21

250 18 0
                                    

Wsiadłam do pociągu z mętlikiem w głowie. W domu na zakończenie całego cyrku otrzymałam instrukcje jak się zachowywać. Można je było podpiąć pod groźby. Martwiło mnie, że mama nie pojawiła się. Szczerze zaczynałam się martwić. Abraxas zachowywał się jak ktoś psychicznie chory. Nie podobało mi się to w żadnym wypadku. Wciąż miałam przed oczami jak uderzył mnie, a potem potraktował Cruciatusem. Całe szczęście, że Bellatrix nie pokazała się. Nie bałam się jej mocno, ale przerażała mnie po tym do czego jest zdolna. Gdy zamykałam na chwilę oczy cała obolała widziałam te ciemne oczy Belli. Nienawidziłam ich i budziły we mnie lęk. Nigdy nie zwracałam zbytniej uwagi na oczy i nie potrafiłam rozszyfrować po spojrzeniu, ale jej oczy wbiły się w moją głową nie dając o sobie zapomnieć. Usiadłam w przedziale zanim ktokolwiek z Gryffindoru, a właściwie z przyjaciół zdążył wejść. Nagle usłyszałam  wołanie swojego imienia. Wiedziałam, że to mama. Wyjrzałam przez okno i dostrzegłam ją. Stała tak blisko. Jej włosy były rozwiane i nie przypominała tej szanownej kobiety z jaką miałam styczność przez ostatnie kilka lat. Wyglądała jakby się czegoś bała i gorączkowo się oglądała za siebie. Otworzyłam okno kiedy nakazała mi to ręką.

- Mama. . .

- Skarbie, obiecaj że będziesz walczyć. Nie poddawaj się. Wierzę w ciebie- przerwała mi.

- Ale. . .- zaczęłam nie rozumiejąc gdzie podziała się dawna mama.

- Nie słuchaj się Waltera, ani nikogo i nie martw się o mnie cokolwiek by się działo.-Mówiła wciąż oglądając się za siebie, a z jej oka popłynęła łza- Jestem z ciebie dumna i zawsze będę. Tak strasznie mi przykro za to co cię spotkało, za każdą ranę. . .Przepraszam za te ostatnie lata. . .tak mi przykro, że tyle czasu straciłyśmy. Obiecuję, że nadrobię to. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Idź zawsze za głosem serca, a nie zabłądzisz.

- Ja. . .- nie mogłam się wysłowić- Mama- podniosła się na palce i szybko ucałowała w czoło- kocham cię.

- Ja ciebie też- powiedziała z ulgą.- Baw się dobrze w szkole, to twój ostatni rok. Ja sobie poradzę. Nie pisz listów do domu, ja się odezwę. . .

Nagle pociąg ruszył, a mama pozostała w tyle machając do mnie z uśmiechem. Po chwili wszystko zniknęło. Oparłam się na siedzeniu i myślałam nad tym co powiedziała mama. Kazała mi się nie martwić, ale ja ewidentnie widziałam, że coś złego się dzieje. Na początku myślałam, że udaje, ale potem wiedziałam, po prostu wiedziałam, że mówi prawdę. Kochałam ją pomimo wszystko i nie potrafiłabym jej nie wybaczyć. Musiałam dać radę cokolwiek by się nie działo, prosiła mnie o to, a obietnic się dotrzymuje. Powzięłam sobie za cal by walczyć do końca. Po tych słowach nie straszny wydawał mi się Walter. 

Z myśli wyłonił mnie dźwięk otwieranych drzwi do przedziału. Zobaczyłam tam Jamesa i Lupina. Byli weseli i szczęśliwi. Na mój widok niestety James spoważniał, a Remus obdarzył mnie pocieszającym spojrzeniem, chyba. Być może chciał mnie wesprzeć, bo sam kiepsko czuł się z tym, że Rose już nie ma.

- Dorcas jak ty wyglądasz! Co ci się stało?!- zapytał od razu Potter poprawiając okulary.

- Spadłam ze schodów- skłamałam gładko i przy okazji uśmiechnęłam się jak gdyby to było coś śmiesznego.

- Wyglądasz jak szkielet, czy w ogóle coś jadłaś?

- Remus jak tam u ciebie?- zmieniłam temat.

- Byłem na północy u ciotki- odparł- w sumie to świetnie się bawiłem gdy tylko nie myślałem o Rose.

- Rozumiem. James- popatrzyłam na niego- Pożycz mi twoją pelerynę.

- Ale. . .

- Proszę. ..

James niechętnie oddał mi pelerynę, a ja zabierając ze sobą torbę wyszłam z przedziału. Znalazłam jeden wolny i to daleko od wagonu Jamesa, do którego zaraz pewnie miał przyjść Syriusz i daleko od Waltera. Usiadłam po turecku na kanapie i nałożyłam na siebie pelerynę. Nie chciałam z nikim rozmawiać, choć może powinnam z Lily. Próbowałam usnąć, a kiedy mi się to udało koszmar w postaci Bellatrix powrócił. Zerwałam się z bijącym sercem i kropelkami potu na czole. Oddech stał się przyspieszony, ale na szczęście nikogo nie było w przedziale. Będąc cały czas pod peleryną, nagle drzwi się otwarły i stanął w nich Black. Przeraziłam się, że może załapie, iż tam byłam. Zatrzymał na dłużej wzrok tam gdzie siedziałam, ale wyszedł. Kamień spadł mi z serca.

Remember Me//Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz