#Odautorek #Gabi #Kami
*To już kolejny rozdzialik naszego opowiadania. I chyba nie musieliście długo czekać. Wreszcie pojawia się ulubiona postać jednej z autorek (#Gabi, a oczywiście tą postacią jest David).
Enjoy 👍
Gabi 💜i Kami💙*
***
-Cześć. Jestem David. - z bardzo szerokim uśmiechem przedstawił się blondyn, którego zwykłam widywać w pobliżu najpopularniejszego chłopaka w szkole.
***
- Hejka. Sheri. - podałam mu dłoń starając się jak najlepiej ukryć swoje zaskoczenie. No błagam, właśnie zagadał do mnie przyjaciel króla szkoły.
- Chyba cię jeszcze nie widziałem?
- Nie było okazji.
- Myślisz, że Kołtun będzie nas zamęczać już pierwszego dnia? - zagaił. Kołtun to przezwisko pani Isabel Adams, nauczycielki angielskiego. Już któryś raz z kolei słyszę tą ksywkę. Podobno powstała od jej wiecznie nieułożonych rudych loków.
Nie zdążyłam odpowiedzieć gdy pani Adams weszła do klasy, a zaraz za nią Emily. Blondynka usiadła przy mnie. Nauczycielka poprosiła o ciszę i stanęła przy swoim biurku.
- Witajcie w nowym roku szkolnym. - powiedziała po chwili ogarniania stosiku dokumentów. Usiadła przy biurku mierząc nas ciepłym spojrzeniem.
- Wygląda na to, że ma dobry humor - szepnął do mnie David, a Emily wysłała mi ciekawskie spojrzenie. Pokiwałam głową do blondyna i skupiłam się na słowach pani Kołtun.
- Za niecały tydzień, jak pewnie część z was wie, odbędzie się ważny mecz drużyny koszykówki. - na te słowa David delikatnie się uśmiechnął. - Nasi chłopcy przygotowywali się do niego przez całe lato. Jestem pewna, że dadzą z siebie wszystko i będą bardzo szczęśliwi, jeśli przyjdziecie im kibicować. Mecz odbędzie się w tę sobotę o godzinie 10.00. No, to tyle miałam przekazać od dyrekcji. Proszę o ciszę, zaczynamy lekcję. - po sali rozniosło się głośne narzekanie uczniów, ale nauczycielka szybko ich uciszyła.
Z niecierpliwością czekałam na dzwonek, który miał za dokładnie dwie minuty uwolnić mnie od lekcji angielskiego. Teraz miałam mieć okienko i miałam ogromną ochotę przeczekać ją w bibliotece w towarzystwie najlepszych dzieł. Moje zamyślenie o książkach, które mam zamiar przeczytać, przerwał owy wyczekiwany dzwonek. Nareszcie. Zerwałam się z krzesła, krótko pożegnałam się z Emily i ruszyłam w stronę biblioteki.Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Kto jeszcze ma takiego pecha jak ja? Zgłaszać się utworzymy klub pechowców. Nie dość, że jak doszłam do wspomnianej biblioteki okazało się, że jest zamknięta do końca tygodnia, to jeszcze wracając potknęłam się o własne nogi i wpadłam na nauczyciela historii, który jakimś zabawnym zrządzeniem losu niósł właśnie świeżo zaparzoną kawę. Cała ciecz wylądowała na mojej bluzce. A ja teraz cała się kleje. Właśnie kieruję się do łazienki aby zmyć z siebie choć odrobinę klejącej cieczy. Gdy weszłam przez białe drewniane drzwi zobaczyłam w pomieszczeniu tylko jedną osobę. Jest to drobna blondynka z okularami na nosie. Myła właśnie ręce gdy spojrzała ze współczuciem na moją czarną bluzeczkę. Zdenerwowana podeszłam do pierwszej lepszej umywalki i zaczęłam szorować materiał.
- To wiele nie pomoże. - powiedziała zachrypniętym głosem dziewczyna. - powinnaś się jak najszybciej przebrać w coś innego. - doradziła na co prychnęłam.
- Serio? Nie wiedziałam -odpowiedziałam ironicznie. Może wydałam się jej wredna, ale w tym momencie jestem naprawdę zirytowana zaistniałą sytuacją.
- Nie masz ubrań na wf? - zapytała nie zrażona moją nieprzyjemną odpowiedzią, najwyraźniej wie co czuję w tej chwili.
- Nie mam. Moja przyjaciółka też nie.
- A....
- Chłopaka, który pożyczył by mi bluzę, też nie mam - przerwałam jej czując, że ma zamiar o to zapytać.
- W takim razie weź to. - wręczyła mi niewielki worek na wf.
- Nie mogę. Nawet nie wiem jak się nazywasz.
- Lily Smith. Miło mi.
- Sheri Battini. -podałam jej dłoń -Widziałam twoje nazwisko na tablicy. Jesteśmy w jednej klasie, ale nie było cię na angielskim. Dlaczego?
- Prawdę mówiąc zaspałam. - poprawiła duże okrągłe okulary. - I przez pomyłkę wzięłam dzisiaj strój na wf. - przyznała się. - Śmiało, możesz go wziąć, a skoro jesteśmy w jednej klasie będziesz miała okazję mi go oddać. - po chwili namysłu postanowiłam przyjąć jej pomoc. Nie będę przecież chodziła w kawowej bluzce do końca dnia.
- Dzięki. Obiecuję, że oddam Ci ją jutro.
