Minęły dwa dni od "kąpieli" w basenie. Magnus tak jak obiecał nie wychodził z domu a jego mieszkanie spowijały ochronne czary. Tamtego wieczoru, gdy zostali sami z Catriną, wspólnie za pomocą czarów uprzątnęli ogród z pozostałości po przyjęciu. Przyjaciółka nalegała, że zamieszka na jakiś czas z Magnusem, ale on chciał zostać sam. Długo się na ten temat spierali, aż w końcu stanęło na tym, że Catrina codziennie na chwilę będzie zaglądać do czarownika w celu upewnienia się, czy wszystko jest jak należy.
Była własnie u niego. Zjedli razem śniadanie a teraz siedziała na kanapie w jego salonie trzymając w dłoniach filiżankę z kawą i patrzyła na Magnusa, który krzątał się po kuchni szukając czegoś słodkiego. Po przetrząśnięciu wszystkich szafek odwrócił się z nieszczęśliwą miną informując, że nic nie znalazł.
- Jestem pod wrażeniem ile czasu na to poświeciłeś, zważywszy, że możesz zrobić to. - Machnęła ręką i na stoliku przed nią pojawił się talerz eklerków polanych mleczną czekoladą. - Jeśli masz ochotę to poczęstuj się. - Powiedziała, sięgając po jednego... - Mmm... Pycha! Belgijskie. W ustach się rozpływają.
Magnus wziął talerzyk ze stolika i położył na nim jednego eklerka. Ale nie jadł, bawił się nim tylko obracając go wkoło...
- Co cię gryzie? - Spytała Catrina wgryzając się w ciastko.
- Minęły już dwa dni a Alexander się nie odezwał. Mówił, że Calve się zjawi i miałem nadzieję, że wyślą jego a tymczasem nikogo nie ma. Ani Clave, ani Aleca. Co mam robić?
- Nic. Czekaj. - I dodała widząc zbolały wzrok czarownika. - No gdzie ci się tak spieszy? Czekałeś... dwadzieścia pięć, dwadzieścia siedem lat? Nie dasz rady poczekać jeszcze tygodnia? Jestem pewna, że niebawem się z nim zobaczysz. A co do Clave, to nie spodziewałabym się nie wiadomo czego... Jesteś tylko Podziemnym, nawet jeśli jesteś Wysokim Czarownikiem, to wciąż Podziemnym. W stosunku do nas Clave się nie spieszy.
- Catrino, gdzieś mam całe Clave, nie zależy mi na tym, czy tu przyjdą i z jakiego powodu. - Magnus gwałtownie odstawił talerzyk na stół. - Ja chcę spotkać się z Aleciem...
- No, i co zamierzasz, jak już go zobaczysz?
- Nie wiem. Chciałbym go bliżej poznać... Dowiedzieć się, co lubi... O czym marzy... Jak lubi spędzać wolny czas... Chcę wiedzieć, kim jest... Chcę wiedzieć wszystko... - Westchnął, opadając na fotel.
- Ok, zapytam jeszcze raz. I co zamierzasz? Jak chcesz to osiągnąć? Bo chyba nie dasz mu kwestionariusza ze wszystkimi pytaniami do wypełnienia? To byłoby głupie, choć nie przeczę, że pewnie najskuteczniejsze. - Zaśmiała się, odchylając na sofie unikając w ten sposób nadlatującej poduszki, którą rzucił Magnus.
- Ty wredna czarownico! Wylewam przed tobą serce a ty się ze mnie nabijasz! - Splótł ręce na piersi i mrużąc oczy, naburmuszył się.
- Bo za poważnie do tego podchodzisz... Musisz zapomnieć o tych dwudziestu pięciu latach czekania i odłożyć na bok oczekiwania względem niego. I nie zapominać, że poznaliście się zaledwie dwa dni temu. Bo ty w myślach masz już wybudowany wspólny dom dla was, a on ledwie ogarnia jak się nazywasz. Więc pytam jeszcze raz i mam nadzieję, że już ostatni - co zamierzasz zrobić?
- Teraz zrobię sobie kolorowego drinka, bo denerwują mnie twoje rady. Zwłaszcza, że pewnie masz rację. - Wstał i ruszył w kierunku barku. - Napijesz się też?
- Nie wiem czym ty się kierujesz w życiu, ale dla mnie jest za wcześnie. Zatem nie, dziękuję. Odpowiesz mi?
Magnus stał, trzymając w jednej ręce butelkę szkockiej a w drugiej martini, zastanawiając się, czego chciałby się napić. - Nie wiem. Nie wiem co zrobię. Pewnie masz rację i powinienem pozwolić, by wszystko toczyło się swoim trybem, niczego nie przyspieszać... Tylko, że to takie trudne... Czekałem tak długo... I jak sobie przypominam te sny, marzenia... Chciałbym już. A tymczasem będę musiał robić maleńkie kroczki. Bez sensu. - Odstawił obie butelki na stolik rezygnując z drinka. - Tak naprawdę... Chciałbym... - Spuścił na chwilę głowę w dół, by po chwili spojrzeć jej w oczy. - Bo widzisz... Chodzi o to... - Catrina czekała. Bane patrzył na nią z rezygnacją w oczach. - Po prostu się boję... Boję się, że zrobię coś głupiego, powiem coś nie tak, zniechęcę go do siebie, zanim zdąży mnie poznać, wiesz, tak naprawdę poznać. Jest z Instytutu, do tego jest synem Maryse, jestem pewny, że już się nasłuchał na mój temat. Pewnie ma już wyrobioną opinię. A poza tym nie wiem, czy mu się spodobałem, spodobam. No i najgorsza rzecz- czy on lubi mężczyzn. No przecież ja zwariuję, zanim go poznam! -Magnus usiadł z impetem w fotelu. - Nic na jego temat nie wiem, choć kocham typa od dwudziestu pięciu lat!!
CZYTASZ
Magnus Bane I Dziwne Jego Przypadki
FanfictionMagnus Bane to Wielki Czarownik Brooklynu. Ekscentryk jakich mało, gdzie się nie pojawi, wzbudza ogólne zainteresowanie. Niebanalny, kolorowy, chodzący własnymi drogami buntownik. Tak postrzegany jest przez ogół. Tylko jego nieliczni najbliżsi wi...