Izabella to zwykła dziewczyna, która mieszka w zwykłym świecie i ma zwyczajne życie. Ale czy napewno? W dniu 16 urodzin zauważa u siebie niezwykłe zdolności.
Kim naprawdę jest Bella? Jakie ma zdolności oraz co ukrywa ten świat?
Mamo już po tobie. Zamorduję wszystkich, którym zachce się mnie budzić. Niechętnie podniosłam się z łóżka.
- Wstaję! - Mruknęłam niechętnie.
Otworzyłam szafę i wyjęłam ubrania na dziś. Szybko ubrałam się i zeszłam na parter.
- Śniadanko - powiedziałam mama gdy tylko mnie ujrzała. Jest taka kochana!
- Dzięki, mamo. Kocham cię. Pa! - Złapałam kanapkę w locie i spojrzałam na zegarek. 7: 57. Omało nie upadłam, gdy zdałam sobie sprawę, że zaraz spóźnie się na matematykę. Pani mi tego nie wybaczy. Na bank wpisze mi uwagę. Nie, nie i jezcze raz nie. Zdążę. Chwyciłam plecak i pobiegłam do szkoły. 7: 58. Nie! Chwila... no tak droga na skróty. W dziciństwie znalazłam ją z Anią - moją przyjaciółką.
Na myśl o niej po policzku pociekła mi łza. Przeprowadziła się do Krakowa. Może kiedys mnie odwiedzi, ale co jak co z Krakowa do Ślesina. Niełatwo. Wpadłam do klasy równo z dzwonkiem i usiadłam w ławce. - Cześć, blondynko - rzekłam do dziewczyny siedzącej obok mnie.
Moja najlepsza przyjaciółka - Maja. Była szczupłą blondynką o zaróżowionych policzkach i niebieskich oczach. W związku z tym ja nazywałam ją blondynką, a ona mnie brunetką. Kto zgadnie dlaczego? Mam brązowe włosy? Bingo! Do ramion. Oprócz tego, także zielone oczy i szczupłą sylwetkę.
- Cześć brunetko - odparła. - Jutro twoje urodziny! - krzyknęła mi do ucha.
- Wiesz, że nie lubię ich obchodzić - szepnęłam zrezygnowana, gdyż zaczęła się lekcja.
- Ale to szesnaste urodziny. Takie nie zdażają się codziennie - mówiła. Była taka podekcytowana. - Pozwól mi wyprawić przyjęcie. Proszę... - zrobiła minę zbitego pieska.
- To na mnie nie działa. - Wiedziała - N I E M A M O W Y.
- Zaprosimy Adama - ooo! I moja słabość. Chłopak, który podoba mi się od miesięcy.
Na szczęście nie jestem jedną z tych dziewczyn co zaraz będą się do chłopaka podlepiać. Powoli czekam na swoją okazję (która nigdy nie nastąpi). Tak, jestem pesymistką. To byłaby idealna chwila.
- Zobaczymy.
- Proszę! - Proś dalaj. To nic nie da. Pewność 100%.
- Cisza! - pani McFlur przerwała te jakże interesującą rozmowę. Czujecie ten sarkazm? Mam nadzieję, że tak.
- Porozmawiamy później - odwróciłam się do Mai. I próbowałam słuchać pani. Wyszło? Nie!
- Bello, powtórzysz proszę klasie podane zagadnienia? Nauczycielka!
- Eee? Nie? - zapytałam niepewnie.
- Eee? Tak! - przedrzeźniła mnie Angela.
- Ale pani się pytała czy to zrobię. A to oznacza, że nie muszę. Mogę odmówić. - Z każdym słowem nabierałam pewności. Klasa zachitotała.
- Izabello!
- Nie! - Tym razem zabrzmiało to pewnie.
- Do dyrektora! A to wredota. - Już idę - z radościa wyszłam z klady patrząc jak pani kipi ze złości. Gdy zamknęłam drzwi, podeszłam do ławki stojącej obok i usiadłam.
Wyjęłam mój szkicownik i zaczęłam rysować. To była moja pasja od dzieciństwa razem ze śpiewaniem. Naszkicowałam oko. Z każdą minutą nabierało ono kształtów i realizmu.
Oto ono:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
( mój rysunek. Podoba się?) Zadzwonił dzwonek. Zebrałam moje rzeczy. Ustawiłam się pod klasą i czekałam. Gdy zobaczyłam Maję po cichu dołączyłam do niej.
- Hej - powiedziałam do niej cicho.
- O! Cześć. Nie zauważyłam cię.
- Mnie się nie da nie zauważyć - odparłam zuchwale. Popatrzyłyśmy na siebie z powagą, ale juz po kilku sekundach wybuchnęłyśmy głośnym serdecznym śmiechem.
- To co z tymi urodzinami? - Zapytała z nadzieją w oczach.
- Ja naprawdę nie mam ochoty na kłótnie. - U Mai wzrosła nadzieja. - Na przyjęcie także. - Dodałam. Maja spuściła głowę.
- Rozumiem. Zobaczyłam smutek w jej oczach i postanowiłam się poddać.
- Okey... - czułam niechęć na samą myśl o urodzinach. - Ale ty wszystko organizujesz. - Yeah!
Lekcje szybko dobiegły końca. Maja gdzieś zniknęła. Domyślam się, że w związku z organizacją. Wróciłam do domu zjadłam obiad i zaczęłam oglądać Riverdale.
Zafascynowana gapiłam się w ekran. I nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam. Jutro wielki dzień... jupii...
Mam nadzieję, że komuś spodoba się moja opowieść. Mam zamiar wstawiać kolejne części na bierząco.