Kilka godzin później siedziałam na krześle przy stoliku i z uśmiechem patrzyłam na mojego przyjaciela, który teraz tańczył razem ze swoją ukochaną, co jakiś czas śmiejąc się głośno. Westchnęłam cicho po czym wróciłam wzrokiem na mój telefon, który trzymałam w dłoniach, ponieważ kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Dopiero teraz kiedy siedziałam kompletnie sama czułam jak bardzo nie pasowałam do tego miejsca. Byli tutaj skoczkowie z ich rodzinami lub partnerkami, a ja byłam tutaj zupełnie obca. Albo przynajmniej tak się czułam. Po raz kolejny z moich ust wydobyło się ciche westchnienie, po czym oparłam głowę na dłoni. Mimowolnie moje myśli zaczęły krążyć wokół Andreasa. Ostatnio coraz częściej łapałam się na myśleniu o nim i trochę mnie to przerażało. Ale jak miałam o nim nie myśleć skoro nawet pomimo upływu kilku godzin czułam jego dłonie, które mocno obejmowały mnie w talii, abym czuła się bezpiecznie w dużej grupie znajomych jego i Davida. Jak mogłam o nim nie myśleć, skoro jak tylko czułam się dzisiaj niepewnie szukałam go wzrokiem, aby poczuć się lepiej?
- O czym tak myślisz Klara? - Nagły dotyk dłoni na moim ramieniu wyrwał mnie z myśli i spowodował, że zaskoczona gwałtownie spojrzałam za siebie. Natychmiast jednak uspokoiłam się, kiedy zobaczyłam uśmiechniętego Andreasa, który usiadł na wolnym krzesełku koło mnie.
- O niczym konkretnym. - Odpowiedziałam, od razu posyłając w kierunku skoczka delikatny uśmiech. Chłopak posłał w moją stronę spojrzenie, które można było by odczytać jako "jakoś ci nie wierzę" jednak nie skomentował tego w żaden sposób.
- Długo siedzisz już sama? Czemu do mnie nie podeszłaś jak David i Arceli cię zostawili? - Zmartwiony ton jego głosu spowodował, że zrobiło mi się cholernie ciepło na sercu. Andreas był naprawdę wspaniałym chłopakiem, czułym i opiekuńczym, a ja coraz bardziej uświadamiałam sobie, że się w nim zakochuje.
- Nie chciałam ci przeszkadzać, wyglądałeś na bardzo zajętego rozmową z tą śliczną brunetką. - Czy ja naprawdę powiedziałam to głośno? Szybko spojrzałam na blondyna, na którego twarzy malowało się zdziwienie, które później przerodziło się w uśmiech.
- Mogłaś śmiało dołączyć, Jacqueline bardzo chciała się dowiedzieć, kim jest ta śliczna blondynka, z którą przyjechałem. - Jego szept przy moim uchu spowodował, że przez całe moje ciało przeszedł dreszcz, a na twarzy pojawił się rumieniec. W tym momencie cieszyłam się, że światła na sali były przygaszone, ponieważ chociaż trochę mogłam to ukryć.
- Czemu chciałaby mnie poznać? - Spytałam zaskoczona przenosząc wzrok na blondyna, który już na mnie patrzył . Przez chwilę panowała między nami cisza. Włosy powoli opadły mi na twarz, jednak zanim zdążyłam je poprawić Andreas delikatnie odgarnął kosmyk i założył mi go za ucho.
- Bo bardzo dużo o tobie słyszała, David od kiedy tylko cię poznał mówił o tobie fantastyczne rzeczy. Poza tym są bardzo ciekawi z kim przyjechałem i czemu nie chwaliłem się tobą wcześniej. Śmiało mogę powiedzieć, że będziesz gwiazdą tego wyjazdu. - Oboje zaśmialiśmy się po jego słowach, a później na ułamek sekundy nasze spojrzenia się spotkały. Po raz pierwszy mogłam zobaczyć, że kolor jego oczu zbliżony był bardziej do szarego niż niebieskiego. Byliśmy w tym momencie tak blisko siebie, że niemalże stykaliśmy się nosami i chociaż mój mózg aż krzyczał, abym się odsunęła nie mogłam tego zrobić. Jego bliskość i zapach opatulał moje zmysły jak ciepły szal w zimie i czułam się przez to tak dobrze.
- Tu jesteście! Wszędzie was szukaliśmy. - Głos Davida spowodował, że odsunęliśmy się od siebie gwałtownie. Mój wzrok od razu powędrował w kierunku mojego przyjaciela, który posyłał mi pytające spojrzenie, na co tylko cicho się zaśmiałam.
- Nie wiem jak nas szukaliście skoro cały czas siedzieliśmy tutaj, to wy nagle gdzieś zniknęliście z sali. - Odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem na co dziewczyna mojego przyjaciela mocno się zarumieniła, a David prawie zachłysnął się własną śliną.
CZYTASZ
Something About You || Andreas Wellinger
FanfictionMiłość, która nie miała prawa istnieć, sport, który oboje kochali i przypadkowe spotkanie, od którego wszystko się zaczęło.