Skryci w mroku nocy (2/3)

481 39 148
                                    

      Rano ignorowałem dzwoniący budzik tak długo, aż w końcu zajrzała do mnie mama. Tata pracował już od szóstej.
      – Ozzy?  Oho, w dalszym ciągu używała tego zdrobnienia. – Skarbie, czas do szkoły.  Od pewnego czasu znów do niej chodziłem, z tym że do specjalnej. Tyle tylko, że zawsze odprowadzał mnie Leonard, nawet jeśli przez to spóźniał się na własne lekcje.
      – Nigdzie nie idę.  Dlatego też nawet nie odwróciłem się od ściany, dalej leżąc na boku plecami do matki, na kołdrze, zamiast pod nią. Miałem na sobie wczorajsze, zapewne wymięte ubranie, a gdybym miał oczy, to byłyby całe czerwone od płaczu.

      – Dlaczego?  zapytała, a gdy nie uzyskała odpowiedzi, przykucnęła przy łóżku. – Ja cię mogę odprowadzić, jeśli o to chodzi. A prawdę mówiąc, może przyszła pora, byś zaufał w końcu Lavie i poszedł tylko z ni...
       Idę z Lenem albo nie idę wcale  przerwałem, uświadamiając sobie nagle, że zakaz widywania się z nim dostałem tylko od taty. Zawsze się go słuchałem, ale może nadszedł czas upodobnić się trochę do przyjaciela i, jeśli mama zajęłaby inne stanowisko w tej sprawie...
      – Oscarze, proszę, nie stawiaj mnie w takiej sytuacji. Tacie w końcu przejdzie, ale do tego czasu uszanujmy jego...
       A jeśli mu nie przejdzie?!  Poderwałem się do siadu. – Mam naprawdę już więcej nie spotykać się z Lenem?! Pozwolisz na to?!
      Usłyszałem, jak ciężko wzdycha, i poczułem ugięcie materaca, gdy usiadła na brzegu łóżka.
      – Chodź tu do mnie.

      Zmarszczyłem brwi, ale przysunąłem się do jej wyciągniętej ręki, którą mnie objęła i przycisnęła moją głowę do swojej marynarki. Położyłem dłoń na prostej spódnicy, którą ubrała zapewne do kompletu, jak codziennie rano, mimo że już nie chodziła do biura. Pachniała jak zawsze słodko, perfumami Chanell.

      – Widzisz, Oscy, problem tkwi nie tylko w twoim ojcu. Próbowałam przemówić Grace do rozumu, ale zgodziła się z Thomasem w tym, że to przez zbyt częste przebywanie ze sobą pomieszało się wam w głowach.
       Co za farmazony...  mruknąłem naburmuszony.
      – No farmazony, farmazony, ale oni w ich myśl postanowili połączyć siły w dopilnowaniu, abyście od siebie "odpoczęli", czy tego chcecie, czy nie. Tak więc widzisz, niewiele mogę tu zdziałać. Żebyś wiedział, jak ja się z nią pokłóciłam, ale niestety to nic nie dało; Leonard może wychodzić z domu tylko do szkoły, a i to ma być odwożony samochodem  tam i z powrotem.
       Przecież to szaleństwo!
       No wiem, skarbie, co ja ci poradzę? Trzeba przeczekać najgorsze i dać im się z tym oswoić. Ale nie możesz na ten czas znowu zamknąć się w pokoju.
      – Ale wychodzić mogę tylko do szkoły...? Uniosłem brew, ciekaw, co ona na tę część szlabanu od ojca.

      – Z tym spróbuję coś zdziałać, ale na razie postaraj się nie denerwować taty, niech ochłonie. I jak prosi, żebyś coś zrobił, to lepiej się go posłuchać, hm?  Odgarnęła mi włosy, kładąc dłoń na policzku, a ja zmarszczyłem brwi, lecz nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, wstała, dodając: – No, bo spóźnisz się do szkoły. Dasz szansę Lavie, czy jeszcze wam potowarzyszyć?
       Mamo, źle się czuję, w piątki mam mało lekcji, pójdę do szkoły z Lavą w poniedziałek, obiecuję  jęknąłem, powracając do pozycji embrionalnej, a ona westchnęła.
      – No dobrze, niech ci będzie. Gdybyś czegoś potrzebował, będę w gabinecie.

~~*~~

      Szybko pożałowałem swojej decyzji zostania w domu, gdy poprosiłem Lavę o przyniesienie pilota i przypomniałem sobie, że jest nieprzydatny, a telewizor dalej nie działa, dołączając do listy urządzeń, z których nie mogłem skorzystać. Len na moim miejscu pewnie znalazłby sposób na dalsze korzystanie z chociaż jednego z nich, mimo zakazu, z których nic sobie nigdy nie robił, ale ja miałem wgrane w sobie dużo większe posłuszeństwo względem rodziców i ciężko mi było sprzeciwić się w czymkolwiek któremukolwiek z nich.
      No i w końcu jestem ślepy, raczej prędko nie przestanę być od nich zależny, magiczny wiek wchodzenia w dorosłość w moim przypadku tracił swe właściwości. A nawet gdybym na przykład zignorował zakaz wychodzenia i się wymknął, co niby bym zrobił w ciemności, w której jestem uwięziony?

Nocna seria |boys love stories|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz