S E V E N T Y T H R E E

2.8K 137 10
                                    


________________________________________________________________________________

Niedługo po tym, jej tata się budzi. Emily znów zalewa się łzami, tyle że tym razem jak zakładam łzami szczęścia. Uznaję, że dam im trochę czasu, więc wychodzę na zewnątrz.
Gdy wracam, oboje śmieją się w najlepsze.
Dwie godziny później, Mark nas wygania, tłumacząc Emily, że nie ma powodu do wagarowania, skoro on czuje się dobrze. W drodze do domu, proponuje Emily, żeby spała u mnie, jeśli nie chce wracać do pustego domu, ale przyjaciółka odmawia.
Macham jej na pożegnanie, gdy odjeżdża, po czym wchodzę do domu. Jest po jedenastej, ale światła są jeszcze zapalone, więc wnioskuję, że Margharet czeka na mnie. Odwieszam kurtkę i ściągam buty, po czym wchodzę do salonu, gdzie jak myślałam, zastaję kobietę. Opowiadam jej o wszystkim i zapewniam, że tata Emily czuje się dobrze. Rozmawiamy po tym jeszcze przez chwilę, zanim decyduję się iść na górę.
Zatrzymuję się przy pokoju Xaviera i pukam, ale nie dostaje odpowiedzi. Postanawiam więc wejść. W pokoju panuje mrok, a po Xavierze nie ma śladu. Ściągam brwi, po czym idę do swojego pokoju po komórkę.
Czternaście nieodebranych połączeń i pięć nieodczytanych wiadomości. Wszystko od Xaviera. Próbuję oddzwonić, ale on nie odbiera. Decyduję się więc przeczytać wiadomości.

XAV: Będę po ciebie za pół godziny <3
XAV
: Jestem pod domem, nie każ mi czekać ;*
XAV
: halo???
XAV
: Wszystko okay?

XAV: Czemu nie odbierasz?

Nic, poza tym. Pewnie zdecydował się wejść do domu i jak zakładam, Margharet mu wytłumaczyła, że jestem z Emily w szpitalu.
Próbuję się do niego dodzwonić ponownie, ale nadal nic, co zaczyna mnie martwić. Xavier zawsze odbiera moje telefony. Czy możliwe, że się na mnie obraził? Wydaje mi się to nie w jego stylu, ale decyduję się do niego napisać pomimo tego.

JA: Hej... Przepraszam, że ci nie napisałam od razu, ale wybiegłam z domu, gdy Emily tylko zadzwoniła.
JA: Mam nadzieję, że się nie gniewasz...
JA: Wszystko okay? Martwię się, bo nie odbierasz ode mnie telefonów. Oddzwoń, gdy tylko to odczytasz. Nawet jeśli będzie środek nocy.

Siedzę jeszcze przez chwilę wpatrując się w telefon, mając nadzieję, że napisze lub zadzwoni, ale nic takiego się nie dzieje. Orientuje się, że muszę jeszcze pozbierać wszystkie papiery, zanim się położę, co jest ostatnią rzeczą, na jaką mam teraz ochotę. Ale samo się nie zrobi, więc zabieram się do roboty. Gdy kończę schodzę jeszcze na dół i kładę kartkę z numerami o które prosiła mnie Margharet koło jej portfela na szafce w przedpokoju. Po tym, jak wracam na górę przebieram się w piżamę i kładę do łóżka. Sprawdzam ponownie telefon, ale nadal nic. Odkładam go więc i gaszę światło.
Nie mogę znaleźć wygodnej pozycji i wiercę się w łóżku bez końca, a sen nie przychodzi. W końcu znów biorę telefon do ręki, żeby spotkać się z wielkim zawodem. Nadal nic. Wzdycham i odkładam telefon ponownie i zamykam oczy, ale moje myśli nie dają mi spokoju. Nie mogę przestać się zastanawiać, gdzie jest Xavier i co robi. To nie w jego stylu, żeby znikać na noc w środku tygodnia, bez żadnego uprzedzenia. I martwię się o niego, bo to milczenie i nieodpisywanie na moje sms'y również nie jest w jego stylu. Mija kolejna godzina, a sen nadal nie przychodzi. Sfrustrowana sięgam po telefon i wysyłam mu kolejną wiadomość.

JA: Tęsknię... Nie mogę zasnąć, leżąc sama...
JA: Rozumiem, jeśli jesteś zły lub zajęty, ale proszę cię, odpisz. Muszę wiedzieć, że wszystko jest okay.

Cisza jest zagłuszająca, a ciężar na moim sercu robi się gorszy z każdą upłyniętą godziną bez odpowiedzi ani snu.
I tak mija reszta mojej nocy: na przewracaniu się z boku na bok i wysyłaniu sms'ów do Xaviera. Gdy za oknem powoli zaczyna robić się jasno, mam ochotę walić głową w ścianę. Nie robię tego, ale chcę. 


________________________________________________________________________________

Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz