WŚCIEKŁOŚĆ I ZEMSTA

70 9 4
                                    

Hello! :)

***

NO TO PIĘKNIE...

Żegnaj spokojne licealne życie, bo do mojego właśnie zawitała burza!

***

Stormfield podszedł do mnie i, ku mojemu zaskoczeniu, przytulił na powitanie. Moment... Co on robi?! Nie widzi tych wszystkich spojrzeń? Gapi się na nas pół szkoły! Co prawda, jakiś czas temu też mnie przytulił, ale wtedy nie było na korytarzu tylu ludzi.

- Co tam? - zapytał po chwili, gdy zobaczył moją minę nieco się zmieszał. - Coś nie tak?

- Nie nie, tylko... pełno tu ludzi.

- I co z tego? - albo jest totalnym idiotą, albo jest po prostu ślepy.

- Karen i jej banda próbują mnie zabić wzrokiem. - szepnęłam, zbliżając się tak, by tylko on mógł mnie usłyszeć. Jak się odsunęłam zobaczyłam na jego twarzy zdezorientowanie, po chwili jednak ogarnął o co mi chodzi.

- Ale przyszedłem się tylko przywitać. - rozejrzał się dookoła.

- W porządku, ale jeśli nie chcesz stracić pozycji w szkole przez gadanie ze mną, to lepiej już odejdź.

- Co? - zaśmiał się głęboko, jakby usłyszał przezabawny dowcip. - Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, Battini. Gdzie masz zajęcia?

- W sali 23.

- Idę z tobą - spojrzałam na niego jak na idiotę.

- Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?

- Zamierzam się zwinąć i wrócić dopiero na trening, a ta klasa jest blisko tylnego wyjścia - wzruszył ramionami.

- Nie idziesz nawet na pierwszą lekcję?

- Nie. Chcesz iść ze mną? - zapytał, gdy kierowaliśmy się w stronę wspomnianej sali.

-Jaaaasne, już pędzę.

- Och, ten sarkazm czuć na kilometr. Wiesz ile lasek chciałoby usłyszeć ode mnie to pytanie?

- Tak, wiem.

- I tak po prostu odmawiasz? Odważnie.

- Odważnie to by było się zgodzić i zaryzykować śmierć z rąk twoich fanek - zaśmiałam się, a Stormfield zrobił to samo. Doszliśmy pod salę, więc zatrzymałam się przy drzwiach, a król szedł tyłem w stronę wyjścia, tak by być przodem do mnie.- O której masz ten trening?

- O 16:00. Czuj się zaproszona! - krzyknął na odchodne i wyszedł przez szklane drzwi. 

Cóż... W sumie nie mam dzisiaj żadnych planów. Może wpadnę na ten ich trening? Usłyszałam dzwonek i weszłam do klasy.

Usiadłam na swoim miejscu przy oknie i wyjęłam książkę od angielskiego. 

- Laska, co to było?! - niemal pisnęłam, gdy Luis usiadł, albo bardziej rzucił się na krzesło obok mnie.

- Ale co? I boże człowieku nie strasz.

- No to na korytarzu! Gadałaś z królem szkoły jak z najlepszym przyjacielem, jakby tego było mało przytulił cię! - Emily usiadła za nami i dołączyła się do przesłuchania.

- To nic takiego. Już wcześniej mnie przytulił. To takie straszne?

- Nie byłoby, gdyby nie to, że pani Kolorowa Tapeta chce cię zabić - Luis oczywiście mówił o Karen. Takie przezwisko przylgnęło do niej, gdy zaczęła robić sobie okropnie mocny makijaż we wszystkich kolorach tęczy.

Przyznaj sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz