14

5.4K 261 134
                                    

To będzie dzisiaj. Czuję to całym sobą. Dzisiaj sprawię, że McClain oszaleje na moim punkcie.

Wczoraj Pidge przyjechała w niecałe dziesięć minut, a to znaczy, że naprawdę się spieszyła. Razem z Shiro zajęła się mną w bardzo... dużej skali. Na początku moi przyjaciele postarali się, abym nie wyglądał już jak zombie. Z racji, iż mój współlokator jest maniakiem zdrowej cery, nałożył mi na twarz z tysiąc różnych kremów i maseczek. Czułem, że cała twarz zaczyna mi się lepić od tego syfu, ale widziałem, jak bardzo się brunet cieszył, kiedy mógł się mną zająć, więc zgodziłem się na te tortury. Przyjemnie było patrzeć na jego radosny uśmiech.

Potem miejsce miała pielęgnacja szopy na mojej głowie powstałej w wyniku kiszenia się pod kołdrą. Tego zabiegu nie powtórzę już nigdy w życiu. Ciągłe szarpanie za włosy, rozczesywanie, mycie, suszenie. Szampony, odżywki, maski i inne pierdoły. Jak ktoś może znosić coś takiego na co dzień?

Kiedy wszystko się skończyło, przyszedł czas na szukanie idealnych ciuchów. Tym razem to okularnica przejęła inicjatywę. Prawdę mówiąc... nawet mi się to podobało. Wyrzuciliśmy wszystkie rzeczy z szafy i położyliśmy je na łóżko. Zaskoczyło mnie, ile ciuchów miało jeszcze na sobie metki. A były to niezłe ciuchy.

Na wstępie cała nasza trójka wybierała ubrania, w których na pewno nie pojawiłbym się w szkole. Krótkie spodenki? Nie. Obcisłe leginsy? Podziękuję. Różowe podkoszulki?! W ŻYCIU! Skąd to się tam w ogóle wzięło?

Po niecałej godzinie na łóżku została kupka potencjalnych kompletów, jednak w każdym z nich coś nie pasowało. Tu za czarno. Tu zbyt kolorowo. Tam za zimno. W tym bym się udusił. Staliśmy tak nad ubraniami i myśleliśmy, co mam na siebie założyć następnego dnia.

W końcu, pod wpływem nagłego olśnienia, dopasowałem idealny stój. Oboje moich przyjaciół zgodziło się ze mną, że to połączenie wypadło najlepiej na tle pozostałych.

Dlatego teraz idę korytarzem z nogami w czarnych spodniach z dziurami na kolanach, w szarej bluzce, która delikatnie, ale kusząco, odkrywa biodra i czerwonej koszuli w kratę. Niby od niechcenia zarzuciłem czarną skórzaną kurtkę i założyłem świeżo wypastowane glany. Ten strój nie może mnie zawieść.

Kiedy dochodzę do drzwi sali 134, oddycham głęboko i przywołuję na twarz uwodzicielski uśmiech.

Uważaj, Lancey, bo za chwilę padniesz na mój widok.

Naciskam klamkę i wchodzę do klasy.

- Buenos días, profesor Lance.

Patrzę na nauczyciela i nie wierzę w swojego pecha. On gada z jakimiś dziewczynami. Pierwszoklasistki. A to jeszcze nie jest najgorsze. Te dwie dziewuchy siedzą w MOJEJ pierwszej ławce! Spoglądam im w oczy i przez krótki moment mierzymy się wzrokiem. Nie daruję.

- Hola, Keith – Latynos, jak zwykle uśmiechnięty, wskazuje na dziewczyny przed sobą. - Poznaj Allurę oraz Romelle. Moje najzdolniejsze uczennice.

Ciekawe, w czym są takie zdolne...

Keith!

Ale on nawet na mnie nie zerknął! Czuję się przez to okropnie głupio. Po cholerę się w ogóle starałem.

Kiwam głową w kierunku pierwszej ławki i, nie przejmując się uprzejmościami (lub ich brakiem), kieruję się do mojego pierwszego miejsca na tyłach sali.

W innych okolicznościach cieszyłbym się z tego powodu. W końcu mógłbym porobić zdjęcia tej piękności o niebieskich oczach. Ale nie! Nie mogę nic zrobić, bo jakieś, kurwa, dziunie postanowiły zasłonić widok swoimi wypchanymi skarpetkami stanikami i włosami, które ciągle zarzucają na plecy. Że też matki wypuściły je tak z domu. Pojebane.

Siadam na krześle i kątem oka widzę zaskoczoną minę szatyna, który jednak szybko zwraca uwagę na domagające się jej „pilne uczennice". Ugh. Mam powoli dosyć. Nie obchodzi mnie, czy zdziwiło go moje zachowanie, czy też w końcu raczył zauważyć, co mam na sobie. Walę to. Było nie zapraszać sobie tych dwóch "piękności" na nasze spotkanie. Cóż... To nie spotkanie, ale... I tak wszystko jedno. Dzisiaj miałem cię mieć na własność, a ty całkowicie spieprzyłeś sprawę. I jak zwykle nikt sobie nic z tego nie robi.

Po około piętnastu minutach, w trakcie których chcę skupić się narysowaniu, czuję się, jakbym miał puścić pawia od słodyczy bijącej od tamtej trójki. Te idiotki przystawiały się do Lance'a, jakby był jedynym mężczyzną na świecie, a wokół chodziły same gołębie pocztowe. W pewnym momencie jedna z nich, ta z białymi włosami, „niechcący" puszcza kredę i schyla się po nią. Kawałek materiału na jej tyłku, który zapewne ma być spódniczką, unosi się, o mały włos nie pokazując jej majtek, jeśli w ogóle jakieś ma. W tym momencie krew mnie zalewa. Nie wytrzymuję. Ani ja, ani mój ołówek.

Na szczęście nauczyciel nawet nie zerka na ten „mały wypadek" przy tablicy i dalej patrzy na tę drugą dziewczynę. Latynos zyskuje w moich oczach, ponieważ ta Allura jest prawdziwą laską i ma się czym pochwalić, a on zwyczajnie zignorował jej tyłek. Brawo, Lance! Jestem z ciebie dumny!

Jednak ten brak zainteresowania ze strony nauczyciela nie powstrzymał dziewczyny od dalszych zalotów. Kiedy już trzeci ołówek pożegnał się z tym światem, zakładam słuchawki i próbuję czytać. „Próbuję" to dobre słowo, ponieważ za Chiny Ludowe nie mogę się skupić.

Jestem zazdrosny.

Bardzo zazdrosny.

Cholernie, kurwa, zazdrosny.

A przez kogo? Przez cholerne dziwki w przebraniu uczennic, zalecające się do MOJEGO Lance'a. Nawet z odległości sali widzę, jak poprawiają sobie biusty i kręcą włosami na palcu, żeby zapunktować u nauczyciela.

Jeszcze chwila i żadna z nich nie będzie miała kudłów na głowie.

Już ja się o to postaram.

.

.

.

To się będzie działo...

Hej, Liski!

Jak myślicie? Keith wcieli swoją groźbę w życie? A może to były tylko puste słowa? Przekonamy się później, w kolejnym rozdziale NU (zabrzmiałam jak reklama, przepraszam XD)

A teraz małe ostrzeżenie dla tych, który to czytają. Następna część będzie dosyć... pikantna. Więc jeżeli ktoś nie będzie chciał czytać takich treści, polecam ją ominąć.

Tymczasem! Kitsune ^.^

Niegrzeczny UczeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz