11

5.4K 255 58
                                    

Idę korytarzem w kierunku klasy 134. Jest dziwnie cicho, ale nie to sprawia, że się zatrzymuję. Przed drzwiami stoi Latynos z jakąś dziewczyną w ramionach. Obściskują się. Całują. Chcę uciec, odwrócić wzrok, ale moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. Tylko stoję i patrzę. I czuję, jak moje serce zamienia się w czarną dziurę.

W pewnym momencie piękne niebieskie oczy spotykają się z moimi, a na twarzy ich właściciela rodzi się szeroki, kpiący uśmiech. Zaczyna się śmiać. Łzy spływają mi po policzkach, zostawiając palące ślady. Opadam na kolana przy akompaniamencie podłego rechotu, wciąż patrząc na tę scenkę rozmazanym wzrokiem.

Otwieram oczy i gwałtownie siadam na łóżku. Okej, to był tylko zły sen. Bardzo zły sen. Przecież Lance nie śmiałby się ze mnie w ten sposób. Zawstydziłby się, gdybym go zobaczył z jakąś dziewczyną, i próbowałby się wytłumaczyć. Poza tym nie obściskiwałby się z kimś na środku korytarza.

Ocieram policzki, a moje palce napotykają na nich jeszcze ciepłą ciecz. Wycieram ją szybko wierzchem dłoni, jednocześnie próbując usunąć mgłę z pola widzenia.

Ciągle zaspany sprawdzam godzinę. 7:21. Dobra, mam jeszcze czas, żeby trochę posiedzieć pod kołdrą. Dziwne, że obudziłem się przed budzikiem, zwłaszcza, że wczoraj cały dzień chodziłem jak zombie. Zwykle Shiro musi mnie zmuszać, abym chociaż otworzył oczy, ale dzisiaj wyręczył go koszmar. Przechodzą mnie ciarki na wspomnienie okropnego śmiechu ze snu.

Coraz bardziej męczy mnie to, że nie wiem, jak wygląda (albo chociaż jak ma na imię) dziewczyna szatyna. Biorę telefon i piszę do Pidge, aby wyszukała ją w necie. Jeśli chodzi o takie rzeczy, to dla nasz krasnal jest w tym ekspertem. Załatwi to w kilka minut. Dostanę informacje, jak tylko wejdę do autobusu.

Słyszę pukanie do moich drzwi, które po chwili milczenia pokoju otwierają się, a zza nich wychyla się głowa mojego współlokatora. Kiedy widzi, że już nie śpię, z zaskoczeniem na twarzy podchodzi do mojego łóżka. Chce coś powiedzieć, ale przypadkiem kopie jakiś przedmiot, a już wiem, co zaraz podniesie. Zasypiając, nie odłożyłem słownika na miejsce i w nocy zsunął się na podłogę.

Shiro, z książką w ręku, mierzy mnie podejrzliwym wzrokiem. Tym razem mi nie odpuści. Mam wrażenie, że w otaczającej nas ciszy słychać nasze myśli, które przekazujemy sobie poszczególnymi spojrzeniami.

Co to jest?

- Książka. Nie widać?

- Hiszpański?

- A czemu nie...?

- Dobra, o co tu chodzi? - pyta już na głos. - Czy przypadkiem nie uczysz się francuskiego?

Teraz muszę wymyślić jakąś sensowną wymówkę. Nie mogę mu powiedzieć, że chcę zapunktować u nauczyciela, który nawet mnie nie uczy. Dasz radę, Keith!

- Przecież zawsze chciałem nauczyć się hiszpańskiego. A poza tym ktoś mi pożyczył tę książkę. Mam ją dzisiaj oddać.

No brawo. Nawet Shiro się na to nie na bierze. Zwaliłeś. Pojechałeś po całości. Szykuj się na głupie uśmieszki pod twoim adresem. Ale może nie połapie się, że tu chodzi o kogoś innego? Halo? Wszechświat? POMOCY?!

- Jaaasne... - to oczywiste, że mi nie wierzy. Przeciąganie nigdy nie oznacza, że ktoś ci uwierzył. I jeszcze ten głupi uśmieszek, o którym już mówiłem...

- A teraz wyjdź. Chcę się ogarnąć do szkoły, a ty mi w tym przeszkadzasz – muszę się go jak najszybciej pozbyć, zanim moje policzki postanowią się zabawić w sygnalizację świetlną. Shiro śmieje się i powoli kieruje w stronę wyjścia. W drzwiach odwraca się jeszcze do mnie z szerokim uśmiechem.

- Śniadanie na stole.

*

Tak jak myślałem, moja kochana przyjaciółka przeszperała cały internet i w pięć minut znalazła kilka informacji o naszej Scarlett. Zwykła dziewczyna, która studiuje psychologię i pracuje w biurze jako stażystka. Chodzą z Lance'em dopiero od dwóch lat, a mimo to już mieszkają razem, co mnie trochę smuci. Ani niska, ani wysoka. Na zdjęciach widać jej kruczoczarne pofalowane włosy. Na bank je farbuje. To nie możliwe, żeby mieć taki kolor włosów od urodzenia (ja to co innego – moje włosy od zawsze są czarne, mam to po mamie). Do aparatu uśmiecha się za to urocza buźka. Jasne niebieskie oczy, mały nosek, pełne usta i zarumienione policzki. Nawet mnie urzeka jej uroda, co jest trudne, jeśli chodzi o dziewczyny.

Wzdycham cicho wpatrując się w telefon. To jasne, że Lance gustuje w uroczych i mądrych dziewczynach. Nigdy nawet na mnie nie spojrzy.

W przeciwieństwie do mojego koszmaru w szkole panuje gwar. Dlatego kiedy idę na kolejną lekcję i przechodzę obok klasy do języka hiszpańskiego, zadziwia mnie cisza, która otacza salę. Zwykle kręci się tutaj sporo uczennic.

Zaglądam do środka i widzę Lance'a pogrążonego w myślach. Pewnie dlatego nie przyjmuje uczniów. Nie potrafię zidentyfikować jego wyrazu twarzy. Oczy mu przyciemniały, brwi ściągnęły, na czole pokazały się zmarszczki. Z łokciami opartymi na biurku rękami podtrzymuje brodę i spogląda w pustą przestrzeń.

Delikatnie pukam, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Szatyn szybko podnosi głowę i widzi mnie stojącego w drzwiach klasy. Rozpromienia się na mój widok i bez słowa do mnie macha. To trochę podejrzane, że za każdym razem, gdy mnie widzi, udaje, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i potrząsa ręką w moim kierunku. Co to w ogóle ma znaczyć? Postanawiam odmachać, ale nie uśmiecham się tak szeroko jak zazwyczaj. Zaraz po tym odwracam twarz w próbie ukrycia, jak bardzo zrobiło mi się przykro, widząc go w takim stanie.

Z opresji ratuje mnie dziewczyna o karmelowych włosach, która woła mnie z korytarza. Rzucam Lance'owi ostatnie spojrzenie, uśmiechając się przepraszająco, a on, niezrażony moim wcześniejszym zachowaniem, kiwa mi głową. Wybiegam z pomieszczenia, dziękując Pidge w duchu za wyciągnięcie mnie z tej niezręcznej sytuacji.

Nie zdziwię się, jeśli ponury nastrój nauczyciela jest spowodowany kolejną rozmową ze Scarlett. Zastanawiam się, co sprawia, że coraz częściej się kłócą. Bo takie zachowanie nie może występować bez powodu. To musi być kolejna kłótnia.

Potrząsam energicznie głową, próbując pozbyć się tych myśli. Dołączam do okularnicy i razem idziemy na kolejną lekcję.

A co jeśli...?

.

.

.

No właśnie. A co jeśli?

Hej, Liski!

Jesteśmy już w połowie, a Wam dalej się to podoba? Jesteście naprawdę wytrzymali. Ale to dobrze. W kolejnych częściach będzie się działo.

Mam do Was małe pytanko. Czy bylibyście zainteresowani innym shipem niż Klance? Na przykład Shallurę? Czekam na odpowiedzi.

Tymczasem! Kitsune ^.^

Ps. Wesołego jajka i mokrego poniedziałku <3

Niegrzeczny UczeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz