9

334 20 0
                                    

Wróciłam do wieży Gryffindoru w podłym nastroju. Liczyłam, że nie spotkam nikogo, ale jak bardzo myliłam się gdy zobaczyłam leżącego na kanapie, a właściwie rozwalonego na kanapie Pottera. Ręce bezwładnie wisiały mu z obu stron kanapy. Wystraszyłam się i podeszłam do niego i wtedy zrozumiałam, że on najzwyczajniej w świecie był pod wpływem Ognistej. Załamałam się na ten widok. On śpiewał pod nosem patrząc w sufit. Lily nie mogła go zobaczyć w takim stanie, bo już całkowicie załamałaby się na ten widok.

- James co ty zrobiłeś?- zapytałam próbując podnieść jego ciężkie ciało.

- Dori- wybełkotał- co ty tu robisz tak wcześnie?

Byłabym głupia gdybym powiedziała mu, że właśnie jego najlepszy przyjaciel pocałował mnie niespodziewanie, a ja uciekłam.

- Przyszłam pozbierać cię to kupy. Co ci strzeliło do głowy by się upić. . .

- Nie wiem . . .nic nie mów mamie. . .

Mogłam się spodziewać, że zaśnie i będę musiała sama go wytaszczyć na górę. Jak na złość nie miałam przy sobie różdżki, bo zostawiłam w pokoju, a gdybym poszła po nią Lily mogłaby wrócić i zobaczyć w tym stanie Pottera. Skupiłam całą swą siłę i spróbowałam go podnieść.

- James do diabła obudź się, bo powiem mamie- ostrzegłam go jego własną mamą i jak się spodziewałam obudził się.

Oparty o moje ramię człapał kroczek po kroczku jak małe dziecko coś śpiewając pod nosem. Za każdym stopniem musiałam mu mówić, że ma podnieść nogę by łaskawie to zrobił i przy okazji się nie zabił, bo przecież świat nie zniósłby tej tragedii. Byłam uszczęśliwiona kiedy dotarliśmy do jego dormitorium, które było puste. Nawet Petera nie było, a to dziwne. Nie spodziewałam się, że mogą mieć tam taki chlew. Ja rozumiem to chłopcy, ale litości od czasu do czasu mogą posprzątać. Co ja mówię? Skrzaty tam sprzątały, a oni i tak mieli syf. Dramat. Próbowałam zgadnąć, które to łóżko Jamesa, ale wszystkie były tak samo zaśmiecone. Jednak przy jednym z nich było wspólne zdjęcie Pottera i Lily więc domyśliłam się, że to jego. Legł jak długi na łóżko i przytulił się do ramki ze zdjęciem. Żałosne, aczkolwiek na jakiś sposób urocze. Przykryłam tego durnia kołdrą i już chciałam iść, ale Potter nie miał tego w planach.

- Ściągnij mi skarpetki- wybełkotał, a ja myślałam, że zaraz sama osobiście go zabiję.

- Nie w tym wcieleniu Potter. Śpij dobrze.

Już chciałam iść i byłam prawie przy drzwiach, ale znów się odezwał swoim bełkotem.

- Nie mogę zasnąć Dori. Zaśpiewaj mi tak jak nam kiedyś śpiewała moja mama gdy byłaś u mnie na wakacjach.

Nagle wspomnienie wakacji w Dolinie Godryka kiedy mama Jamesa śpiewała nam na dobranoc uderzyło zabójczą prędkością w moje uczucia. Zmiękłam momentalnie. Nie rozpamiętywałam tego, aż do tego momentu. Wakacje w Dolinie Godryka były najlepsze jakie pamiętam. Ja i James bawiliśmy się do późna, a także graliśmy w mini Quidditcha. To z nim uczyłam się wszystkiego i dlatego, że mnie nauczył grać chciał mnie potem w swojej drużynie. Tak tęskniłam za tamtym czasem. Marzyłam by cofnąć się w czasie i znów być dzieckiem, które nie musi się martwić o niektóre rzeczy.

 - Nie wiem czy pamiętam. . .

- Możesz pominąć zwrotkę o psie i kocie- powiedział mocniej okrywając się kołdrą- już możesz zacząć.

- Nie znoszę cię.

- A ja ciebie kocham Dori.

-Tylko zamknij oczy swoje

Remember Me//Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz