Czytając Proroka Codziennego nie wierzyłam jak można być tak złym do szpiku kości. Voldemort robił krzywdę ludziom, osieracał dzieci i pozbawił setki rodzin szczęścia. Drażniło mnie to, ale póki co nie wiele mogłam zrobić. Miałam w planach po ukończeniu Hogawrtu wstąpić do jakiejś organizacji walczącej przeciw Voldemortowi. Niestety on miał całkiem sporą przewagę gdyż, wiele osób z różnych powodów wchodziła do jego armii. Zdawałam sobie sprawę, że jakaś część uczniów również nie odmówi temu czarodziejowi.Dziwne było uczucie przechodzić między osobami, które za chwilę mogły być śmierciożercami. Zdawałam sobie sprawę, że to nie łatwo odmówić gdyż za każdym razem pojawia się jakiś szantaż emocjonalny. Pewnie bym nawet tego nie wiedziała gdyby nie to, że rok temu mama sama chciała, abym wstąpiła szeregi Voldemorta. Byłam mieszańcem, ojciec mugolak, a matka czysta krew. Nie wiem jak to się stało, że matka wychowująca się w rodzinie, która nie miała obsesji na punkcie czystości krwi stała się podłą osobą. Nie rozumiałam czemu nagle jej poglądy się zmieniły. Nie rozumiałam co się z nimi stało. Podobno wychodząc za mojego tatę była bardzo szczęśliwa i wiele osób zazdrościło im prawdziwej miłości. Jednak nasze życie gruntownie się zmieniło kiedy zniknął, zaginął, albo może umarł. Nawet go nie pamiętałam. Wciąż żywiłam głęboką nadzieję, że może się odnajdzie i wróci i znów mama będzie się zachowywać jak mama. Ilekroć wracałam na wakacje czekałam aż wróci, ale nigdy się nie doczekałam. Nie znałam taty i było to okropne. Jedyną osobą, która o wszystkim wiedziała był James Potter. Gdyby jednak się dowiedział, że chciałam wstąpić do organizacji walczącej z Voldemortem wściekłby się i zapewne nie pozwoliłby mi na to. Nie zamierzałam jednak czekać bezczynnie, bo doskonale wiedziałam, że on także nie zamierza. Rozumiałam, że się martwił, ale tak czy owak nie był w stanie mnie powstrzymać. Nie chcąc się kłócić, zmuszona byłam milczeć na razie o moich planach.
- Popatrz- szturchnęła mnie w ramię Rose.
Zwróciłam głowę w kierunku gdzie Stella zamienia szklanki z sokiem. Miałam rację, ale nawet gdybym w tamtej chwili coś powiedziała, niewiele osób by mi uwierzyło. W końcu Stella była wykształcona w każdym możliwym aspekcie.
- Nic z tym chyba nie zrobimy- mruknęłam- chociaż. . .jeśli teraz wylałybyśmy ten sok. . .
Długo nie myślałam i niby sięgając po dzban z sokiem pchnęłam szklankę Syriusza, której zawartość wylała się. Widziałam jej wściekłe spojrzenie. Byłam przekonana, że nie pomyliłam się i ta dziewucha coś mu dolewała do tego soku. Byłam prawie pewna, że był to eliksir miłosny.
- Och przepraszam-zaczęłam spokojnie.
- Zrobiłaś to specjalnie-warknęła Stella.
- Specjalnie miałabym wylewać czyjś sok tak żeby nie wylać na ciebie?- zakpiłam - gdybym zrobiła to specjalnie możesz być przekonana, że byłabyś teraz w soku dyniowym.
- Syriusz zrób coś- pisnęła Stella potrząsając Syriusza w ramię- słyszysz co do ciebie mówię?
- Łapa- wtrąciła się Rose wstając od stołu i podchodząc do Syriusza- McGonagall prosiła byś mi wytłumaczył ostatnie zaklęcia, chodź ze mną proszę.
Rose była bardzo przekonująca, ale wiedziałam, że ma inny plan. Nie mogłam jednak domyślić się o co może chodzić. Spojrzałam na Evans szukając odpowiedzi, ale ta jedynie potrząsnęła ramionami. Syriusz powoli wstał i jak zahipnotyzowany wyszedł z Wielkiej Sali obok Rose. Miałam ochotę wyjść i śledzić dokąd idą i jaki ma plan Rose. Musiałam jej jednak zaufać.
- Nie znoszę was- pisnęła Stella w naszą stronę- a szczególnie ciebie Morcas.
-Dorcas- poprawiłam ją- a dla ciebie pani Meadowes- uśmiechnęłam się słodko.
CZYTASZ
Remember Me//Syriusz Black
Fiksi PenggemarOstatni rok w Hogwarcie. Ostatni czas by zrobić to czego zawsze się chciało, ale czy starczy odwagi. Czy można pozostać sobą kiedy Voldemort wykorzystuje wszystkie chwyty, aby przejść na jego stronę? Czy wystarczy odwagi?