-ej Lance
-hm ?
-widzisz tą dziewczynę tam ?
Powiedział Hunk pokazując na Shay, dziewczynę pochodzącą z balmery czyli innej planety.
-ta cała shay ?
-taaaa jest przepiękna
-no niewiem ja to bym się nie zakochiwał w obcych
-nie mów na nią obca !! Nie jest z ziemi fakt ale to nie znaczy że jest obca.
-dobra już dobra
Rozmowę przerwał dzwonek a chłopcy poszli do klasy.
-dzisiaj porozmawiamy sobie o rasach jakie są w naszym kosmosie
Oznajmiła starsza kobieta stojąca na jednym końcu sali.
-a więc każda rasa ma swego przywódcę. Jest król Alfor król altei paladyn czerwonego lwa i wybawca. Jest imperator Zarkon paladyn czarnego lwa i okropna istotna która niegdyś wybijała tysiące innych ras ale pamiętajcie o jednym. To że ktoś ma galranskie pochodzenie nie znaczy odrazu że jest zły. Jest tutaj tylko jeden uczeń z takim pochodzeniem ale pamiętajcie że nic wam nie zrobi. Ale kontynuując jest rasa olkari którą przywódcą był paladyn zielonego lwa lecz jego imię jest nieznane teraz rządzi nią rayner.
-przepraszam panią ?
Odezwał się chłopak.
-tak James ?
-a czy paladyni jeszcze żyją ? I czy to jest w ogóle legalne że Zarkon był jednym z nich ?
-nie James paladyni już nie żyją oprócz zarkona ale Zarkon był jednym z nich zanim nie ogarnęła go zła materia. Kontynuując...
-ja nigdy bym się nie umówił z dziewczyną z galry jeszcze by mnie zabiła
-lance... nie wszyscy są źli
Odezwał się siedzący koło niego przyjaciel.
-są. Dla mnie bynajmniej
Po następnych minutach nudy wreszcie zadzwonił dzwonek a lance z hunkiem wyszli na dwór. Usiedli na murku ale coś przykuło ich uwagę. Zobaczyli 3 chłopaków którzy szli w stronę innego nagle jeden z nich wykrzyczał.
-oooooo kogo my tutaj mamy co ? Keith Kogane nasza galra kochana ! Co tam u ciebie co ? Pani Smith właśnie opowiadała nam o twoim pochodzeniu
-po pierwsze odwal się James a po drugie nie jestem taki jak Zarkon i nie chce ci zrobić krzywdy
-oj przepraszam... uraziłem twoje uczucia ? Bardzo mi przykro... wiesz co jeszcze mogę urazić ? Twoją twarz !
Powiedział James równocześnie uderzając chłopaka prosto w twarz. Chciał zadać następny cios ale zamiast tego przywalił o płot przed którym stali ponieważ brunet zrobił unik.
-James... poprostu daj sobie spokój...
-w naszej szkole nie ma miejsca dla takich jak ty...
wypowiedział pchając chłopaka tak że ten wylądował na ziemi.
-EJ ! ZOSTAWCIE GO !
Wykrzyczał lance nie mogąc dłużej na to patrzeć.
-bo co mi zrobisz kundlu ? No co ?
-POPROSTU PRZESTAŃ !
Całemu zdarzeniu przyglądali się Matt oraz Shiro uczniowie wyższej klasy.
-chcesz skończyć jak on co ?
-nie słyszałeś chłopaka ? Idź z tąd.
Powiedział shiro do chłopaka który już był gotowy przyłożyć lanceowi. Chłopak dał znak swoim kolegą bo bał się starszych uczniów więc uciekł widząc że to shiro na niego nakrzyczał.
-wszystko w porządku ? O matko krwawisz...
Powiedział lance pomagając wstać chłopakowi wciąż leżącego na ziemi.
-taaa wszystko ok to nic takiego dzięki...
-idziemy do higienistki
Postanowił szatyn biorąc bruneta pod ramie. Idąc w stronę szkoły przedstawił się.
