...esięćfaktówktórychniewieszoswoimcieletopowadychatrzylatatemujedensiedemmlnwyświetleń jedenzerozerozerociekawostekowszystkimcharliegibonadwalatatemuczterysześćczte... – mechaniczny, wypluwający słowa z zawrotną prędkością głos oddalił się nagle i stłumił.
Poderwałem głowę z podtrzymującej ją nad biurkiem dłoni.– Statek matka do Oscara; jadę odwiedzić babcię, chcesz się zabrać? – To mama ściągnęła mi słuchawki nauszne, po to tylko, aby usłyszeć odpowiedź, którą i tak znała:
– Nie.Westchnęła ciężko. Wtyczka pyknęła cicho, gdy odłączała kabelek od komputera. Głos umilkł. Słuchawki lekko stuknęły, gdy odłożyła je na biurko.
– Jak chcesz, ale nie siedź cały dzień przed tym pudłem. Godzina świeżego powietrza wciąż obowiązuje.
– Nawet dzisiaj? – jęknąłem.
– Zwłaszcza dzisiaj. Mamy piękny, wiosenny dzień, szkoda by było go zmarnować, hm?
– Skoro tak mówisz...
– Wstawaj i szybciutko na dwór, bez dyskusji. Wychodzę. – Zamknęła drzwi.Z westchnieniem podniosłem cztery litery z krzesła, które od razu zasunąłem. Założyłem słuchawki na szyję i wziąłem telefon z jego stałego miejsca, podpinając do nich, po czym chowając w kieszeni. Złapałem jeszcze za opierający się o biurko kawałek drewna i z takim arsenałem "zewnętrznego przetrwalnika" wyszedłem do przedpokoju, gdzie z góry schodziła już mama, lekko stukając obcasami o stopnie, a za nią, straszliwie tupiąc, zbiegała oburzona Chloe.
– ...mo! Wszyscy moi znajomi tam idą, dlaczego tylko ja nie mogę?!
– Ponieważ wychodzę i musisz pilnować brata.
– A nie możesz zabrać go ze sobą?!Nie zważając, że wszedłem w sam środek kłótni, zacząłem w ciszy zakładać sneakersy.
– Nie, ponieważ Oscar woli zostać w domu.
– Ale to niesprawiedliwe! Dlaczego liczy się to czego on chce, a to czego chcę ja już nie?!
– Zejdź z tonu, moja panno. I dobrze wiesz dlaczego, więc...
– Tak, ale przecież to nie moja wina, że jest ślepy! Czem...?!
– Chloe! – mama pierwszy raz uniosła głos, skutecznie zamykając tym jadaczkę mojej siostry.W pomieszczeniu zapanowała chwilowa, pełna napięcia cisza.
Mama nabrała głośno powietrza, oczyma wyobraźni niemal widziałem, jak nerwowo wygładza dół marynarki, a jej nadęte policzki czerwienieją (a może różowieją, Jezu, jakiego one nabierały koloru), gdy odzywała się nieznoszącym sprzeciwu tonem:
– Wychodzę i zabieram twojego jedynego, kochanego brata do ogrodu. Wyglądaj na niego czasem, jak przykładna, starsza siostra! – Pantofelki zastukały o podłoże i poczułem, jak matczyna dłoń łapie mnie za rękę.Wyszliśmy z domu, a gdy drzwi się za nami zamknęły, usłyszałem, jak Chloe ryknęła wściekle i wbiegła z powrotem na górę, tupiąc przy tym jeszcze donioślej, niż gdy schodziła.
Mama zaprowadziła mnie do ogrodu, gdzie na krótko i starannie ostrzyżonej trawie rozłożony był wielki koc.
– Nie ma robaków? – zapytałem. Nienawidziłem robaków. Między innymi dlatego wolałem siedzieć w domu.
– Nie ma. – Usłyszałem, jak otrzepuje z czegoś materiał. – Możesz siadać.Ukucnąłem, odkładając swoją laskę, i wymacałem kocyk, by wejść na niego ostrożnie.
– Twoi koledzy znowu o ciebie pytali. Na pewno nie chcesz zapolować z nimi na pisanki? – odezwała się delikatnie, kiedy już się usadowiłem.
CZYTASZ
Nocna seria |boys love stories|
Misterio / Suspenso"Jeszcze cię dłonią Szukam po ciemku Zanim pod skronią Wśród myśli zgiełku Ta jedna prawda Zaświeci jasno Dłoń się zatrzyma I myśli zgasną"* /Seria powiązanych ze sobą, pozornie oddzielnych historii. Znajdzie się tu tajemnica, dreszczyk emocji i kap...