Wróć Do Mnie 60.

3.3K 139 62
                                    

________________________________________________________________________________

Nagle do łazienki ktoś wchodzi, więc odruchowo odwracam się tyłem do drzwi i krzyczę. 

– Zajęte!
Ale odpowiedź nie przychodzi. Słyszę czyjeś kroki, a gdy się odwracam, zauważam jak Xavier zrzuca z siebie swoje spodenki, przez co o mało co, a nie zakrztuszam się powietrzem. Posyłam mu zdezorientowane spojrzenie, ale chłopak nie reaguje, tylko podchodzi w moją stronę. Nim się obejrzę, odkręca wodę obok i zaczyna brać prysznic.
– Co ty robisz? – pytam, próbując koncentrować się na jego twarzy, a nie na wszystkich innych częściach jego ciała, które są teraz nagie.
– Czekam, aż mi wyjaśnisz, co to do cholery było – mówi, z kamiennie poważną miną.
– Ale co?
Na moja słowa Xavier marszczy czoło i unosi ręce.
– Co? To, że mogło ci się coś stać. Mógł cię złapać skurcz w wodzie, i co w tedy? A co, jakby coś ci się stało w lesie? Nie pomyślałaś o tym, że znalezienie ciebie zajęłoby mi godziny?
Wydymam usta i wzdycham.
– Ale ja ci wszystko już wytłumaczyłam – wzruszam ramionami.
– Nic mi nie wytłumaczyłaś – Xavier ściąga brwi.
– Wytłumaczyłam – nie odpuszczam.
– Sofia – Xavier zakrywa twarz dłońmi i wydaje z siebie stłumiony jęk sfrustrowania. – To nie jest śmieszne.
– A czy ja się śmieję? – przechylam głowę w bok. – Czy wyglądam na kogoś, komu jest do śmiechu? Jestem śmiertelnie poważna – wręcz warczę, po czym zakręcam momentalnie wodę i odwracam się na pięcie, chcąc odejść, jednak Xavier ma inne plany i łapie mnie za nadgarstek, po czym przyciąga mnie do siebie stanowczo, co powoduje, że nasze nagie ciała się stykają. Po chwili chłopak łapie moją twarz w dłonie i patrzy mi się prosto w oczy.
– Martwiłem się, rozumiesz? Myślałem, że coś ci się stało. Gdy wyszedłem na taras, nie było po tobie śladu.
– Już ci powiedziałam, że postanowiłam jeszcze sobie popływać. No więc popłynęłam na drugą stronę, tam gdzie jest ten mały mostek.
Xavier zaciska powieki i bierze głęboki wdech, widocznie poirytowany moją odpowiedzią. W końcu puszcza moją twarz i ponownie łapie mnie za nadgarstki.
– Czemu? Powiedz mi, czemu.
– Hm – wydymam usta w zamyśleniu. – Cóż, uznałam że popłynę tam żeby sprawdzić, czy tam znajdę chłopaka, który będzie chętny okryć mnie ręcznikiem, bo najwidoczniej mój własny chłopak wolał się zając inną dziewczyną – wzdycham i przechylam głowę lekko w bok. – No ale go nie znalazłam, więc postanowiłam wrócić.
Widzę, jak Xavierowi kończy się cierpliwość.
– Czyli chodzi o to, że okryłem ręcznikiem Victorię, tak?
– Nieee – śmieję się sztucznie, klepiąc go lekko w jego pierś. – Chodzi o to, że odkąd tu przyjechaliśmy, postanowiłeś się dąsać. Jak dziecko uznałeś, że będziesz mnie karał na odległość. Postanowiłeś co? Spać sam? No okay. Potem nie zamieniłeś ze mną słowa, a na koniec nie miałeś nawet wystarczająco dużych jaj, żeby dać mi ręcznik, tylko jej, bo co? Twoje ego zostało zranione bóg wie czym? Nie no, nie mam słów. Poczułam się jak jakiś wyrzutek, pieprzone piąte koło u wozu we własnym związku. Podobało mi się? Nie. Pozwolę ci sprawić, żebym poczuła się tak jeszcze raz? Nie ma takiej opcji – krew gotuje mi się w żyłach ze złości. Mam ochotę walić głową w ścianę z frustracji.
– Nie chciałem sprawić, że będziesz się czuć jak piąte koło u wozu – Xavier ściąga brwi. – Ale to ty chciałaś ukrywać nasz związek przez Lukasem.
– Co?
– No sama to powiedziałaś, gdy tu przyjechaliśmy.
– Nie powiedziałam, że chcę to przed nim ukrywać! – syczę poirytowana. – Powiedziałam, że nie musimy rzucać mu naszej miłości w twarz. On doskonale wie, że jesteśmy razem. Wszyscy to wiedzą! Alex mnie po prostu poprosił, gdy wróciliśmy z Seattle, żebym wzięła uczucia Lukasa pod uwagę. Bo jakby nie było, to nie ty jesteś tu zbitym pieskiem, tylko on! To ja zaczęłam z nim chodzić, nadal kochając się w tobie! To ja myślałam o tobie, będąc z nim – wymachuję rękami we wszystkie strony. – I to ja zerwałam z nim i zeszłam się z tobą w bardzo krótkim odstępie czasowym! A on naprawdę mnie lubił. I jest najlepszym przyjacielem Alexa, tak samo jak i ja. Nie chce po prostu stawiać moich przyjaciół w miejscu, gdzie będą musieli wybierać strony. Nie chcę, żeby nas związek był powodem jakiegoś niepotrzebnego dramatu! I jeśli to oznacza, że nie będę cię namiętnie całować przy nim, tylko gdy będziemy sami, przez jakiś czas, to niech tak będzie! Oczywiście, że Lukas wie o tym, że jesteśmy razem. Ja tylko próbuję mu dać trochę czasu, żeby się do tego przyzwyczaił. Czemu? Nie dlatego, że potajemnie coś do niego jeszcze czuje, tylko dlatego że gdy ciebie nie było przy mnie, oni byli. On też. I zasłużył sobie na odrobinę szacunku z mojej strony. Jeśli to chociaż trochę ułatwi mu całą tą sytuację, to niech tak będzie. Czy to naprawdę tak wiele?