-Lance jestem
-Keith
-więc... jesteś z galry tak ?
-w połowie... mój tata był z ziemi
-rozumiem
-a jeszcze na lekcji mówiłeś że wszyscy galranie są źli a teraz proszę zrozumiałeś moje słowa
Odezwał się przyjaciel lancea który wziął ich plecaki i szedł za chłopcami.
-czyli ty też masz takie samo zdanie jak inni tak ?
-nie to nie tak...
-jak się mnie boisz to poprostu odejdź... i tak nie mam w tej szkole nikogo...
-Keith czy gdybym się ciebie bał pomagałbym ci ?
-no w sumie...
-no właśnie.
Cała trójka weszła do pokoju higienistki a ta opatrzyła rany bruneta owinęła ramie bandażem nakleiła plaster na czoło i zatamowała krew z nosa. Po opatrzeniu chłopaki udali się na stołówkę.
-Ło patrzcie kto idzie ! Keith co tam ?! Fajnie jest zabijać ludzi ?!
Wykrzyczał James stojący przy oknie na stołówce ale chłopak ignorował go.
-Hej ! Patrz na mnie jak do ciebie mówię cymbale !
Chłopak podszedł bliżej bo Keith nie spełniał jego oczekiwań.
-Co ?! Boisz się co ?!
-HEJ !
Zakrzyczał uczeń wyższej klasy Takashi.
-zostaw go.
James popatrzył mu w twarz i odszedł.
-wszystko w porządku młody ?
-ta jasne... już przywykłem...
-Jestem shiro a to mój kolega Matt
-cześć !
Powiedział miłym gestem wysoki brunet a czarnowłosy chłopak podał rękę keithowi.
-Keith
Przedstawił się chłopak.
Po chwili czekania na jedzenie cała piątka siedziała przy wspólnym stole i jadła.
-Często tak miewasz Keith ?
Zapytał zmartwiony całą sytuacją shiro.
-niestety...
-dlaczego cię tak dręczy ? Mówił coś o zabijaniu ludzi...
-nigdy nikogo nie zabiłem !
-ok spokojnie
-chodzi o to że... no... jestem z galry
Fakt czarnowłosy nie spodziewał się tej odpowiedzi ale nie chciał martwić chłopaka.
-w tym nie ma nic złego przecież jesteś jak każdy inny tutaj... dużo jest tu ludzi poza ziemi
-tak ale ja tu jestem jedyny
-i właśnie dlatego jesteś wyjątkowy
Brunet spojrzał na shiro z zaskoczeniem. On na prawdę go akceptował. Po lekcjach gdy Keith chciał wyjść ze szkoły zaczepił go pewien znajomy chłopak.
-ehm Keith tak ?
-tak a co ?
-może wymienimy się numerami tak na wszelki wypadek
-ah no dobra
Brunet wpisał swój numer w telefon lancea a szatyn swój w jego telefon.
Gdy keith już ruszył w stronę domu lance pobiegł do hunka z wiadomością że dostał numer chłopaka.
-lance ?
-hm ?
-czemu się tak jarasz tym numerem ?
-eeeeeeehhhhhmm no wiesz...
-taaaak ?
Powiedział większy chłopak widząc już o co chodzi
-no poprostu lubię poznawać nowych ludzi i no tak taki jest powód.
-albo poprostu zapomniałeś o czymś co powiedziałeś mi dzisiaj rano
-co ?
-„nigdy w życiu nie umówił bym się z dziewczyną z galry"
-co ?! Że ja ?! W nim ?! Nieeee
Hunk uśmiechnął się patrząc na lancea a lance patrzył na hunka i miał coraz większe rumieńce na twarzy.
-no dobra... ale nikomu ani słowa !
-spoooko nikomu nie powiem
-dzięki...
Po krótkiej rozmowie chłopcy rozeszli się każdy w swoją stronę a dzień przeminął jak każdy inny.
CZYTASZ
Klance -one shots
FanfictionTu będą się pojawiać One shoty Głównie Klance [ ship z Vld] miłego czytania !