Rozdział 12

358 22 3
                                    

   No dobra. Chciałabym powiedzieć, że zaszokowało mnie to do głębi..., że zupełnie się nie spodziewałam..., poczułam więź nas łączącą... bla bla bla.

   Prawda jest taka, że miałam to głęboko w czterech literach. Nic nie czułam, nic mnie to nie obchodziło.

   To znaczy wiedziałam, że to mój ojciec. Moja podświadomość mi to mówiła, ale jednak...

   Cóż... nie wiem może to ten trening, ta wojna mnie zmieniła. Przecież kiedyś byłam bardzo uczuciowa!

   Sami możecie to stwierdzić! Przecież z mamą czułam to coś. Te więź itp.

   Jednak teraz... nie bardzo interesuję sie nowymi osobami. Mam Ankę, rodziców (którzy myśla pewnie, ze już nie żyję) no i biologiczną mamę. Chociaż z nią też raczej nie jestem blisko. Po prostu się znamy i niby należę do rodziny, ale to bzdura. Nic się nie zmieniło. Królowa ma masę obowiązków i nie ma czasu na umacnianie więzów rodzinnych.

   Seth też mnie już nie interesuje jako chłopak. Moze do listy ważnych dla mnie osób dodam jeszcze Marcina i Liama. Nie są to też mega ważne osoby, jednak gdyby nie oni nie byłabym taką samą osobą.

   Ale chwila... obcy człowiek wyznał mi, ze jest moim ojcem, a ja zatopiłam się we własnych myślach.

  
   - Eeee no to ten... fajnie... - rzekłam nie wiedząc co jeszcze powiedzieć. - Ale jak niby? Przecież jesteś moim wrogiem! - uświadomiłam sobie nagle. - Móże mi to wytłumaczysz...?

   - Ach no tak - MÓJ OJCIEC złapał się za głowę.
- Jak już mówiłem to nie byłem ja. Mówiąc dokładniej: jestem kontrolowany - Po wypowiedzeniu tych słów westchnął ciężko.

   Nagle wszystko zaczęło nabierać sensu... nie no dobra, przesadziłam! Połowa? Nie no jedna czwarta wszystkiego nabrała sensu!

   - Eeeee, a przez kogo? - zadałam pytanie.

   - Przez jakiegoś stwora. Nie mam pojęcia czym on jest, ale wrzuca mi dziwne myśli do głowy i kontroluje ciało. Wiele razy próbowałem go pokonać, ale nic z tego. Im głębiej i bliżej jego tym jego moc jest silniejsza. Nigdy go nie widziałem. Nie tak naprawdę. Ukrywa się w ciemnościach. Może nawet sam jest ciemnością... - przyciągnął rękoma po twarzy. Zaraz po przejeciu kontroli jego wzrok zrobił się zmęczony, a oczy puste. - Przejąłem kontrole tylko dlatego, że jestem dość daleko od niego.

  - Okey, teraz mniej, więcej rozumiem. Gdzie on się ukrywa?

   Nagle prawie upadł, a jego twarz przeszył wyraz bólu. Z trudem wypowiedział 3 słowa - nie mogę powiedzieć.

   - Rozumiem. Ale co z tobą? Możesz to kontrolować, czy ciemność(tak to nazwijmy, bo i tak beznadziejnie się nazywał) może w każdej chwili przejąć kontrolę? - zapytałam ostrożnie.

   - Może dałbym radę to kontrolować przez chwilę, ale na dłuższą metę nie. Lepiej idź powiedz o wszystkim królowej! - widać było, że z każdym słowem coraz bardziej słabł. Zanim stracił kontrolę zdążył tylko wyszeptać "uciekaj...".

   Prawda jest taka, że tylko czekałam aż ktoś mi powie, że mam sobie iść. Jednak kiedy usłyszałam te słowa nie mogłam. Nie moglam po prostu uciec jak jakiś tchórz.

   Przyjęłam pozycję do ataku i czekałam aż ciemność się obudzi.

  Stało się to w ułamku sekundy. Jego ciałem wstrząsnął wstrząs (tak wiem świetny opis) i zanim zdążyłam się zorientować ruszył na mnie z pełną parą.

   Uderzona jego pięścią odleciałam AŻ NA DRZEWO. Nikomu nie życzę czegos takiego. Boli jak diabli, a drzewko zaraz sie przewróci...

   Szybko wstałam gotowa dalej walczyć jednak coś pokrzyżowalo moje plany.

   Usłyszałam śpiew.

   Obejrzałam się i zobaczyłam dziewczynkę w wieku około dziesięciu lat. Po koszyku wnioskuje, że wyszła na grzyby.

   Teraz już nie mogłam po prostu walczyć. Najszybciej jak umiałam pobiegłem do niej, złapałam za rękę i popędziłam w kierunku miasta.

   Czas jakby zwolnił. Moje nogi były jak z waty. Nic dziwnego, skoro dźwigałam na plecach czyjeś życie.

   Potem nagle wszystko przyśpieszyło. Rozejrzałam się i zauważyłam, że jesteśmy w środku miasta.

   Spojrzałam na dziewczynę. Była przerażona. Nie wiedziała co się dzieje. A ja... nie wiedziałam co robić.

  Nagle coś wpadło mi do głowy. Lepiej nie zostawiać jej takiego traumatycznego przeżycia.

   Skupiłam się, dotknęłam kciukiem czoła dziewczyny i cicho powiedziałam - zapomnij.

  Mój nauczyciel magii nauczył mnie tego. Cieszę się, że je znam.

   Dziecko rozejrzało się po okolicy i poszło do domu zanim zdążyłam cos powiedzieć.

   Jednak teraz to ja mam problem... muszę iść i zdać raport krolowej. Po tym... jak nie zdołałam pokonać wroga!







Dobra oto i jest rozdział. Mam wrażenie, że jest mega słaby(proszę możecie wyrazić swoje zdanie). Ale jest(po masie czasu). :) A tam i tak nikt tego nie czyta. Jeśli się nie podoba mozecie bez skrupułów wyjść z książki i wyrzucic z biblioteki XD ;)))

  

Cztery żywiołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz