4. Papierosy i przytulanie

372 13 7
                                    

- O nie,nie ,nie... Te suknie są mi potrzebne na jutro - mamrotałam w słuchawkę telefonu - tak. Tak... Jutro po nie przyjdzie klientka. Mają być gotowe, postaraj się... Do widzenia - mamrotnęłam rozłańczając się

Zaczęłam iść w kierunku tarasu z torebki wyciągając paczkę papierosów i zapalniczkę. Usiadłam na jednym z kilku leżaków i w tym samym czasie się go mnie dosiadł.

- Powiesz mi w końcu o co chodzi? Czemu się rozpłakałaś?

- Nie płakałam - nie lubiłam kiedy ktoś wypominał mi rzeczy, których się wstydzę - możesz już iść - wywróciłam oczami wyciągając papieros wkładając go do buzi

- Palisz? - popatrzyłam na niego odpalając używkę, a potem zaciągnęłam się i wypuściłam dym w kierunku jego twarzy

- Sam mnie nauczyłeś - wróciłam do oglądania widoków w ogrodzie, kiedy chciałam znowu się zaciągnąć papieros został wyrwany z moich ust

- Nie pal, to nie zdrowe - rzucił, po chwili sam się zaciągnął

- Aha, ty możesz, a ja to już nie? - jęknęłam, zgasił po chwili papierosa

- Co z tobą? Strasznie się zmieniłaś - zauważył - już nie jesteś taka niewinna, cicha. Ubierasz się... Inaczej - zaczął się mi przyglądać, bo czym szybko złapał paczkę papierosów na moich udach, dotykając je sekundowo - wydoroślałaś, pamiętam jak jeszcze chodziliśmy do liceum i byliśmy parą - uśmiechnął się niemrawo

- I co? Masz zamiar wspominać o tym wszystkim co nas do siebie ciągnęło i łączyło? - nie dostałam przez pierwsze minuty odpowiedzi położyłam się na leżaku

- Zaczęliśmy chodzić jeszcze w pierwszej liceum, zabujałem się w tobie, a ty byłaś cicha i uważałaś mnie za głąba, o czym wiele razy mi mówiłaś - zaśmiał się , zamknęłam oczy przywołując to wspomnienie po czym sama leciutko się uśmiechnęłam

- Wciąż nim jesteś - mrugnęłam zniesmaczona

- Pamiętam jak się o ciebie starałem. Przychodziłem pod twój dom i czekałem, aż zgasisz światło w pokoju... Ale to było głupie - zaśmiał się, oparł ręce na kolanach, a na rękach głowę zamykając oczy

- Wciąż nie wiem po co to robiłeś - westchnęłam

- Jak to nie? Chciałem wiedzieć, że śpisz. Pamiętam jak jednej nocy nie zamknęłaś okno, a mi do domu się nie śpieszyło?

- Wspiąłeś się po drabince pokrytą różami wbijając sobie kilka kolców, debilu - zaśmiałam się cicho

- Usiadłem przy tobie - odwróciłam się w jego stronę kiedy przyklęknął przy mnie

- Ta odległość mi nie pasuje - chciałam się podnieść, ale złapał mnie za nadgarstek - Harold puść mnie - syknęłam

- Wtedy pierwszy raz oddałaś mój pocałunek - szepnął i wstał, tak jak ja

Wciąż trzymał moją rękę i patrzył na mnie. Zacisnęłam usta w cienką linię mając nadzieje, że tyle mu wystarczyło i sobie pójdzie.

- I co związku z tym? - zapytałam oschle

- Skradłem ci pierwszy pocałunek, już nie pamiętasz? - zapytał. Jego tęczówki ,na które starałam się nie patrzeć wyglądały na smutne

- I co? Z tego też masz ochotę pochwalić się Liam'owi? Może jeszcze powiesz, że mnie rozdziewiczyłeś w drugiej klasie? Albo dodaj, że pieprzyłeś mnie codziennie, wtedy na pewno do końca zrujnujesz moje życie! - krzyknęłam zła na bruneta

- Nie zrobię tego - mrugnął

- To po co mówiłeś mu o tym, że my... Że my - te słowa nie chciały wyjść z moich ust

- Że my się kochaliśmy i mieliśmy wziąć ślub? Że w podróż poślubną mieliśmy jechać na Dominikane? Że moja matka wybierała z tobą twoją suknie ślubną kilka tygodni, a i tak jej nie założyłaś?! - podniósł głos, zacisnęłam usta, nie chcąc dać łzą wolnej drogi do wypłynięcia - co jeszcze mógłbym mu wspomnieć? Może streściłbym mu zaręczyny? - prychnął mocniej zaciskając dłoń na moim nadgarstku - o pamiętam to dokładnie... Wiesz ile musiałem zbierać się na odwagę by to zrobić, a jak już to zrobiłem popłakałaś się z szczęścia? Teraz wiem, że nie powinienem przed tobą klęknąć i prosić o cokolwiek, złamałaś mi serce - syknął, kiedy zobaczył łzy na moich policzkach puścił mój nadgarstek, który od razu zaczęłam masować

- Nawet nie wiesz, jak długo... Jak długo zbierałam się na odwagę by ci coś powiedzieć, ale to zniszczyłeś, zrujnowałeś! - krzyknęłam ksztusząc się łzami - nie chcę cie znać Harry, miałeś zniknąć i się już nigdy mi nie pokazywać! Specjalnie wyjechałam na inny kontynent, nie chciałam słyszeć o Styles'ie, który zniszczył wszystko o czym marzyłam w jeden dzień - popłakałam się na dobre i zaczęłam iść w kierunku sypialni, kiedy mnie złapał przy schodach - odejdź i zostaw mnie - szepnęłam próbując unormować oddech

- Rosse wciąż nie wiem o co chodzi - szepnął

- I się nie dowiesz! To już nie ma znaczenia - krzyknęłam chcąc iść, ale mnie odwrócił i przyciągnął do siebie

Stawiałam opór, ja tego nie chciałam. Nie chciałam go. Nie chciałam się do niego przytulić, nie po tym wszystkich. Nie mogłam, wystarczy, że stał na granicy kiedy jeszcze jestem w stanie coś zrobić. Ale kiedy mnie do siebie przyciągnie nie dam rady. Nie chce się poddać, nie chce mieć z nim do czynienia.

- Harry puść! - krzyknęłam szamocząc się na wszystkie strony, ale w końcu mnie do siebie przyciągnął - ja nie chcę - ostatkami sił próbowałam się od niego odsunąć, ale mocno jedną ręką obejmował mnie w tali, a drugą gładził moją głowę i włosy - Harry zostaw - szepnęłam nie mając już sił

Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, nie chciałam tego. Każdy wdech powietrza, powodował, że znów czułam jego perfumy, że znowu byłam z nim.

- Spokojnie - szeptał gładząc moje włosy - jestem z tobą, maleńka - z każdym jego słowem tak jak kiedyś uspakajałam się

Nie mogłam wytrzymać. Miałam ochotę odsunąć się od niego i porządnie obić twarz, a z drugiej strony bolało mnie to, że wciąż na mnie działa. On to wiedział. Harry Styles wiedział, że tak na mnie działa, to mnie obawiało.

- Harry zostaw, chce iść do sypialni - szepnęłam, położył swoją głowę na mojej, ucałował czubek mojej głowy i wypuścił z objęcia

Nie chciałam na niego patrzeć, dlatego mój wzrok wylądował na podłodze. Odwróciłam się szybko i poszłam do sypialni gdzie, zmęczona wzięłam gorącą kąpiel i przebrałam się w czyste ciuchy.

Położyłam się na łóżku zasypiając.


★★★★

958/

Szansa Na Miłość  ||H.S ✓✓✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz