XAVIER
________________________________________________________________________________
Gdy kończymy zajadać się jajecznicą na bekonie, siedząc na sofie, jednocześnie oglądając telewizję, decyduję się ją lepiej poznać.
– Co powiesz na grę? – Pytam.
Zaciekawiona dziewczyna przekierowuję swój wzrok z telewizora na mnie.
– Jaką?
– Pytania. Będziemy zadawać pytania na zmianę. A żeby było trochę ciekawiej, trzeba wytłumaczyć czemu się odpowiedziało w taki a nie inny sposób.
– Hm, okay. Ale nie wiem czy dokładnie rozumiem.
– No dobra, zadaj mi pytanie.
Dziewczyna wydyma usta zastanawiając się.
– Ulubiona przekąska?
– Corndogi. Bo mama zawsze mi je kupowała, gdy zabierała mnie do parku w dzieciństwie.
– Okay, kumam. Twoja kolej. – Mówi Ashley, podciągając kolana pod brodę.
– Jak dobrym kierowcą jesteś w skali od jednego do dziesięciu?
– Dwa. Kiedyś myślałam, że jestem mocną piątką. A potem wsiadłam do auta z tobą.
Śmieję się z jej odpowiedzi.
– Nadal jesteś pod wrażeniem mojego parkowania?
– Zdecydowanie. – Uśmiecha się. – No dobra, jakie jest twoje ulubione wspomnienie z dzieciństwa?
– Jest to na pewno ten dzień, w którym Henryk zadzwonił i kazał mi zerwać się z lekcji, po czym pojechaliśmy do szpitala. Tego dnia przyszła Mia na świat i nigdy nie zapomnę, jak mama pozwoliła mi ją potrzymać po raz pierwszy.
– Aww, to przesłodkie.
– Cały jestem słodki, tylko o tym jeszcze nie wiesz. – Wyrywa mi się, zanim zdążę się zastanowić nad znaczeniem tych słów. Boże, nie mogę odruchowo flirtować z moją kuzynką. – A twoje ulubione wspomnienie z dzieciństwa? – Próbuję uratować własny tyłek zmieniając temat. Ashley pogrąża się w myśleniu, a jej uśmiech znika z twarzy. Boże, nie powinienem o to pytać. W końcu dziewczyna się odzywa.
– Nowa reguła, można nie odpowiedzieć na trzy pytania podczas całej gry. Więc nie odpowiem. – Mówi, uśmiechając się. Nie potrafię jej rozszyfrować. To znaczy potrafię zrozumieć, że rozmawianie o dzieciństwie może być dla niego trudno, po tym co stało się z jej rodzicami nie tak dawno, ale mam wrażenie, że Ashley coś ukrywa. I pragnę dowiedzieć się co.
– Niech będzie. To w takim razie, co najlepiej pamiętasz z dzieciństwa, czego nigdy nie zapomnisz.
Wydaję mi się, że stąpam po kruchym lodzie, ale nie potrafię odpuścić.
– Pewnego dnia, gdy płakałam z jakiegoś powodu, mama kucnęła przy mnie i powiedziała mi, żebym zamknęła oczy, gdy będzie działo się coś, czego nie będę lubiła. I że gdy je ponownie otworzę, będzie po wszystkim i świat ponownie będzie piękny. I tak też robiłam. W dniu, którym ją znala... zobaczyłam, po wypadku w szpitalu, ponownie zrobiłam tak, jak mnie nauczyła. Ale gdy otworzyłam oczy, ona nadal była martwa, a świat nie był znowu piękny. I to był ostatni raz, gdy to zrobiłam. I raczej nigdy tego nie zapomnę.Przyglądam się jej przez dłuższy moment. W jej oczach tkwi tęsknota i ból, ale nie taka, którą się odczuwa po czymś, co stało się niedawno. To coś innego, czego nie potrafię zrozumieć. I wiem, że Ashley jest silna, ale wydaje mi się to aż dziwne, może trochę przerażające, że z takim spokojem w głosie i bez uronienia nawet jednej łzy, potrafiła mi o tym opowiedzieć.
– Przykro mi. – To jedyne, co mówię. Nie wiem jak inaczej zareagować i ubrać swoje uczucia w słowa.
– Życie. – Wzdycha. – A twoje?
– Dzień, w którym pierwszy raz zobaczyłem, jak ojciec podnosi rękę na mamę. Najważniejszą osobę w moim życiu. Tak, tego nigdy nie uda mi się wymazać z pamięci.
Nie wiem, czemu jej o tym opowiadam. Nigdy nie rozmawiam z innymi o moim ojcu. Nie rozmawiam o nim nawet z mamą, ale teraz czuję, że mogę.
– Rozumiem. – Mówi, z takim przekonaniem, że przez ułamek sekundy przechodzi mi przez myśl, czy jej ojciec kiedykolwiek podniósł rękę na jej mamę. Ale nie zapytam o to. To by było zbyt wiele. Ale to nie zatrzymuję mnie od dalszego węszenia.
– Jak opisałabyś swojego ojca? – pytam.
– To drugie pytanie, na które nie odpowiem. – Mówi. Kiwam jedynie głową na jej odpowiedź, nie chcąc naciskać. Ale w głowie i tak dopasowuje brakujące elementy do siebie.
– W takim razie, ile miałaś lat, gdy nauczyłaś się jeździć na rowerze? – pytam.
– Nie umiem jeździć na rowerze. – Śmieje się. Unoszę ze zdziwienia brwi. – Nie umiem też pływać.
– Okay, jeżdżenie na rowerze jeszcze potrafię zrozumieć, ale pływać?
Dziewczyna wzrusza ramionami, po czym wybucha śmiechem.
– To wiem, czego muszę cię niedługo nauczyć.
– Jeżdżenia na rowerze? Bo nie namówisz mnie na to. Nie wygląda to bezpiecznie. – Śmieje się.
– Nie, pływać. Można przeżyć bez umiejętności jeżdżenia na rowerze. Ale mieszkasz teraz w Seattle, zbliża się lato, czyli ten okres, w którym wszyscy będą chodzić nad morze i pluskać się w wodzie.
– Pluskać się w wodzie, to ja potrafię.
– Ale nie pozwoliłbym ci pójść nad morze, gdzie fale czasem mają po kilka metrów, gdybyś tylko potrafiła się pluskać. Nie masz nic do gadania. Ty pomożesz mi w nadrobieniu materiału, a ja cię nauczę pływać.
– Nie wiem, czy mi się uda ciebie czegokolwiek nauczyć.
– A to niby czemu? Myślisz, że ze mnie taki idiota?
– Nie! – Śmieje się. – Po prostu widziałam na czym się skupiasz na lekcji, siedząc ze Steffanie. Więc potrafię sobie tylko wyobrazić, ile materiału przegapiłeś.
W tym samym momencie przypomina mi się, jak Steffanie oblała Ashley wczoraj w nocy. A ja nawet nie próbowałem stawić się w jej obronie. Wspaniale!
– I wiszę ci jeszcze przeprosiny za Steffanie.
Na moje słowa Ashley machnęła ręką, jakby to nic nie znaczyło. Fakt, zareagowała na to wczoraj, jak nikt inny dotąd. Ale nadal.
– Powinienem był stawić się w twojej obronie, a nie kiwać się na boki gdzieś w tle.
– Nie wzięłam tego do siebie. Byłeś tak napity, że dziwi mnie to, że cokolwiek pamiętasz. A co do Steffanie, to twoja dziewczyna pokazała, że nie lubi gdy ktoś się jej sprzeciwia.
– Taa, Steffanie potrafi być nieznośna. – Mówię.
– Ale i tak ją kochasz. – Mówi, choć brzmi to bardziej jak pytanie.
– Kocham? Nie wiem czy ją kocham. Lubię, tak. To znaczy zeszliśmy się dwa lata temu, zawsze mi się podobała, ale nie wiem, czy powiedziałbym, że ją naprawdę kocham.
– Jesteście ze sobą i nie mówicie sobie „kocham cię?".
– Mówimy, to chyba taka normalna rzecz, którą się robi będąc z kimś w związku. Ale jeśli mam być szczery, to nie nazwał bym tego, co do siebie czujemy miłością.
– A jak byś to nazwał?
Wzruszam ramionami, zastanawiając się nad tym moment.
– Pociąganiem? Wygodą? Przyzwyczajeniem? Sam nie wiem.
Na moją odpowiedź Ashley się krzywi.
– Dobra, zmiana tematu. To opisz to, co czułaś do swojego ostatniego chłopaka.
– Nigdy nie miałam chłopaka. – Odpowiada. Unoszę brwi, próbując wyciągnąć z niej więcej informacji, ale nie udaje mi się.
– Mówisz serio?
– Jak najbardziej.
– Czyli co, jesteś typem, który woli jednonocne przygody, czy może jesteś do dziewczyn?
– Nie i nie. Po prostu, nie miałam chłopaka. Nigdy nie było to moim jakimś marzeniem, żeby znaleźć księcia z bajki i nigdy nie poznałam nikogo, kto by mi się spodobał na tyle, żebym chociaż o tym pomyślała.
– Nigdy? – Pytam, utrzymując kontakt wzrokowy. Zapada cisza, a napięcie odrobinę wzrasta. Choć może mi się wydawać.
– Tak jakby. – Mówi niepewnie. Mój wzrok opada na jej wargi i przez krótki moment zastanawiam się, jak smakują.
– Opowiedz mi o swoim pierwszym pocałunku. – Mówi, jakby czytając mi w myślach. Unoszę ponownie wzrok.
– Miałem chyba czternaście lat. Graliśmy ze znajomymi w butelkę i padło na mnie. Musiałem pocałować jedną z dziewczyn. Nawet nie pamiętam, jak ma imię.
– To najgorszy pierwszy pocałunek, o jakim słyszałam. – Ashley wybucha szczerym śmiechem.
– Skoro to takie śmieszne, to opowiedz o swoim. – Mówię.
– Ale ja już ci mówiłam, że nigdy nie miałam chłopaka.
– No ale nie trzeba mieć chłopaka, żeby mieć swój pierwszy pocałunek, moja historia chyba powinna o tym dowodzić. Nie wiem, na imprezie, z przyjacielem?
Dziewczyna kręci głową.
– Nigdy?
Dziewczyna dalej kręci głową.
– Nie wiem, czy powinienem ci wierzyć, czy mnie wkręcasz. No bo ostatnio, gdy powiedziałaś, że nie utrzymujesz kontaktów ze starymi znajomymi po tym wszystkim, to teoretycznie mogłabyś mi wkręcić cokolwiek, a ja i tak nie dowiem się, jeśli kłamiesz.
– Ogarnij się, Xavier. – Ashley wywraca oczami.
– Hej! Już ci mówiłem, że tak nieładnie!Ashley ponownie wybucha śmiechem, więc łapię za poduszkę i rzucam nią w chichrającą się dziewczynę, trafiając ją prosto w twarz. Poduszka upada na ziemie, a zaskoczona dziewczyna przygląda mi się w ciszy. Po chwili łapię sama za poduszkę i wymierza ją we mnie, ale nie trafia.
– Rzucać też muszę cię chyba nauczyć. – Droczę się.
– Nie podskakuj. Zaczęłam chodzić na samoobroną i już nauczyłam się paru chwytów. Więc nie myśl, że nie potrafiłabym ci skopać tyłka.
Tym razem to ja wybucham śmiechem.Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłem, siedząc w domu przed telewizorem. Ashley ma coś w sobie. Coś czego pragnę.
________________________________________________________________________________
CZYTASZ
Druga Szansa 1&2 Wróć Do Mnie
Teen Fiction*** Obie części są już w sprzedaży!*** Gdy Elizabeth Collins już myślała, że jej życie dobiegło końca, życie dało jej drugą szansę. Objęta programem ochrony świadków trafia do rodziny zastępczej jako Ashley McKenzie, gdzie ich starszy syn, Xavier, n...