Strona 233-240
________________________________________________________________________________
Sobota, 7. Maj.
Leniwe uczucie rozpiera moje ciało przez chwilę, ale ból głowy szybko zagłusza to uczucie. Wyciągam się, stękając pod nosem, czując wielką potrzebę wypicia dwóch litrów wody. Czuję się jak ludzie wydanie pustyni. Wzdycham ciężko, powoli otwierając zaspane powieki. Słońce wpadające do pokoju przez niezasłonięte żaluzje rani mnie, więc krzywię się przez chwilę, zbierając myśli. Który to w ogóle rok? Jak się nazywam?
Wszystkie odpowiedzi uderzają we mnie, gdy tylko spoglądam w bok i zastaję śpiącego Xaviera po drugiej stronie łóżka. Biedak spał w dżinsach i koszulce. Musiał być wykończony. Co oczywiście nie wyjaśnia tego, że nadal leży w moim łóżku. Zsuwam z siebie kołdrę i wychodzę z łóżka. Zanim opuszczam swój pokój i w nim śpiącego chłopaka, sprawdzam godzinę. O boże, jest już po dziesiątej. Sięgam po szlafrok z łazienki, po czym schodzę na dół do kuchni, żeby zaspokoić swoją ogromną potrzebę. Wyciągam szklankę i napełniam ją wodą z kranu. Pochłaniam całą jej zawartość w mgnieniu oka, po czym powtarzam ten proces jeszcze kilka razy. Gdy mój żołądek jest w stu procentach wypełniony wodą, wkładam szklankę do zmywarki i wychodzę.
– Dzień dobry, Ashley. – Głos Margharet dochodzi z salonu, gdy przechodzę koło pomieszczenia. Odwracam się więc na pięcie i zastaję kobietę siedzącą w fotelu.
– Dzień dobry. – Uśmiecham się.
W powietrzu wyczuwam dziwną atmosferę, co mnie trochę martwi. Czy możliwe, żeby ona... Nie. Na pewno nie.
– Chodź, usiądź. Muszę z tobą porozmawiać. – Mówi kobieta, odstawiając swojego laptopa na stół.
Kiwam potakująco głową i robię, jak mówi. Siadam na przeciw niej.
– O co chodzi? – Pytam.
Kobieta kładzie nogę na nogę i drapię się chwilę po głowię, myśląc o czymś.
– Nie chcę brzmieć, wścibsko. Ale chodzi o to, że dziś rano weszłam do pokoju Xaviera, chcąc sprawdzić czy wszystko w porządku. – Jej oczy patrzą się prosto w moje. Od razu dociera do mnie, o czym ona chcę rozmawiać. Zimny pot przelatuje przeze mnie natychmiast. – I jak za pewne się domyślasz, go tam nie zastałam.
Kobieta przerywa, gdy kiwam głową i cichnie na moment.
– Ty i Xavier jesteście dorośli, więc to nie jest do końca moje miejsce. Ale wszyscy myślą, że jesteście kuzynostwem. I z tego co wiem, to Xavier również. Więc muszę wiedzieć. Czy wy... – Kobieta ponownie cichnie i marszczy brwi, wyraźnie zakłopotana tą rozmową. Natychmiast zaprzeczając, kręcę głową, wiedząc o co pyta.
– O jejku, nie. W żadnym wypadku. – Mówię. Gdy znaczenie moich własnych słów do mnie dociera, robi mi się okropnie. Nic nie robiliśmy, to fakt. Ale o mało co się nie całowaliśmy. Dwa razy. Dopiero teraz widzę, jak problematyczne by to było i to nie tylko dla mnie.
Kobieta wzdycha z ulgą odchylając się w fotelu.
– Wypiłam wczoraj dość dużo. Skończyło się to lekkim atakiem paniki, gdy Xavier... Wnosił mnie do mieszkania, po tym jak zasnęłam w aucie. Po prostu leżał koło mnie i musiał zasnąć. Wiem, jak to wygląda, ale my naprawdę niczego nie robiliśmy. Xavier nadal myśli, że jestem jego kuzynką. – Tłumaczę, czując jak moja panika rośnie.
– Rozumiem. Dzięki bogu. Jeśli mam być szczera, to lekko spanikowałam, gdy zobaczyłam was w tym samym łóżku. – Kobieta śmieje się ze zdenerwowania.
Splatam dłonie na kolanach, lekko zażenowana tą sytuacją.
– Ashley, przepraszam cię. Nie chciałam cię stawiać w niezręcznej sytuacji. Po prostu biorąc pod uwagę twoje bezpieczeństwo i to co przeszłaś, nie wiedziałam co zrobić. Zauważyłam już na początku, że lubicie się z Xavierem. No i dobrze na niego wpływasz. – Kobieta ponownie wzdycha. – Lepiej niż jego dziewczyna. Ale widząc was razem naprawdę spanikowałam, myśląc o tym, w co chcemy, żeby wszyscy wierzyli i co by się stało, gdyby ciebie i mojego syna połączyło coś więcej. A naprawdę zależy mi na twoim bezpieczeństwie. W końcu to teraz i moja odpowiedzialność.
Spoglądam chwilę na kobietę, zbierając myśli.
– Margharet, czy uważasz, że nie mogę ufać Xavierowi? – Pytam lekko zdezorientowana.
– Ujmę to tak. Xavier jest naprawdę dobrym chłopakiem. Ale nie jestem idiotką. Wiem, że boryka się z problemami tu i tam. Zanim się wprowadziłaś, wychodził w piątek i wracał po kilku dniach. Często było czuć od niego alkohol z daleka. I nie raz widziałam złość w jego oczach, którą już wcześniej poznałam. I choć bardzo chciałabym wierzyć, że Xavier ma się dobrze, to wiem, że nie zawsze tak jest. A problem leży w tym, że nie mogę go zmusić, żeby dał mi sobie pomóc. Po prostu nie chciałabym, żeby Xavier coś palnął do jakiegoś kolegi będąc pod wpływem. Nie, jeśli to zagraża twojemu życiu. To wydaje się zbyt ryzykowne. Ale ostateczna decyzja należy oczywiście do ciebie. Ja po prostu martwię się na zapas, taka moja rola. – Kobieta uśmiecha się do mnie ciepło, po czym kładzie swoją dłoń na moją.
– Co zagraża bezpieczeństwu Ashley? – Odzywa się nagle Xavier. Odwracam się, zastając chłopaka opartego o framugę drzwi. Potem ponownie spoglądam na kobietę, która wydaje się być tak zaskoczona, jak i ja. Ile usłyszał Xavier z naszej rozmowy? Jak długo tam stał? Cholera.
– Nic, synku. Musiało ci się coś przesłyszeć. Rozmawiamy z Ashley o samoobronie. – Śmieje się kobieta. Wow, to się nazywa umieć wybrnąć z sytuacji.
– Mówiłem ci już, żebyś nie mówiła do mnie synku. – Xavier przewraca oczami, po czym odwraca się na pięcie i. kieruje się do kuchni.
– O mało co.
Spoglądam na Margaret, która tylko unosi lekko brwi i posyła mi uśmiech zwycięscy.* * *
Większość dnia spędzam na oglądaniu Lucifer na Netflixie. Mój maraton odcinków przerywa mi nagle mój wibrujący telefon. Odkładam laptop na bok i w poszukiwaniu swojego telefonu zaczynam obmacywać łóżko. Gdzieś go tu widziałam. Ponownie słyszę ciche wibracje. Po kilku dłuższych chwilach wreszcie udaje mi się go znaleźć. 5 nieodczytanych wiadomości.
EMILY: Umieram.
EMILY: Umarłam.
EMILY: Dopadł mnie KAC MORDERCA
EMILY: JUŻ NIGDY NIE PIJĘ!
EMILY: Niech zgadnę, ty już umarłaś?Uśmiecham się do ekranu jak głupia, czytając wiadomości od przyjaciółki.
JA: Tak, umarłam. I to kilka razy ze wstydu, po tym jak Xavier musiał mnie wnosić do mieszkania, no i po tym jak miałam atak paniki, gdy mój półprzytomny mózg zmieszał koszmar z rzeczywistością. No i jeszcze jak Xavier musiał trzymać mi włosy, gdy wymiotowałam. No i nie zapominajmy tego, że spał ze mną w moim łóżku, co Margharet odkryła. Miałyśmy bardzo niezręczną rozmowę na temat tego, czy po między nami coś jest. W tedy też umarłam.
Pozdrawiam z piekła. Nie mogę się doczekać, aż cię tu zobaczę.Nim zdążę odłożyć telefon, dostaję kolejną wiadomość, ale ku mojemu zdziwieniu, nie jest to wiadomość od Emily.
XAVJ: Jeśli nie masz nic przeciwko, to chcę cię zabrać na spacer. Co ty na to?Przygryzam dolną wargę, zastanawiając się chwilę. Nie wiem, czy potrafię być sam na sam z Xavierem. Nie wiem, czy będę potrafiła zachować odpowiedni dystans, a wydaje się to ważniejsze niż nigdy, po mojej dzisiejszej rozmowie z Margharet.
JA: Spoko. O której?
Emily wreszcie odpisuje.
EMILY: O jezu, jaka szkoda, że nie było mnie przy tym, hahahaha! A swoją drogą, to skąd wiesz, że idę do piekła?
JA: Proszę cię, jeśli ja, to i ty. Szczególnie po wczoraj.
EMILY: Taa, ma to jakiś sens. A co do Xaviera... NIE NADĄRZAM ZA WAMI! Coś jeszcze się wydarzyło? Chcę znać wszystkie detale!
JA: Nic. Kompletnie nic. Dzięki Bogu, jeszcze bym się na niego zrzygała, gdyby spróbował. Po za tym, o wilku mowa. Napisał, że chcę mnie zabrać na spacer. Zgodziłam się, ale teraz panikuję. Nie wiem, jak zachować przy nim rozsądny dystans.
EMILY: Cóż, to go nie zachowuj. Rzuć się na niego jak na zwierzynę. I po problemie.
JA: Dziękuję, twoje rady zawsze pomagają.
EMILY: Wiem! <3 Cóż, możesz też tego nie robić, ale próbowałam już wygooglować „Jak pozbyć się uczuć do kogoś" I nigdy nic nie znalazłam.
JA: Jesteś okropna.
EMILY: Dlatego właśnie mnie kochasz ;) Powodzenia na randce!
Odkładam telefon kręcąc głową i śmiejąc się pod nosem. To przecież żadna randka. Mój telefon jednak ponownie wibruje.XAVJ: Będę za 30 min.
JA: Okay, do zobaczenia.
________________________________________________________________________________
Ciszaaaa przed burząąą hehehe.
Jakieś myśli na temat tego, co będzie dalej? Ktoś zgadnie? hehe
Pozdrawiam, Sandra
XoXo
CZYTASZ
Druga Szansa 1&2 Wróć Do Mnie
Teen Fiction*** Obie części są już w sprzedaży!*** Gdy Elizabeth Collins już myślała, że jej życie dobiegło końca, życie dało jej drugą szansę. Objęta programem ochrony świadków trafia do rodziny zastępczej jako Ashley McKenzie, gdzie ich starszy syn, Xavier, n...