Xavier nie odpowiada, nie od razu. Przygląda mi się przez chwilę, po czym odwraca wzrok od moich oczu. Widzę, jak zaciska szczękę, myśląc o czymś.
– Przepraszam – mówi cicho. – Po prostu wszystko wreszcie zaczęło układać się tak, jak chciałem od dawna. W Seattle mama napomknęła o uniwersytecie na który chciałem cię zabrać. Już w tedy miałem plan, żeby zabrać cię do Nowego Orleanu i namówić, żebyś się ze mną przeprowadziła. Wyobrażałem sobie, jak moglibyśmy normalnie prowadzić życie, nie ukrywając swoich uczuć do siebie. Chciałem, żebyśmy mieli sekret, a nie nim byli. A potem wszystko runęło w gruzach. I widząc cię z nim, myślałem, że oszaleję, bo miał wszystko, czego ja tak bardzo pragnąłem. Ciebie. Po prostu ciebie. Miał ciebie i mógł to wszystkim udowadniać każdego dnia. Mógł całować cię w szkole i chodzić z tobą za rękę, gdy tylko miał na to ochotę. Więc nazwę to po imieniu; zazdrość. Poczułem się zazdrosny, bo gdy już myślałem, że to ukrywanie jest za nami, wyskoczyłaś z tym pomysłem. Nie pomyślałem o tym w ten sposób, w jaki mi to teraz wytłumaczyłaś. Jedyne co chodziło mi po głowie to to, że znowu muszę ukrywać swoje uczucia do ciebie.
Jego słowa wywołują u mnie mały uśmiech.
– Ja też przepraszam za to, że nie wyjaśniłam ci tego dobrze od razu. Nie chciałam, żebyś poczuł się źle. Naprawdę. Wiesz, że cię kocham, prawda? – pytam cicho, delikatnie łapiąc jego twarz w dłonie. Chłopak kiwa potakująco głową w odpowiedzi, po czym nachyla się i całuje mnie w usta.
– A ja przepraszam, że poczułaś się jak piąte koło u wozu. Sam nie wiem, o czym myślałem. Byłem po prostu zły.
– Ja też – wzruszam ramionami. – Dlatego postanowiłam popływać, bo inaczej wydrapałabym jej i tobie oczy.
Słysząc to, Xavier parska cichym śmiechem, po czym przyciąga mnie bliżej siebie. Naszej mokre ciała stykają się po całej długości, co budzi moje podbrzusze do życia. W ułamku jednej sekundy coś się zmienia. Oczy Xaviera ciemnieją, a powietrze robi się gęstsze. Nagle Xavier przypiera mnie do ściany całym sobą i wpija się łapczywie w moje usta. Czuję jego każdy, napierający na mnie mięsień, przez co z moich ust wydobywa się ciche westchnięcie. Jego język wprasza się do moich ust, gdy chłopak pogłębia pocałunek. Wplatam swoje palce w jego włosy i pociągam za nie lekko, gdy Xavier zaczyna całować moją szyję i schodzi coraz niżej i niżej. Obsypuje moje nagie piersi pocałunkami i zagryza delikatnie skórę na moim brzuchu. Po chwili wraca z powrotem na górę i odnajduje moje wargi, gdy jego palce zachłannie zaciskają się na moich biodrach. Jego jedna dłoń zjeżdżą niżej, znajdując wrażliwe na dotyk miejsce pomiędzy moimi nogami. Pragnę go, i to bardzo. Odchylam głowę do tyłu, gdy kolana powoli zaczynają odmawiać mi posłuszeństwa. W tedy Xavier łapie mnie drugą ręką w pasie i podtrzymuje stanowczo, kontynuując to, co zaczął. Nie wiem, czy to chwila słabości, czy pożądania. Może obu. Błądzę dłońmi po jego nagim ciele, którego skóra aż parzy moje opuszki. Nim się obejrzę, moje ręce znajdują się po niżej jego pasa, a Xaviera oddech przyśpiesza. Chłopak zagryza moją dolną wargę, gdy jego ręka pomiędzy moimi nogami zmienia kurs. W tedy chłopak unosi na chwilę wzrok na moje oczy, sprawdzając, jak się z tym czuję.
– Możesz mnie zatrzymać w każdym momencie – szepce ochrypłym głosem. W odpowiedzi kiwam delikatnie głową, a w tedy Xavier wkłada we mnie dwa palce, sprawiając, że z moich ust wydobywa się, nie tak cichy, jęk.

Ojej


________________________________________________________________________________

Hihi. No to jak? Spoko, czy mieliście nadzieję na coś więcej xD 

ZakreconaAleksa1, mam nadzieję, że rozdział odpowiada twoim wymaganiom i że cię nie zawiodłam xD 

XoXo Sandra


Druga Szansa 1&2 Wróć Do MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz