19

3.7K 185 106
                                    

- Na razie, Keith! Pa, Shiro! Dzięki za podwózkę! I Keith. Napisz do niego, bo inaczej coś ci urwę.

Pidge macha nam jeszcze przez szybę samochodu, aby zaraz obrócić się i podbiec do drzwi swojego domu. Machamy do niej jeszcze przez chwilę (ja trochę bardziej spięty niż zazwyczaj, kiedy mam do czynienia z tym krasnalem), a gdy dziewczyna znika za drzwiami, powoli ruszamy. Shiro uważnie patrzy na drogę, a ja wyglądam za okno i zastanawiam się, co mam napisać Lance'owi.

Zacząć od zwykłego „hej"? Czy może coś bardziej oficjalnego? W końcu jest ode mnie starszy. I na dodatek jest nauczycielem. Nie uczy mnie, co prawda, ale jednak należy mu się szacunek. Ale z drugiem strony to mój chłopak. I sam dał mi swój numer. UUUGH! Czemu to wszystko jest takie trudne?!

Czuję, jak kierowca odwraca się w moją stronę, zauważając pewnie wcześniej w odbiciu w szybie moją skwaszoną minę i słysząc ciche mamrotanie z mojej strony.

- Coś cię trapi?

Zwracam się w jego stronę. Na jego twarzy widnieje łobuzerski uśmieszek, ale szare oczy wciąż wpatrzone są w drogę. Wzdycham ciężko i zaczynam wyjaśniać swój problem.

- Nie mam zielonego pojęcia, co napisać Lance'owi.

Mężczyzna zerka na mnie szybko i kręci ostrożnie głową, wracając do obserwowania ulicy.

- Keith. Po prostu do niego napisz. Na pewno się nie obrazi, jeśli to zrobisz. Jestem pewny, że nawet się ucieszy! Tylko musisz wykonać ten krok, bo on nie ma nawet takiej możliwości.

- Mhm... - mamroczę pod nosem. - Masz rację. Dzięki, Shiro.

- Nie musisz mi dziękować, dzieciaku.

Puszcza do mnie oczko, a ja uśmiecham się na dźwięk przezwiska, które nadał mi, jak tylko u niego zamieszkałem. Dawno go nie używał. Chyba rzeczywiście wszystko zaczyna się dobrze układać.

Dojeżdżamy do domu jakieś pięć minut po naszej rozmowie i wchodzimy do mieszkania. Mówię mojemu przyjacielowi, że idę do pokoju, żeby w końcu napisać do Latynosa, a on z życzliwym śmiechem życzy mi powodzenia.

Dzięki. Przyda się...

Zamykam za sobą drzwi i kładę telefon na biurku. Odchodzę od niego dwa kroki i stoję tak, opierając ręce na biodrach. Wpatruję się w mały sprzęt w pełnym skupieniu, myśląc nad najlepszym początkiem rozmowy. Mija kilka minut, a ja ciągle intensywnie wbijam wzrok w czarny ekran, nie potrafiąc wymyślić odpowiedniego tekstu.

Aargh! Czemu to jest takie skomplikowane?!

Zaczynam krążyć po pokoju. Może w ruchu uda mi się coś wykombinować? Kiedy robię piąte koło, kątem oka spostrzegam książkę z hiszpańskimi napisami na grzbiecie. Do głowy wpada mi świetny pomysł. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem?

Bo jestem głupi. Ot co.

Biorę telefon do ręki i już mam zacząć pisać, gdy nagle komórka zaczyna wibrować. Przez tę niespodziewaną reakcję prostokątnego przedmiotu aż podskakuję. Przez chwilę nie wiem, co się dzieje, aż w końcu patrzę na górny pasek, na którym pojawiła się ikonka wiadomości.

Lance...?

Otwieram wiadomość i okazuje się, że dostałem SMS-a od nikogo innego tylko od... Pidge. Ta to zawsze potrafi się wstrzelić w odpowiedni moment.

Gremlin: Napisałeś w końcu do niego??? Czy mam ci coś zrobić

Ty: Właśnie miałem zamiar, ale ktoś mi w tym przeszkodził

Niegrzeczny UczeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz