Rozdział 6

600 34 9
                                    

   - Jaką on ma w ogóle moc? - zapytałam mając oczywiście na myśli Marcina.

   O ja nieszczęsna! Przecież ma niebieskie pasemko. Jasne, że woda! Faceplam!

   - Dobra, nie odpowiadaj. Już wiem. - Powiedziałam.

   Ania nie zwróciła uwagi na moje słowa. I te i tamte wcześniejsze. Westchnęłam.

   Właśnie szłyśmy na pizzę. Spotkać się z Marcinem i jego kolegą. Oczywiście na pizzę, bo Ania jest głodna! Brawo!

   Założe się, że byłaby w stanie wepchnąć w siebie nawet taką 42cm.

   - Pośpiesz się. Na prawdę jestem głodna. Zjadłabym pizzę 42cm. - Potwierdziła moje przypuszczenia.

   Czyta w myślach, czy co?! A tak w ogóle...

   - Ej, a można czarować i rzucać zaklęcia? No wiesz, np. niewidzialności albo powiększenia - rozmarzyłam się.

   Stanęłam w miejcu myśląc o innych zaklęciach. Ochronna tarcza! Ooo... albo zmiana koloru, długości.

   - Tak, można. Użyłam tego gdy zaczęłaś się unosić w świecie ludzi. Inni myśleli, że stoimy i rozmawiamy. Nawet nie zauważyli, że zniknęłaś - zaśmiała się - no chodź!

   Ruszyłam.

   - Można wyczarować wszystko. Ból psychiczny, fizyczny, zaklęcie ochronne, a nawet jedzenie - mówiła.

   - W takim razie po co są sklepy - zapytałam.

   - Wiesz... można się nimi posługiwać tylko w czasie lekcji. W sumie magowie i tak to ignorują, ale dla zachowania pozorów... - nie musiała kończyć. Ja wiedziałam.

   - ...od czasu do czasu trzeba zrobic zakupy! - krzyknęłyśmy razem.

   W tym samym momencie. Często nam się to zdarza. Po prostu kończymy swoje słowa. Jesteśmy niesamowicie zgrane. 

  Dotarłyśmy. Stałyśmy przed... Apetito! A myślałam, że będzie coś nowego.

   Kiedy weszłyśmy do środka od razu zauważyliśmy Marcina. Obok niego stał wesoły blondyn, który zapewne był jego współlokatorem.

   Powoli podeszłam do ich stolika podczas gdy Ania wybierała pizzę.

   - Cześć. To jest Liam. Liam to jest Izabella - przedstawił nas.

   Podaliśmy sobie ręce. To pewnie on był tak rozłożony na łózku. Zaśmiałam się w duchu.

   - Miło mi cię poznać - rzekłam.

   - Mnie również - odrzekł.

   Na jego twarzy błąkał się uśmiech. Dla dodania odwagi i sobie i jemu, także się uśmiechnęłam. Odwzajemnił go.

   Ania już dotarła. Sądząc po tym jej uśmiechu... zamówiła pizzę z czekoladą.

   O nie! Jak ona może to jeść. To jest takie... ble!

- Czekoladowa? - spytałam dla jasności. Pokiwała wesoło głową.

- Dobra. To co wiemy? - spytał Marcin.

  Ile on ma tych pytań w zanadrzu? Przewróciłam oczami.

   - Zmieniają się nam kolory oczu w trakcie odczuwania silnych emocji. Jest to bardzo rzadkie zjawisko. Wręcz niemożliwe, aby dwójka takich ludzi się spotkała. A jednak - uśmiechnęłam się krzywo.

   - Dlaczego my? - spytał.

   Kto? Bębny! Dam, dam, dam, dam! Marcin!

   - Ja jestem hybrydą więc mam duże pokłady mocy, a ty... nie mam pojęcia - prychnęłam.

   - W sumie... dziadek mówił kiedyś, że jego pra, pra, pra, pra, pra, pra dziadek był dziedzicem, ale to dalekie pokrewieństwo. - Odrzekł.

   - Okey, uznajemy tą wersję. - Potwierdziłam.

   Dalej rozmawiałam z Marcinem jeszcze chwilę dzieląc z nim swoje przypuszczenia na temat oczu. Jednak po czasie stoczyliśmy się z tematu. Poznawaliśmy się bliżej.

   Ania jadła pizzę (sama), a Liam milczał jak zaklęty. Chyba był nieśmiały.

   Patrzyłam na małe jeziorko za oknem i wyobrażałam sobie jak kule o kilkudziesięcio - centymetrowej średnicy wylatują z niego.

   O dziwo... tak się stało! Na serio! Nie żartuję! Pomyślałam jak kula leci w naszą stronę i tak było!

   Liam chyba zauważył przerażenie w moich oczach... STOP! Poprawka... moje oczy.

   Ich kolor, bo zaczął uświadamiać to innym. Gdy to zobaczyli zamilkli.

   A ja rozlepiałam kulki, zlepiałam. Aż powstał piękny widok. Mnóstwo kropel wody o różnych kształtach popychanych przez powietrze, a we wnętrzu ogień.
   Był to niesamowity widok. A ja chyba właśnie odkryłam swój trzeci żywioł...

   Oto ciąg dalszy. Przepraszam, że tak długo. Chociaż może nie, aż tak. Co o tym sądzicie? Nie za szybko? Oby nie.

Cztery żywiołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz