Rozdział 8

514 37 6
                                    

   Jeśli zauważycie jakiś błąd piszcie obok. Jeśli wam się podoba to zagłosujcie!

   - Błagam!!! - krzyczała Ania.
I tak od 20 minut. Zgadnijcie dlaczego. Dam, damra, ram...

   Zachciało jej się piżama party. Ze mną. Żebym mogła się wyluzować... Ehemm.

   Jeśli liczy, że to wystarczy to bardzo się myli.

   Odkąd wiem, że jestem awatarem... Nic nie jest już takie samo.

   - Powiedziałam nie! - powtórzyłam setny raz (dosłownie... liczyłam).

   - Potrzebujesz się rozluźnić! - próbowała dalej mnie przekonywać.

   - Okkkkkeyyyyyyyyyyy... - niechętnie zgodziłam się.

    Rzuciła mi się na szyję. To niesamowite jak łatwo można ją uszczęśliwić.

   Uśmiechnęłam się. Szczęście mojej przyjaciółki, moim szczęściem.

   - No to tak. Ty i ja. Poduszki, żarcie - rozmażyła się. O jedzeniu potrafi gadać godzinami.

   Zresztą jak ja. Od niepamiętnych czasów kocham jeść. Aż dziwne, że nie jestem gruba.

   Skrzywiłam się. Jeszcze tylko 2 godziny i zacznie się piżamówka. Jupiii...

   Właściwie... To doskonała okazja, aby dowiedzieć się co nieco. He, he. A potem będziemy się bawić.

*****

   Zaraz się zacznie. Muszę się przyznać, że jestem podekscytowana. Chociaż jednocześnie mam ochotę zaszyć się w mysiej dziurze i spędzić tam całe życie.

   No dobra... Wychodziłabym spotkać się z Anią i Willem kiedy już go zdobędę. Chytry plan. Może jednak ta nora powinna być lisa.

   - Zaczynamy.

   Wskazała na nasze złączone łóżka nakryte kocem. No i oczywiście żarcie! I gdzie ja usiądę? Przecież tam nie ma miejsca.

   Uniosłam brew i spojrzałam pytająco na Anię.

   - Gdzie mam usiąść - spytałam.

   - No siadaj. Tu na łóżku - spojrzała na mnie jakby nic nie rozumiała.

   Aaa... Bo tak było. Nie zrozumiała aluzji. W mojej głowie pojawiła się pewna emoji.
😑
O! Taka! To moja ulubiona minka. Kocham denerwować ludzi i nieco przesadzam z sarkazmem.

   - Ania... - zniecierpliwiłam się. - Tu nie ma miejsca!

   Wskazałam na nasze posłanie.

   - Sorki.

   Podeszła tam i postanowiła poprzesuwać nieco miski. Oczywiście ja - wzorowa przyjaciółka i grzeczna bezproblemowa uczennica pomogłam jej.

   Bezinteresownie. Możecie być ze mnie dumni!

   Podsunęłam stolik i zaczęłam przekładać tak wszystkie chipsy, żelki, mientusy, batony, cukierki, pepsi, orenżady...

   Oczywiście biorąc po trochu wszystkiego...

   No, ale miałam dobre chęci! Nie chciałybyśmy przecież żeby Ania sie rozchorowała.

   Usadowiłam sie wygodnie w wskazanym wcześniej przez Anię miejscu.

   Anna wyciągnęła laptop i włączyła "Slender Mana".

   - Czekaj - poprosiłam.

   - Coś się stało?

   - Nie nic... tylko... Chciałabym wiedzieć jak to wyglądało na Ziemi.

   - Co? - Nie zrozumiała.

   - Kiedy się uniosłam... t... to... czy ktoś to widział? - zapytałam drżącym głosem.

   - Nie, skarbie - powiedziała.

   Skarbie? Kto ponosi za to odpowiedzialność? Kto podmienił moją przyjaciółkę?!

   - Wyczarowałam barierę. Ludzie widzieli tylko jak rozmawiamy. Iluzja. I z przyczyn znanych tylko mnie nie mieli najmniejszej ochoty podchodzić - wytłumaczyła.

   Sprytnieee...

   - A teraz oglądamy "Slender Mana" - powiedziała moja BFF.

   Po skończonym filmie muszę przyznać, że nie był taki zły...

   Znaczy się... straszny też nie był. Chociaż przyznam, że raz się wydarłam.

   W tym momencie kiedy bohaterka spotyka Slender Mana i znika jej twarz.

   Poprowadziłyśmy rozmowę.

   - Uuu! Podoba ci się Will, tak? - zapytała.

   - No... tak... A tobie ktoś się podoba?

   Zarumieniła się. Ukryła twarz za włosami. Czyli tak.

   - Kto?

   - Nikt...

   - Kto? - dopytywałam.

   - Nikt ważny - rzuciła obojętnie.

   - KTO?!

   - Nie powiem...

   - Anka...

   - No, dobra! To Liam! Okej?! Nierozumiem o co tyle krzyku.

   Przytuliłam ją.

   - Tak się cieszę! - piszczałam.

   - Ale on chyba nic do mnie nie czuje... - zasmuciła się.

   - Nie mów tak! Oj już ja się dowiem co on o tobie myśli! - Postanowiłam.

   Dopilnuję żeby nie zranił mojej przyjaciółki. W końcu mam moc czterech żywiołów.

   - Tylko dyskretnie... - poprosiła na co prychnęłam.

   - Jak będzie trzeba to spytam prosto z mostu.

   - Izabello Mazur!

   - Tak? - zapytałam trzepocząc rzęsami.

   Spojrzałyśmy po sobie z poważnymi minami.

   Wytrzymałyśmy zaledwie kilka sekund. Zaczełyśmy śmiać się do rozpuku.

   Obejrzałyśmy jeszcze jeden film. Nawet nie zauważyłam, że wykończona zasypiam...

   To już wszystko. Rozdział jest dość krótki no, ale...

Cztery żywiołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz