Weszłam do Pokoju Wspólnego i liczyłam spotkać Stellę. Musiałam wyjaśnić, a raczej ona miała mi wyjaśnić dlaczego kłamała. Nie musiałam długo szukać, bo siedziała przy stoliku ryjąc piórem w pergaminie. To nie było podobne do niej. Zazwyczaj spędzała czas na plotkowaniu, knuciu i malowaniu paznokci na przemian.
- Czemu kłamałaś! W co ty grasz?!- warknęłam wściekła.
-Już wiesz?- westchnęła spokojnie.
- Tak, JUŻ wiem. Jaja sobie robisz? To mnie chcą ukatrupić bo zadaję się z nie tym kim trzeba i ogólnie mam ich głęboko gdzieś, albo tak po prostu chcą mnie zabić. Przez szmal czasu bawiłam się w przykładną narzeczoną, bo myślałam, że zabiją tych na kim mi zależy.
- Możesz myśleć co chcesz, ale nie chcę byś zginęła. Nie to, że cię lubię, ale szanuję. Czy gdybym powiedziała ci prawdę posłuchałabyś mnie? Ty jesteś gotowa się za nich poświęcić, a teraz niech zgadnę wrócisz do tamtego.
- Brawo. Jeżeli i tak mam umrzeć to chcę być szczęśliwa!
- Dorcas!
- Nie, mam ich gdzieś. Voldemort mnie chce więc póki co mogę czuć się bezpieczna.
Nie słuchałam co ma mi więcej do powiedzenia. Usiadłam na kanapie obok Lily i Jamesa. Na początku wytrzeszczyli oczy na moją fryzurę, a potem ze zdziwieniem przyglądali się co mam im do powiedzenia. Dziwne, że od razu zakładali, że mam im coś do powiedzenia.
- Co zrobiłaś z włosami?- zapytał szybko James.
- Czas na zmiany- mruknęłam- co wy na to by pójść do Hogsmeade razem w sobotę?
- W sumie czemu nie? Odbijało ci ostatnio- stwierdził James.
- Przesadzasz Potter-posłałam mu kuksańca.
- Nie idziesz ze swoim narzeczonym?- wypaliła Evans, która bacznie mi się przyglądała.
- Idzie. . .ale osobno. . .a co chcecie bym was sobie zaznajomiła?Nie ma potrzeby, bo. . .
- Przyszła zguba- pojawił się Syriusz w towarzystwie jakiejś dziewczyny- poznajcie Shelly Donovan.
Już kojarzyłam tą laskę. Jak większość długonogich i niesamowicie pięknych brunetek była Krukonkami. Jakoś chyba nie bardzo się przejął.
- To ty Dorcas- pisnęła Shelly, a ja spojrzałam na nią z politowaniem- to o tobie mówi Ravenclaw, że grasz na dwa fronty. W sumie na trzy, bo jeszcze Slytherin. To prawda, że młodego Regulusa też owinęłaś wokół palca?- szczególnie, że właśnie dowiedziałam się, że chce mnie zabić.
Serce mi załomotało, a krew w żyłach wzburzyła. Nie znali mnie, ale dzięki Thomasowi mogli mnie oceniać.
-A co zazdrościsz?- nie dałam jej satysfakcji.
- Nie. W sumie nie jest fajnie być puszczalską Hogwartu.
- Coś ty powiedziała?- powtórzyłam wstając z kanapy.
- Donovan przegięłaś!- warknął Potter.
- James to nie ma sensu-powiedziałam w stronę Pottera- A ty też się zgadzasz?- zapytałam Blacka.- Tobie radzę mnie nie obrażać.
- Zdzira-rzuciła Shelly gdy ja już odchodziłam.
Oparłam się o zimną ścianę i nie powstrzymywałam łzy swobodnie spływającej z policzka. Przez cały ten czas starałam się ich jakkolwiek bronić, a teraz wyszłam na . . .Zsunęłam się po ścianie i podkuliłam kolana pod brodę. Miałam ochotę znowu do nich wrócić i powiedzieć im prawdę. Black nawet nie bronił, a więc uważał tak samo jak reszta. To nie było sprawiedliwe.
CZYTASZ
Remember Me//Syriusz Black
Fiksi PenggemarOstatni rok w Hogwarcie. Ostatni czas by zrobić to czego zawsze się chciało, ale czy starczy odwagi. Czy można pozostać sobą kiedy Voldemort wykorzystuje wszystkie chwyty, aby przejść na jego stronę? Czy wystarczy odwagi?