Rozdział 13.

7.8K 420 19
                                    

Następnego dnia mam w planach wyłącznie malowanie, jest sobota i to jeden z dwóch dni w tygodniu który mogę poświęcić całkowice na prace. Bo malowanie to moja praca, dostaje za to pieniądze i to niezłe więc inaczej nie mogę tego nazwać. 

Wstaje z łózka i szturcham śpiącego na łóżku Emm Lou żeby w końcu się obudził,ale że on ma sen jak umarlak po kilku próbach po prostu się poddaje i idę do łazienki wziąć prysznic. Kiedy wracam na swoim łóżku znajduje rozwalonego Harrego i Nialla z Emm na kolach. Widać że dziewczyna ma niezłego kaca bo jej głowa leniwie spoczywa na ramieniu Nialla a twarz wyraża czyste cierpienie. 

- Czy zawsze jak wychodzę z łazienki muszę spotkać was?-pytam wyciągając z szafy wygodne ubrania na dzisiaj 

- Tak, musisz-mówi swobodnie Harry puszczając mi oczko. Wywracam oczami i znowu chowam się w łazience. Wracam po 5 minutach i widzę jak loczek pakuje moje pędzle i farby do wielkiego plecaka

- Co ty robisz?-pytam trochę zdenerwowana, moich pędzli nikt nie może ruszać bez pozwolenia, nikt.

- Jedziemy w plener-odpowiada spokojnie kontynuując pakowanie

- Nie mogę muszę dokończyć 3 obrazy

- Dlatego właśnie Cię pakuje, dokończysz je na łonie natury 

- Harry chcę trochę odpocząć-wzdycham 

- Odpoczniesz nad pięknym jeziorkiem w równie pięknym lasku...

W zasadzie to czemu nie, dawno nigdzie nie wyjeżdżałam a pogoda jest tak ładna że aż prosi się żeby z niej skorzystać. 

- Ok tylko spakuje trochę rzeczy 

- Mogła byś spakować i tą skacowaną małpę-mówi Niall wskazując na Emm 

- Słyszałam-odpowiada dziewczyna uderzając go lekko w klatkę piersiową 

- Mogła bym-mówię śmiejąc się cicho-a wy obudźcie Lou 

- Już nie śpię-odzywa się nagle przekręcając na bok i powoli otwierając oczy 

Po pół godziny stoję z trzema płótnami pod pachą i czekam aż Harry razem z Liamem który też z nami jedzie zapakuje wszystkie nasze rzeczy do bagażnika. Loczek odbiera ode mnie moje sztalugi i pakuje na dach przywiązując je mocno do samochodu żeby po drodze nie spadły. Wsiadamy do auta i Emma niemal od razu zasypia a chłopaki korzystając z okazji malują jej na twarz moimi farbami piękne podkręcone wąsy. Śmieje się cicho i odwracam się w stronę okna. Wystawiam stopy przez szybę a w uszy wkładam słuchawki i włączam ulubione onerepubilc. Wyłączam się całkowicie nie słuchając ich rozmowy i zatapiam w swoim świecie. Co jakiś czas tylko czuje jak Harry głaszcze moją dłoń na co uśmiecham się do niego i z powrotem wracam do swojego zajęcia. 

Jedziemy dobrą godzinę dopóki Harry nie zatrzymuje się przed sporych rozmiarów jeziorem. Od razu wysiadam z samochodu i biegnę na jego brzeg. Po chwili czuje silne ramiona oplatające mnie w tali, uśmiecham  się delikatnie  wiedząc dokładnie do kogo należą.

- I jak?

- Dobrze że mnie przekonałeś do przyjazdu tutaj-mowie wdychając świeże powietrze-tu jest cudownie

- Widzisz? Trzeba słuchać mądrzejszych od siebie-sprzedaj mu łokieć w żebra a on udaje ze jęczy z bólu 

- Lepiej rozłóż mi sztalugi bo mam zamiar malować do wieczora...

Kiedy ja maluje reszta męczy się z namiotami latając w około i  szukając wszędzie śledzi młotków i innych rzeczy potrzebnych do ich rozłożenia. Emma siedzi na masce samochodu opalając się i popijając wodę prosto z butelki a chłopcy mszczą na nią za to że nawet nie raczy im pomoc. 

Patrze na ten rozgadasz wokół siebie i czuje że właśnie tu che być,że miedzy tymi ludźmi jest moje miejsce że Ci ludzie są dla mnie jak rodziną i kocham ich jak własne rodzeństwo. To wspaniale uczcie wiedzieć że komuś na tobie zależy że ktoś się o Ciebie troszczy, dba o to żebyś zawsze się uśmiechała to wlanie robią moi przyjaciele, sprawiają że nawet kiedy mam doła uśmiecham się dzięki nim. 

Kiedy kończę mój obraz podchodzi do mnie Harry i silą ciągnie mnie do rozpalonego ogniska gdzie czeka na mnie wygodny koc piwo i kiełbaski. Razem z resztą układam się na kocu tak że stykamy się głowami i wpatrujemy się w rozgwieżdżone niebo. Pokazujemy sobie wzory jakie tworzą gwiazdy i co chwile wybuchamy śmiechem bo jak zwykle to co wymyślamy jest tak absurdalne że inaczej nie możemy na to zareagować

Liam np zauważył lorda vadera tuż nad sobą a Niall wielką pizze z pepperoni co akurat mnie nie dziwi bo on myśli tylko o jedzeniu no i oczywiście o Emm.

Dochodzi dwunasta w nocy kiedy chłopcy gaszą ognisko i rozchodzimy do swoich namiotów. Mimo że noc jest dość ciepła to i tak w ubraniach wsuwam się do dwuosobowego śpiwora a po chwili to samo robi Harry. Otula mnie ciasno sowimi ramionami a ja wtulam głowę w jego rozgrzany tors. Leżymy tak dłużą chwile póki loczek się nie odzywa 

- Wiesz, jesteś jedyną dziewczyna z którą sypiam 

- W to nigdy nie uwierzę-mowie śmiejąc się cicho 

- Nie o to mi chodzi-słyszę jego gardłowy śmiech-jesteś jedyną dziewczyną z która śpię bez uprawiania seksu 

- Och...i jakie to uczucie?

- Cudowne-jeszcze mocniej oplata moją sylwetkę a ja przyłapuje się na tym że moja twarz pokrywa się rumieńcem-tylko z tobą jest mi tak dobrze-mówi całując moje czoło-tylko z tobą czuje się tak swobodnie-zjeżdża z pocałunkami na czubek nosa-tylko na twoim szczęściu tak cholernie mi zależy-mówi a po chwili złącza nasze usta. Całuje delikatnie moje wargi żeby po chwili się ode mnie odsunąć i ponownie mocno mnie przytulic. Jestem zbytnio zszokowana po tym co usłyszałam żeby zrobić cokolwiek czy wykonać jakikolwiek ruch. Wtulam się więc w jego klatkę piersiową jeszcze mocniej i zamykam oczy przed którymi przelatują mi wszystkie spędzone z Harrym chwile. Znamy się kawał czasu i przez ten czas nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek przez niego płakała, byłam na niego zła to oczywiste, robi takie świństwa że czasami godzinami stałam nad nim i krzyczałam w niebo głosy ale nigdy prze nigdy mnie nie skrzywdził i nie płakałam przez niego tak jak przez Arona. 

Następny dzień spędzamy leniuchując nad brzegiem jeziora. Pogoda jest tak wspaniała że od razu z Emma wskakuje w strój kąpielowy i rozkładam się na wielkim ręczniku żeby chodź trochę przypiec swoją bladą skórę. Jednak moi koledzy mają inne palny. Podchodzą do nas po cichu łapiąc nas za ręce i nogi i po prostu wrzucili do wody. Moja złość na nich była jednak chwilowa i kilka minut później siedziałam na ramionach Harrego próbując wrzucić do wody naszych przeciwników kotnymi byli Lou z Liamem. Oczywiste było że wygrałam, kiedy chcę potrafię swoim małym ciałkiem zdziałać cuda. 

Po południu pakujemy swoje rzeczy i wracamy na kampus. Droga mija nam na ciągłych śmiechach i rozmowach tak że nawet nie zauważam ze jesteśmy już pod akademikiem

- W przyszłą sobotę mój ojciec ma urodziny-mówi Harry wtaszczając na piętro moje sztalugi które swoja droga są dosyć ciężkie ale jemu najwyraźniej to nie przeszkadza bo radzi sobie z nimi jak by ważyły tyle co paczka mrożonego groszku-chciał bym żebyś ze mną tam poszła 

- Jasne-uśmiecham się do niego promiennie

Odkąd Harry jako tako dogaduje się ze swoim ojcem zawsze towarzysze mu na jego urodzinach. Wiem że jest to dla niego trudne i chcę wtedy przy nim być i go wspierać 

- Myślisz że jeden z moich obrazów będzie dobrym prezentem? 

- Myślę ze będzie zachwycony-posyła mi swój najpiękniejszy uśmiech który widzę coraz częściej

Resztę drogi pokonujemy w milczeniu słuchając tylko jęków Nialla który narzeka że walizka jego dziewczyny wazy tonę. 

Kiedy w końcu lądujemy w pokoju zajmuje swoje łózko chcąc do maksimum wykorzystać swój ostatni wolny dzień. Niaill żegna się z Emm i razem z Harrym opuszcza mój pokój.  Reszce wieczoru spędzam na pogaduchach z Emm i dopiero około 12 zadam w głęboki sen.

My Friend || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz