- Zgubiliśmy się.
***
Ten jeden moment, w którym chciałam wydłubać oczy własnemu przyjacielowi.
No ale kurde, byłam przemęczona i przestraszona w ciemnościach. Na dodatek miałam skręconą kostkę! A ten tak spokojnie informuje mnie, że nie wie którędy do domu.
- Nie żartuj sobie w takiej sytuacji, Harry!
- Kiedy ja nie żartuję.
- Przecież twoja ciocia ma tu domek! Na pewno przyjeżdżałeś tu w dzieciństwie! - darłam się na niego, jakby to była jego wina. Nie chciałam zwalać tego na Harry'ego, ale naprawdę nie wiedziałam co robić.
- Tak, ale wyobraź sobie, że za dzieciaka nigdy nie zdarzyło mi się uciekać przed glinami i chodzić z dziewczynami po lesie! W dodatku w nocy!
- Wyobrażam sobie! Nie krzycz na mnie, do cholery! To ja tu jestem poszkodowana!
- To ty zaczęłaś krzyczeć!
- Ja mogę! Ty powinieneś być dżentelmenem i zachować spokój!
- Ugh! Nie wytrzymam normalnie!
- Nie musisz ze mną wytrzymywać! Zaprowadź mnie do domu!!!
- Jakbym mógł to bym tak zrobił! Możesz przestać się wydzierać?!
- Jak mam się nie drzeć?! Cholera...! - patrzyłam na jego wkurwioną minę ze łzami w oczach i obserwowałam jak wyraz jego twarzy powoli łagodnieje. - To takie frustrujące! Boli mnie noga, ledwie chodzę i to przeze mnie wciąż tu jesteśmy! Sprawiłam ci taki kłopot, że aż mnie nosi! No i co ja mam zrobić, Harry... Zwłaszcza po tym co powiedziałeś. Mam taki mętlik w głowie... I jakby tego było mało... - przerwał mój mały monolog, mocno przyciskając mnie do swojego torsu. Rozryczałam się na dobre. Zastanawiam się jak to możliwe, że pomimo tego jak rzadko płaczę, przy nim wciąż nie mogę się opanować.
- Ciii... Już dobrze. To nie twoja wina, tylko moja. Wszystko będzie dobrze, zaprowadzę nas do domu i zajmiemy się twoją kostką. Tylko błagam, nie płacz już...
Podniósł rękę i wytarł mi łzy z policzka. Wtuliłam się w jego dłoń i załkałam po raz ostatni.
- Już w porządku?
- Tak, lepiej. Dziękuję.
- Chodź, pomogę ci.
Złapał mnie pod ramię i prowadził mnie ścieżką. Maszerowaliśmy tak ze dwie godziny, przez cały czas bez choćby kreski zasięgu. Harry'emu w końcu rozładował się telefon, a mój był na wyczerpaniu. Po takim czasie tułania się wreszcie zobaczyliśmy światła w oddali i natychmiast przyspieszyliśmy.
W końcu wyszliśmy na drogę asfaltową, która doprowadziła nas do miasteczka. Tam zapytaliśmy o drogę starszą kobietę wracającą z zakupami. Powiedziała nam, że od domku na plaży dzieli nas kilka kilometrów. Jako, że ja miałam problem z kostką, było późno i nie jeździły już żadne taksówki, postanowiliśmy zatrzymać się na noc gdzieś w pobliżu. Znaleźliśmy jakiś mały hotelik i weszliśmy do środka.
- Dobry wieczór, państwu - miła recepcjonistka powitała nas ciepłym uśmiechem.
- Witam. Chcielibyśmy dwa pokoje jednoosobowe.
- Oczywiście. Proszę o jakiś dokument - Harry załatwił z nią wszystkie formalności, a ja tylko czekałam aż będę mogła pójść spać. Po kilku minutach kobieta podała mojemu towarzyszowi klucze i pokierowała nas na pierwsze piętro. W międzyczasie Harry poprosił ją o apteczkę i już po chwili ruszyliśmy razem w kierunku naszych pokoi. Brunet otworzył mi drzwi i wszedł za mną do mojej sypialni. Walnęłam się na łóżko i obserwowałam jak za oknem zaczyna padać. Poczułam jak Harry dotyka mojej nogi i podciąga materiał nogawki. Jako, że czułam się dość niekomfortowo, podniosłam się do pozycji siedzącej i obserwowałam poczynania mojego przyjaciela.
CZYTASZ
Przyznaj się
RomanceNazywam się Sheri Battini. Do niedawna miałam całkiem normalne życie (no może poza matką, która z pewnych powodów mnie nienawidzi). Jednak wszystko się zmieniło, gdy moja kochana przyjaciółka postanowiła zabrać mnie na pewien mecz.... a do mojego ży...