18

290 17 0
                                    

Powiedziałam o wszystkim Rose i Lily. Lily była oburzona zachowaniem Jamesa, który postanowił mnie szpiegować, a Rose zaklęła pod nosem siarczyście i wyszła z pokoju. Nie miałam pojęcia co chciała robić, ale ja nie miałam w planie iść za nią szczególnie, że śpieszyłam się na śniadanie. Razem z Lily, która tym razem nie towarzyszyła Jamesowi. Weszłyśmy jak zwykle do Wielkiej Sali licząc, że nowy dzień to nowe rozdanie.

Przez wszystkie lekcje próbowałam skupić całą swoją wątpliwą uwagę na to co mówią nauczyciele. Nie było to proste, ale już na trzeciej lekcji, którą były eliksiry nie myślałam o niczym prócz składnikach do szczęścia. Może właśnie dlatego łatwo mi było nie myśleć, bo tam nie było Blacka. To nie poprawiło jakości mojego eliksiru, który wciąż nie był idealny. Królową Eliksirów nigdy nie będę. Nie dorównywałam poziomowi Snape'a ani Lily. Moje włosy były napuszone jak u strusia, a Stella wciąż wyglądała jak księżniczka. Nie dziwiło mnie, że całkiem spora część szkoły uganiała się za tą blondyneczką. Pewnie gdybym sama była chłopakiem to chciałabym się z nią spotykać. Pewnie nawet gdyby nie ten cholernych eliksir miłosny to i tak Black by się za nią zabrał. Oczywiście, że się zabrał zanim dała mu ten syf. Wolałam nawet nie myśleć o tym co mogli razem robić.

- Jakim cudem chodzisz do Klubu Ślimaka skoro jesteś beznadziejna w eliksirach. . .- mówiła Rose kiedy szłyśmy w stronę Wieży Gryffindoru.

- Moja mama była jego pupilkiem- odparłam zgodnie z prawdą. Ciągle słyszałam, że byłam do niej podobna. Nie wiedziałam czy mam to traktować jako komplement czy raczej coś zupełnie odwrotnego.

- Może pogódź się z Jamesem?- zasugerowała patrząc na mnie wyczekująco.

- Nie lubię być kontrolowana, a on o tym doskonale wie, a mimo to szpieguje mnie. Zero przepraszam. Nic.

- On się o ciebie martwi. Jesteś jego rodziną to chyba normalne- ciągnęła jakby na siłę chciała mnie przekonać.

Nie. . .

Nie mogłam powiedzieć nic więcej, bo James stanął na przeciw mnie z miną zbitego psa. Prawda była taka, że widząc go takiego nie mogłam mu nie przebaczyć jeśli by tego chciał.

- Dorcas. . .ja cię przepraszam. Nie chciałem, to znaczy chciałem, ale obiecuję, że już tego nigdy nie zrobię- powiedział na jednym wdechu.

- Skoro mnie przepraszasz, to nie mogę się chyba na ciebie dłużej gniewać- obróciłam się w bok i dostrzegłam Syriusza idącego w naszą stronę, a z nim nie chciałam już na pewno prowadzić dyskusji- idę jakość powietrza diametralnie spadła.

Specjalnie przeszłam obok Syriusza mówiąc szeptem ,,kapuś". Z jego strony nie było żadnej reakcji. Byłam głupia myśląc, że może faktycznie coś do mnie czuje. Rose za bardzo namieszała mi w głowie mówiąc te wszystkie brednie. Syriusz Black miałby coś czuć do mnie? Głupota. Chcąc pohamować swoją złość poszłam prosto do biblioteki gdzie była szansa, aby się trochę uspokoić. Miałam szczerą nadzieję, że nie znajdę tam Thomasa albo Downana. Byłam taka nierozsądna, że się z nimi zadawałam. Czysta głupota i nieodpowiedzialność.

Dostrzegłam przy stoliku Lily, która zawzięcie coś kreśliła na pergaminie. Bez namysłu podeszłam do tej rudej furii. Kiedy się przyjrzałam to rysowała jakiś układ zapewne z Astronomii, ale nie miałam bladego pojęcia co może to przedstawiać. Całe szczęście, że nie miałam tej przyjemności chodzić na Astronomię.

- Co tam rysujesz?- zagadnęłam opierając się o regał z książkami.

- Układ gwiazd nad Hogwartem w Halloween- odparła nie odrywając wzroku znad pergaminu.

Remember Me//Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz