Rozdział 37.

919 54 12
                                    

Kiedy weszliśmy na salę wszyscy zaczęli na nas spoglądać. Czułam jak moje serce bije coraz szybciej, oddech zwalnia, a nogi robią się jak z waty. Nienawidziłam być w centrum uwagi, a teraz patrzył się na nas dosłownie każdy. Uścisnęłam mocniej dłoń Stephana, który posłał mi pocieszający uśmiech i ruszył w kierunku stołu, gdzie siedzieli jego przyjaciele.

-No w końcu! Już myśleliśmy, że nie dojedziecie! - Markus na nasz widok podniósł się z siedzenia i od razu mocno objął szatyna.

-Musieliśmy poczekać aż dziewczyny się zbiorą, a sam wiesz jak to wygląda. - Tym razem David zabrał głos zabijając przy tym piątkę z Eisenbichlerem. Arceli idąc w ślad za chłopakami przywitała się z przyjacielem chłopaków I jego dziewczyną, a ja po prostu stałam z tyłu. Czułam się cholernie niezręcznie i obco. Oni się znali i lubili, a ja byłam z kompletnie innej planety.

-Klara piękna tak jak zapamiętałem. - Markus uśmiechnął się do mnie co niepewnie odwzjameniłam.

-Markus zostaw biedną dziewczynę w spokoju, widzisz, że jest przerażona. - Blondynka stojącą obok Niemca szturchnęła go delikatnie po czym podeszła do mnie i wyciągnęła swoją dłoń.

-Jestem Anne. - Z uśmiechem uścisnęłam jej dłoń i zajęłam wolne miejsce obok Stephana i Davida. Rozejrzałam się chwilkę po sali w poszukiwaniu Andreasa. Byłam pewna, że jak wchodziliśmy to go widziałam, jednak teraz nigdzie nie mogłam go znaleźć.

-Wszystko dobrze Klara? - Leyhe ułożył dłoń na moim kolanie i ostrożnie je pogłaskał nie spuszczając przy tym ze mnie wzroku. Westchnęłam cicho i przybrałam na twarz sztuczny uśmiech.

-Jest oki. - Odpowiedziałam spoglądając prosto w jego oczy. Chłopak na to pogłaskał mój policzek i wrócił do rozmowy z Markusem i Richardem. W tym samym czasie drzwi się otworzyły z cichym skrzypnięciem, spojrzałam w tamtą stronę i wtedy poczułam cholerny uścisk na sercu. Andreas obejmował dłonią w pasie prześliczną dziewczynę, która posyłała wszystkim słodkie uśmiechy. Spoglądałam na nich z niepewnością wymalowaną na twarzy, co od razu zauważyła Arceli. Nie minęła nawet sekundą, kiedy poczułam mocny ból na kostce przez co cicho zajęczałam ściągając na siebie tym samym spojrzenie kilku osób.

-Ale laska! Jezu Andreas to ma powodzenie. - Richard, który do tej pory siedział cicho uśmiechnął się szeroko kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową. Stephan objął mnie dłonią I odwrócił się w stronę zmierzających w naszym kierunku osób.

-To nie możliwe. - Leyhe wbił swój wzrok w brunetke, a na jego twarzy pojawiły się wypieki oraz nieśmiały uśmiech.

-Stephan? Jejku jak miło cie widzieć, Andi mi nie mówił, że ty też tu będziesz! - Brunetka podbiegła do nas i mocno się przytuliła do chłopaka, który odpowiedziedział jej tym samym.

-Mia, jaka miła niespodzianka! - Niemiec odsunął od siebie ciało dziewczyny, a szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy.

-Znajdzie się tutaj dla nas miejsce? - Spytała po chwili spoglądając na mnie z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.

-Myślę, że możemy usiąść obok Richard! - Andreas spojrzał na dziewczynę wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu na co ona się zaśmiała i zajęła miejsce z drugiej strony Stephana.

-To będzie bardzo ciekawy wieczór. - Wyszeptał David do mojego ucha chwytając ze stołu kieliszek szampana.

***

Oficjalna cześć gdzie wszyscy składali sobie życzenia skończyła się chwilę po ósmej, wtedy cały zarząd zaczął się zbierać do domu, a skoczkowie rozkręcili prawdziwą imprezę. Siedziałam na krześle i gadałam z Arceli jednak kątem oka ciągle spoglądałam na Stephana, który od początku wieczoru nie zamienił ze mną ani słowa i całą swoją uwagę poświęcał partnerce Andreasa.

-Klara wszystko dobrze? - Celi chwyciła moją dłoń i delikatnie się uśmiechnęła co niechętnie odwzajemniłam jednak ani na moment nie odwróciłam wzroku od Stephana, który chodził za dziewczyną jak zakochany szczeniak. Z głośników poleciała dużo spokojniejsza muzyka przez co moje serce zaczęło bić dużo szybciej, ponieważ gdzieś w głębi siebie miałam nadzieje, że Stephan do mnie podejdzie. Nie trwała ona jednak zbyt długo ponieważ brunet mocno przycisnął do siebie dziewczynę i zaczęli kołysać się w takt muzyki. Odwróciłam od nich wzrok, a w moich oczach mimowolnie stanęły łzy. Nie chodziło mi nawet o to, że Stephan bawi się lepiej w innym towarzystwie, najbardziej bolało mnie to, że tak totalnie mnie olał. Spojrzałam na twarz Arceli i wiedziałam, że nie muszę mówić nic więcej, aby mnie zrozumiała.

-Musze wyjść na moment. - Wyszeptałam cicho, walcząc ze łzami, które cisnęły mi się do oczu.

-Poczekaj pójdę z... - Nagle tuż przy nas pojawił się David, który bardzo mocno objął Celi I ucałował jej blady policzek.

-Czy mogę prosić Panią do tańca? - Spytał cicho spoglądając prosto w jej oczy. Dziewczyna na to posłała mi pytające spojrzenie, a ja od razu kiwnęłam twierdząco głową. Nie chciałam żeby ze mną szła. Potrzebowałam choć przez chwilę pobyć sama i wszystko sobie przemyśleć. 

-Gdyby coś się działo to przyjdź i mi powiedz! - Dziewczyna wyszeptała do mojego ucha po czym ruszyła ze swoim chłopakiem. Odprowadziłam ich wzrokiem aż do samego parkietu i zwinnym krokiem ruszyłam na zewnątrz. Nie zabrałam ze sobą płaszcza, ani telefonu, niczego co w jakimś stopniu mogłoby mi pomóc. Wybiegłam przed budynek po czym oparłam się o barierki i pozwoliłam łzom swobodnie spływać po mojej twarzy. Mroźne powietrze spowodowało, że nie minęło nawet dwie minuty, kiedy moje ciało zaczęło dygotać z zimna.

-Nie płacz, Klara, nie warto. - Dobrze znany głos zabrzmiał tuż przy moim uchu przez co cicho westchnęłam. Nie musiałam się odwracać, aby wiedzieć do kogo należał. Przetarłam twarz dłonią, aby choć trochę wymazać wybuch płaczu po czym powoli odwróciłam się w stronę blondyna, który stał oparty o ścianę i przyglądał mi się z tajemniczym wyrazem twarzy. Nie minęło jednak wiele czasu, kiedy podszedł do mnie i zarzucił swoją marynarkę na moje ramiona.

-Jak możesz być taki spokojny skoro Stephan podrywa twoją dziewczynę? - Spytałam po chwili ciszy na co chłopak tylko cicho się zaśmiał po czym z kieszeni spodni wyjął paczkę papierosów, a z niej jednego szluga. Spojrzałam na niego sceptycznie i zanim zdążył go odpalić wyjęłam mu go z ust i rzuciłam na ziemię.

-Obiecałeś, że nie będziesz palić. - Dodałam dużo ciszej spoglądając prosto w oczy blondyna.

-Mia nie jest moją dziewczyną, to córka przyjaciółki mojej mamy. - Wyszeptał po chwili odwracając wzrok od mojej twarzy. Wellinger schylił się po fajkę, którą kilka sekund temu rzuciłam na ziemię po czym ją podniósł i odpalił. Spoglądałam na niego z niedowierzaniem i po raz kolejny tego wieczora po prostu się rozpłakałam. Zachowywałam się jak mała dziewczynka jednak emocje, które mną targały były nie do opanowania. Nie minęła nawet minuta, kiedy poczułam silne ramiona oplatające mnie w talii. Zapach jego perfum koił moje nerwy, a sama obecność zapewniała bezpieczeństwo. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi i po prostu delektowałam się tą chwilą.

-Wracajmy do środka bo zamarzniesz. - Wyszeptał unosząc mój podbródek tak, abym musiała spojrzeć w jego oczy.

-Nie chce wracać do środka, chce do domu.

-W takim razie poczekaj tutaj, ja pójdę po twoje rzeczy i odwiozę cię do domu. - Chłopak już chciał się ode mnie odsunąć jednak mu na to nie pozwoliłam. Złapałam mocno jego dłoń po czym wtuliłam się w jego ciało. Blondyn przez chwilę był zdezorientowany, miałam wrażenie, że odepchnie mnie od siebie jednak nic takiego się nie stało. Andreas wzmocnił uścisk na moich plecach i wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi.

-Nie idź. - Wyszeptałam niepewnym głosem. Czułam się bezpieczna i szczęśliwa będąc w jego zamkniętym uścisku.

-Nigdzie nie pójdę, mała.




Przepraszam za tą przerwę, ale rozłożyła mnie choroba i nie byłam w stanie nic napisać. Mam nadzieję, że mi to wybaczcie ❤️❤️

Something About You || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz