Moi bliscy twierdzą, że świąteczne piosenki i kolędy grają mi w głowie przez cały rok. Niewątpliwie coś w tym jest. Kocham czas oczekiwania na święta i towarzyszącą temu muzykę, której tak naprawdę mogłabym słuchać ciągle. Nigdy mnie nie męczy! Jako, że nie przewiduję już wielu rozdziałów, byłoby mi niezmiernie przykro, że mój Malec nie przeżyje ze sobą świąt Bożego Narodzenia. Impuls do napisania tego rozdziału wziął się stąd, że już mi tęskno. Jak dla mnie święta mogłyby być co trzy miesiące! Piekłam ostatnio ciasteczka maślane z moją córką, która stwierdziła, że przypomina to pieczenie pierniczków (chyba przez te wymyślne foremki) Postanowiłyśmy więc okrasić ciastka odpowiednio świąteczną muzyką. No i poszło. Ziarenko tęsknoty zostało zasiane.
Tak więc, zapraszam na rozdział świąteczny.
Magnus obudził się w cudownym nastroju. Po pierwsze się wyspał a już samo to wystarczyło by humor mu dopisywał. Po drugie niebawem przyjdzie słodki Alec i pójdą kupić świąteczne drzewko. Trochę musiał go do tego namawiać - Alec nie znał za bardzo tych wszystkich przyziemnych tradycji. Magnus dowiedział się, że w Instytucie nie zawracają sobie tym głowy. Jest świąteczne śniadanie i na tym koniec. Alec nie bardzo rozumiał i nie widział sensu w taszczeniu martwego drzewa do domu, ale widząc jak bardzo czarownikowi na tym zależy, zgodził się pójść razem z nim. A Magnusowi zależało bardzo i zaczął mu o tym mówić już w połowie listopada. Teraz był początek grudnia, minął już jego pierwszy tydzień, najwyższy więc czas na świąteczne przygotowania.
Leniuchował jeszcze chwilę, leżąc w ciepłej pościeli. Pierwsze co zauważył, kiedy otworzył oczy to lekko zmienione światło. I może było nieco ciszej? Wstał i z ciekawością podszedł do okna. Odsłaniając je spostrzegł, że pada śnieg. Tak! To tłumaczyło tę dziwną poświatę i przytłumione dźwięki przejeżdżających aut. Przez chwilę obserwował jak płatki śniegu wirowały w powietrzu zataczając kółka unoszone przez wiatr, jakby nie chciały spaść na dół, niosąc w świat dobrą wiadomość, że zaczyna się zima. Stał i patrzył na śnieżny taniec, czując jak spływa na niego spokój, taki, jaki tylko śnieg może ze sobą przynieść. Magnus uśmiechnął się i pomyślał, że biały puch pojawił się w samą porę. Cóż może być bardziej romantycznego niż wspólne wybieranie świątecznego drzewka wśród wirującego w powietrzu śniegu? Może wspólne dekorowanie... Ale to później. Po kolei.
Podszedł do szafy przyglądając się ciepłym swetrom. Magnus kochał zimę za jej piękno, ale marznąć nie lubił! Co to, to nie! Zdecydował się na golf z jasnej włóczki z grubym ściegiem. Musi być ciepło, ale przy okazji może być też elegancko, nieprawdaż? Do tego założył jeansy. W tym jednym dniu w roku wyglądał jak każdy inny. O ile można założyć, że to w ogóle możliwe.
Zjadł śniadanie, posprzątał po sobie i czekał na Aleca. Mieli spędzić ten dzień razem. Planowali go od tygodnia i Magnus wprost nie mógł doczekać się wspólnych zakupów. Mógł oczywiście wyczarować sobie choinkę, ale uważał, że wybieranie świątecznego drzewka to przeuroczy zwyczaj i nie chciał z niego rezygnować. Tym bardziej, że tym razem będzie to robił z ukochaną osobą. Kiedy o tym myślał, doszedł do wniosku, że tak naprawdę pierwszy raz będzie robił coś takiego. Przez ostatnie lata chodził tam z Catriną, zmuszając ją za każdym razem by z nim poszła. Ona sama nie zawracała sobie tym głowy. Co roku stała u niej pięknie ubrana choinka, pojawiająca się w magiczny sposób. Ale chodziła z Magnusem, by zrobić mu przyjemność, bo wiedziała, że dla niego to ważne.
A tym razem dla Magnusa to było szalenie ważne. Po tym, jak usłyszał, że Alexander nigdy w życiu nie wybierał drzewka, nie ubierał go, nie dekorował domu na święta, za cel obrał sobie, że w tym roku zrobią to wszystko wspólnie. Pokaże Alecowi jak to powinno wyglądać, jak należy przygotować się do świąt. I choć dla żadnego z nich nie miało wielkiego znaczenia to, że ludzie na całym świecie czczą narodzenie boskiego syna, to jednak czarownik uwielbiał ten wyjątkowy czas oczekiwania. Lubił wtedy przechadzać się po ustrojonym mieście, przyglądając się szczęśliwym ludziom, spieszącym w sobie tylko znanych kierunkach, w pogoni za prezentami dla swoich bliskich. Z rękami wciśniętymi głęboko w kieszenie płaszcza spacerował przyglądając się zakochanym parom, które o tej porze roku szczególnie rzucały mu się w oczy. W takich momentach żal na chwilę ściskał mu serce, że on sam nie ma z kim cieszyć się tym pięknym czasem w roku. I choć od wielu już lat, wiedział, że gdzieś tam jest Alexander, czekanie, zwłaszcza w takich momentach było nieznośne. Do tego roku był tylko odległym marzeniem.
CZYTASZ
Magnus Bane I Dziwne Jego Przypadki
FanficMagnus Bane to Wielki Czarownik Brooklynu. Ekscentryk jakich mało, gdzie się nie pojawi, wzbudza ogólne zainteresowanie. Niebanalny, kolorowy, chodzący własnymi drogami buntownik. Tak postrzegany jest przez ogół. Tylko jego nieliczni najbliżsi wi...