- Nie ma sprawy. Na razie.- uśmiechnęła się delikatnie i wyszła z pomieszczenia nie czekając na moją odpowiedź. Szybko przebrałam się w koszulkę, którą wręczyła mi blondynka.Wcisnęłam swoją zamoczoną bluzkę do worka dziewczyny i zakodowałam w głowie, że jego też powinnam uprać. W nowym stroju wyszłam na korytarz i oczywiście znowu musiałam na kogoś wpaść. Na szczęście tym razem w tym przedstawieniu nie było kawy. Wpadłam na czyjś twardy tors odbijając się od niego i klapiąc tyłkiem na podłogę.
- O rany. Znowu? - jęknęłam pocierając obolałe czoło dłonią.
- Sorki, nic ci nie jest? - spojrzałam na chłopaka, który był powodem mojego upadku.
To jest chyba jakiś żart...
To mój pierwszy dzień szkoły a już upewniłam się w przekonaniu, że jestem najbardziej pechową istotą świata. Przede mną, albo dokładniej nade mną, stoi z wyciągniętą w moją stronę dłonią Harry Stormfield.
Zatkało mnie. Nie odpowiedziałam na jego pytanie i nie byłam w stanie się poruszyć. Stanowczo za dużo się dzisiaj dzieję, a to dopiero pierwsza przerwa!
Gapiłam się zdezorientowana na króla szkoły, jakbym podziwiała jakieś niewyjaśnione dzieło sztuki. Ma brązowe oczy, w których można się utopić, ciemne włosy w artystycznym nieładzie i ostre rysy twarzy. Powiedzenie, że jest cholernie przystojny to zdecydowanie za mało.
- O Sheri! Co za przypadek! - otrząsnęłam się słysząc znajomy głos.
- Cześć David. - uśmiechnęłam się słabo spoglądając na niego.
- Powiedz, - David podniósł do góry jedną brew - długo zamierzasz zbierać kurz z podłogi? - na jego słowa czym prędzej wstałam. Nie przyjęłam pomocnej dłoni od Stormfielda. Nie znałam powodu, dla którego miałabym to zrobić. Wytrzepałam spódniczkę z kurzu i wyprostowałam się.
- Znacie się? - usłyszałam niski ton króla szkoły.
- Chodzimy do jednej klasy - odpowiedziałam szybko, a Stormfield zaszczycił mnie spojrzeniem.
- Dokładnie. Poznajcie się Harry to jest Sheri ...emm ?
- Sheri Battini. - z trudem ukrywałam swoje zawstydzenie gdy podawałam dłoń szanownemu Harremu.
- Harry Stormfield. Miło mi poznać przyjaciółkę Davida. - potrząsnął delikatnie moją ręką.
- Nie jesteśmy jeszcze przyjaciółmi, ale mi też jest miło. - chyba skłamałam, wcale nie było mi miło. Jestem okropnie zażenowana swoim wcześniejszym upadkiem, a sam Stormfield nieco mnie peszy.
- Jeszcze. - podkreślił David i szeroko się uśmiechnął. Nieśmiale odwzajemniłam uśmiech i już chciałam odejść. Zatrzymał mnie głos blondyna. - Przyjdziesz na mecz, Sheri?
- Jeszcze nie wiem. Moja przyjaciółka pewnie i tak mnie zmusi.
- Mówisz o tej, która siedziała z tobą w ławce. - pokiwałam twierdząco głową.- Ona interesuje się sportem?
- Można tak powiedzieć, ale myślę, że woli kibicować. - zaśmiałam się słabo.
- Po meczu, około 21.00, wszyscy przychodzą do mnie na imprezę, żeby uczcić nasze zwycięstwo. Czuj się zaproszona, oczywiście możesz wziąć ze sobą kogo chcesz. - odezwał się Stormfield.
- Tak! To genialny pomysł, co nie Sheri?? - wyszczerzył się David.
- Skąd masz pewność, że wygracie? - zapytałam trochę bez zastanowienia.
- To oczywiste. Zbyt długo trenowaliśmy by miało się nie udać. Poza tym - król zbliżył się do mnie - Jakby się okazało, że przegramy to będzie to impreza pocieszeniowa. - dodał szeptem. Jest na tyle blisko, że mogę poczuć zapach męskich perfum wymieszany z ostrym zapachem papierosów.
Nie wiedziałam, że pali. W sumie wielu rzeczy o nim nie wiem. Tak naprawdę ledwie go znam.
Po chwili się odsunął, a ja wypuściłam cicho powietrze z ust. Nawet nie wiedziałam, że je wstrzymywałam.
- Do zobaczenia na meczu, Battini - krzyknął odwrócony do mnie tyłem.
- Na razie, Sheri - uśmiechnął się do mnie David i również odszedł zostawiając mnie samą.
W mojej głowie kotłuje się jedno pytanie.
Co to, u diabła, miało być?!
W tym momencie zadzwonił dzwonek na następną lekcję przypominając mi o tym, że to jeszcze nie koniec tego jakże męczącego dnia. Rany jak ja nie cierpię poniedziałków.#odautorek
*Wreszcie pojawia się drugi główny bohater i jedna z ciekawszych, według nas, postaci (czyli Lily). Standardowo prosimy o komentarze i gwiazdki. To dla nas ogromna motywacja i radość. 😁
Do następnego 🌸
Gabi 💜 i Kami 💙*#1257 słów
CZYTASZ
Przyznaj się
RomanceNazywam się Sheri Battini. Do niedawna miałam całkiem normalne życie (no może poza matką, która z pewnych powodów mnie nienawidzi). Jednak wszystko się zmieniło, gdy moja kochana przyjaciółka postanowiła zabrać mnie na pewien mecz.... a do mojego ży...