strony-zobacz co z tobą zrobił! Wyglądasz jak śmierć!

- Dzięki-uśmiechnęłam się ironicznie. Wiem że wyglądam jak kupa gówna ale ona wcale nie musi mi tego mówić, to jeszcze pogarsza moją i tak marną sytuację.

- A to wszystko przez tego dupka...naślę na niego Nialla z kolegami-uśmiechnęła się przerażająco zacierając ręce a w jej oczach pojawiły się te diabelne ogniki które zazwyczaj nie wróżą nic dobrego.

- Nawet się nie waż!-pogroziłam jej palcem mrużąc przy tym oczy żeby wyglądać trochę groźniej

- Oj co ci szkodzi-usiadła u stóp mojego łózka układając na nim głowę i robiąc przy tym słodkie oczka. Ona potrafi się  zmienić w ciągu jednej minuty. Jak Niall z nią wytrzymuje?

- Obiją mu trochę mordę i tyle-wzruszyła ramionami jak by pobicie Arona było zwykłym kichnięciem. Choć w przypadku Nialla to tak właśnie jest. Moi przyjaciele nigdy nie przepadali za Aronem i teraz kiedy Niall ma okazje pewnie chętnie by mu dokopał.

- Powiedziałam nie!-zaprotestowałam ostro-zostaw go w spokoju-dodałam już spokojniej wyciągając z pudelka kolejną chusteczkę które kończyły mi się w zastraszającym tempie. Chyba powinnam kupić cały wagon a nie kilka pudełek. 

- Dobra-westchnęła zrezygnowana-ale tylko jeśli pójdziesz ze mną dzisiaj na imprez 

- Nie, nie mam ochoty-zaprzeczyłam od razu

- Od tygodnia na nic nie masz ochoty, nawet malować przestałaś a terminy gonią...-ostrzegła mnie poważnym tonem który ani trochę jej nie wyszedł

- Maluje tylko wolniej i nie bój się wszystko będzie na czas, został mi jeszcze miesiąc 

- No w takim razie ubieraj się idziemy na imprezę-klasnęła zadowolona w dłonie wstając z miejsca

- Nie, nie ma mowy-pokręciłam przecząco głową głębiej chowając się w moją cieplutką kołderkę

- Jak ze mną nie pójdziesz to sama cię wyciągnę-założyła ręce na zgrabne biodra 

- Ta ciekawe jak-prychnęłam patrząc na nią pogardliwie 

- Mam swoje sposoby...-uśmiechnęła się złowieszczo wychodząc z pokoju 

Westchnęłam cicho patrząc jak zamyka za sobą drzwi. Doceniam to że się tak o mnie troszczy, zawsze się wspierałyśmy i wiedziałam że mogę na nią liczyć tak jak ona na mnie. Ale teraz muszę sobie z tym poradzić sama, wypłakać cały smutek który we mnie jest i zapomnieć a wiem że nie będzie to łatwe. Jak można zapomnieć o chłopaku który przez dwa lata był dla ciebie niemal całym światem?

Obudził mnie huk otwieranych drzwi. Kiedy przerażona otworzyłam oczy naciągając przy tym kołdrę po sam nos stało przede mną trzech facetów i z przerażającym uśmiechem na twarzach przyglądali mi się zacierając ręce.

- Mówiłam że mam swój sposób-powiedziała Emm wynurzając się z za ramion swojego chłopaka który stał na samym środku. 

Niali, Lou I Liam moi kochani obrońcy I kumple jakich mogłam sobie tylko wymarzyć. stali prze de mną w całej swojej okazałości gotowi siłą wyciągnąć mnie na tą imprezę. Niall słodki blondynek z niebieskimi oczami który tylko tak uroczo wygląda, w rzeczywistości to twardy 100 procentowy facet tak jak Lou i Liam którzy stali po obu jego stornach. Każdy nieziemsko przystojny i każdy patrzył na mnie z błyskiem w oku i wiedziałam że nie wróży to nic dobrego...

- Albo wstaniesz sama i pójdziesz z nami na imprezę albo wyniesiemy Cię  tak jak leżysz-powiedział Lou  szczerząc do mnie swoje białe ząbki

- Nie ma mowy-odpowiedziałam buntowniczo

- Zastanów się-dodał Liam unosząc lekko brwi. 

- Nie rozumiecie że nie mam ochoty nigdzie wychodzić?-odpowiedziałam z nutką rozpaczy w głosie

- Nie ruszasz się z tond od tygodnia-odezwał się Niall

- No i co z tego?-wzruszyłam ramionami

- Jeśli spędzisz tak jeszcze jeden dzień to tak obje mordę temu chujowi co Cię doprowadził do takiego stanu że będzie żałował tego do końca życia- Liam nerwowo zacisnął pięści

- Nie zrobicie tego-wysyczałam przez zaciśnięte zęby 

- Jesteś pewna?-Lou spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach przechylając głowę w bok. Och oczywiście żeby go pobili, jeśli chodzi o mnie i Emm to są gotowi na bardzo wiele

- Jesteście okropni-fuknęłam nakrywając się kołdrą i modląc się żeby dali mi spokój. 

- Tak, bo zależy nam na tobie-odezwała się Emm ściągając ze mnie przykrycie, zadowolona że jej plan się udał

- Dobra, już dobra, wstanę bo I tak nie dacie mi spokoju

___________________________________

Hej miśaki :* 

Dziekuje za takie miłe przyjęcie opowiadania :* za wszytkie giwazdki i komentarze, dziękuje, dziękuje, dziekuje :*

Jeśli czekacie na Harrego to pojawi się dopiero jakoś koło 4 rozdziału i od razu uprzedzam że rozdziały nie będą za długie więc nie złoście się na mnie :). 

Następny rozdział jakoś w piątek, bo mam bardzo zajęty tydzień 

Miłego wieczoru i do nastepnego :*

My Friend || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz